niedziela, 6 marca 2016

„Życie za życie” - Zofia Chądzyńska

Czasami może się nam wydawać, że nie ma co się przejmować swoim życiem. Bo jest proste, zwyczajne i takie nijakie. W kółko słyszy te same słowa. Niewdzięczne. I przestajemy się nimi interesować, jesteśmy głusi na nie. Aż pewnego dnia wszystko się zmienia.

źródło
Marek to nastolatek pracujący na ślurze na Mazurach. Niby nic, ale praca ciężka. Przynajmniej tyle może zrobić dla swojej rodzicielki. Niestety nie udało mu się przejść do następnej klasy, ponieważ nowa wychowawczyni go uziemiła na kolejny rok. Nie byłoby wielkiej tragedii gdyby nie fakt, że miał startować w międzyszkolnych zawodach pływackich, a to zaledwie krok od międzynarodowych. Jako świetny pływak miał wielkie nadzieję na karierę sportowca. Wszystko prysnęło wraz z nową nauczycielką.


Marek to postać takiego negatywnego bohatera z problemami wieku nastoletniego. Szkoła go nie interesuje, chodzi, bo musi. Śluza to zło konieczne, a jednocześnie miejsce dzięki ,któremu pokochał to co umie robić najlepiej – pływać. A co lubi? Pluć śliną przez zęby. Ohyda, wiem, aż się nie miło czytało, ale co poradzić. Taki charakterystyczny bohater. Ale to dobrze, bo tacy są najlepsi. I tu muszę przyznać autorce brawa, ponieważ naprawdę się postarała. Marek nie jest sztampowy, nie jest nudny, nie jest po prostu taki jak połowa bohaterów, czyli nijaka.

I tak pewnego dnia poznajemy postać numer dwa, ale tak samo ważną. Młodą dziewczynkę, która zmieniła życie Marka. W środku o tam gdzie serce jego uczucia ożywiły się. Czy to możliwe? Czy tak być powinno? Właśnie. Tu tkwi haczyk. Jak taka smarkula może zrobić tyle z nim w ciągu zaledwie paru minut pierwszego spotkania!

Co tu dużo pisać. To powieść dla młodzieży, pokazująca, że nie można oceniać drugiej osoby po pozorach jakie stwarza wokół siebie. To naprawdę mądra książeczka. Wydaje mi się, iż takich brakuje na dzisiejszym rynku. Wysoki i wyrzeźbiony przystojniak… bla bla bla. To jest zwykły dzieciak, który wcale tak szybko nie zyskuje naszej sympatii. Zaledwie na końcu zdajemy sobie sprawę kim on naprawdę jest. I najważniejsze – jaki jest.

Podsumowując: Może to i krótka opowieść o pewnym młodzieńcu imieniem Marek… ale książka po którą naprawdę warto sięgnąć, aby przekonać się jak powinien wyglądać obraz prawdziwego bohatera książek dla młodzieży.

10 komentarzy:

  1. Wydaje mi się, że kiedyś czytałam tę książkę. Warto ją polecać jak widzę młodszym czytelnikom.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam. Recenzja zachęca, ale chyba jestem trochę za stara. Przyznaję też, że przez okładkę w ogóle bym na nią nie spojrzała.
    _________________
    ZAPRASZAM SERDECZNIE NA NIEZWYKŁE WYDARZENIE!

    7 dni z Sylwią Trojanowską!

    Przez siedem dni (07.03.2016-13.03.2016) na moim blogu możecie zadawać pytania Sylwii Trojanowskiej.
    Do wygrania jest wyjątkowy egzemplarz „Szkoły latania” z autografem autorki.

    Zapraszam na stronę wydarzenia: https://www.facebook.com/events/124397587952441/

    lub blog
    www.recenzjezpazurem.pl

    Pozdrawiam,
    Diane Rose

    OdpowiedzUsuń
  3. Obecnie wolę nieco doroślejszą literaturę, ale polecę tę książkę mojemu nastoletniemu bratankowi. Może on się skusi.

    OdpowiedzUsuń
  4. To nie do końca mój styl,ale może kiedyś,w wolnej chwili sięgnęłabym po tę książkę :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja ostatnio nie mam specjalnych chęci na New Adult, ale akurat tę chętnie bym przeczytała. Zaintrygowałaś mnie postacią Marka. Być może byłaby to dobra lektura do polecenia naszej młodzieży gimnazjalnej. Zwłaszcza tej trudniejszej. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. hmm no nie znam nie znam ale może i warto poznać

    OdpowiedzUsuń

Witaj przybyszu! Skoro już tutaj dotarłeś będę rada, jeśli pozostawisz po sobie ślad. Dziękuję za przeczytanie kawałka mej książkowej rzeczywistości. Mam nadzieję, że los ponownie kiedyś Cię tu przyśle. Za każdy komentarz serdecznie dziękuję. Na pewno się odwdzięczę!