czwartek, 9 czerwca 2016

"Posiadacz" - John Galasworthy

Wszystko zaczęło się tak niewinnie. Pierwsze spotkania w gronie rodzinnym, pierwsze rozmowy o pracy, pierwsza wymiana spojrzeń. Wszystko, co pierwsze doprowadzało tą parę do kolejnych rozdroży, gdzie na końcu byli oni, razem. Jak to się skończyło? Czy otrzymali to, o czym pragnęli? Kim jest tajemniczy posiadacz?
źródło


Tytuł oryginału: The man of property
Tłumaczenie: Róża Centnerszwerowa
Wydawnictwo: MG
Rok wydania :2016
Ilość stron: 387
















Pewnego pięknego dnia najlepsza przyjaciółka Ireny, młoda June, postanawia zaprezentować swojej rodzinę narzeczonego. Młody, zdolny i całkiem przystojny architekt zawitał do rodziny Forsyte'ów. Mogłoby się wydawać, że to zwykła wizyta, bez większych zobowiązań. Ot, każdy chciał tylko poznać, kim jest wybranek June. Ale… kiedy Irena, piękna, młoda kobieta, żona Soamesa, zaczyna się interesować wybrankiem przyjaciółki, zaczynają się pewne komplikacje.

Bohaterami są wszyscy członkowie rodziny Forsyte'ów. Jedni są bardziej, inni mniej ważni. Jest podział na głównych jak i drugoplanowych bohaterów. Jednakże najlepsze w tym wszystkim jest fakt, że nawet taka osoba, która przewija się zaledwie kilka razy na łamach powieści, ma swój ważny udział w całej historii. Zaledwie jedna zamiana zdań, a może zdziałać ogromny przełom w całej powieści. Zło słowa, nutka ironii, niechęć, zawiść, nadmierne uczucia. To wszystko jest idealnie zrównoważone, tak że końcowy bilans wychodzi zaskakujący.

Sama akacja dzieje się w pięknym Londynie w 1886 roku, kiedy dorożki i inne powozy ciągnięte przez konie są czymś normalnym na ulicach tego wielkiego miasta. Bardzo dokładnie opisane miejsca, w których przebywają bohaterowie, pozwala na wyobrażenie sobie ich takimi, jakimi zaprezentować chciał autor. Czytając miało się wrażenie, że jest się właśnie w Londynie, w wielkim mieście, a nie zaledwie nędznym skwerem. Ta wielkomiejskość dodaje urokliwości całej powieści.

Ważnym aspektem Posiadacza są uczucia. Bez nich powieść nie miałaby sensu. Zresztą, która by miała? Otóż praktycznie dowiadujemy się o wszystkich targających emocjach bohaterów. Od zwykłych porannych przy śniadaniu rozmyśleniach, po te, które ogarniają nas po większej kłótni. Konsternacja to podstawa. Co jeśli…? Dlaczego…? Jak to…? Czyżby…? Te i wiele pytań nasuwają się nie tylko bohaterom ale również i nam, czytelnikom. To sprawia, że wzrasta znaczenie i wartość tej powieści. Nie dziwie się, że stała się hitem!

Kończąc wspomnę jeszcze o tytule. On wraz z samą okładką książki mają pewne podłoże symboliczne, które ma doprowadzić nas do pewnych przemyśleń natury… egzystencjalno – ekonomicznej. Prowokacja? Możliwe. Ale czy na pewno? Myślę, że akurat ten aspekt sami musicie rozwiązać.

Podsumowując, jest to książka, po którą naprawdę warto sięgnąć. Jest to raczej jeden z tych klasyków, gdzie trzeba wchłonąć pisany język, aby móc cieszyć się lektura, ale… właśnie mamy tutaj ale… jest to zadanie do wykonania, po którym będziemy czerpać wiele przyjemności z samego czytania i rozwiązywania zagadki: a co jeśli…?



27 komentarzy:

  1. Ostatnio mam zajawke na czytanie klasyków, więc być może przeczytam i ten,jeśli tylko na nią trafię :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. hmm jakoś klasyki nie do końca mnie kręcą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kazdy lubi co lubi :D zapraszam na inne czytadla :D

      Usuń
  3. Okładka przypomina mi nieco najnowsze wydanie "Lalki" :)
    Bardzo lubię historie obsadzone w XIX wieku szczególnie w Anglii (bo domyślam się, że chodziło właśnie o rok 1886 w Twojej recenzji), dlatego chętnie się zapoznam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Taki klasyk można przeczytać. Poczuć klimat tamtych lat, a rozejrzę się za książka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka warta poznania, to bezsprzeczny fakt, jednak ja muszę odłożyć ją w czasie, teraz mam wiele innych obowiązków prywatnych, które nie pozwolą mi się skupić nad bardziej wymagającą lekturą.

    OdpowiedzUsuń
  6. Słyszałam o niej dużo dobrego, myślę że byłaby świetna ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. XIX-wieczny Londyn potrafi zachwycić swoim klimatem i mam nadzieję, że również taki odczuwalny jest w powieści. Przeczytam z chęcią :) Pozdrawiam!
    ps.: Chyba wkradła się literówka (a właściwie cyfrówka) do roku, w którym dzieje się akcja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha racja xD jaka literowka :P a ksiazka genialna!

      Usuń
  8. Tak patrzę na Twoją recenzję i zabrakło mi tych podstawowych informacji, które zawsze wstawiasz w recenzji (autor, tytuł, wydawnictwo i tak dalej). ;)
    A tak to jestem zaciekawiona tą książką. Oby kiedyś trafiła w moje ręce. ^^
    Pozdrawiam!
    #Ivy z Bluszczowych Recenzji

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo lubię klasykę i XIX wiek. Sago Rodu Forsyte'ów już czeka w kolejce do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobry klasyk nigdy nie jest zły! Jeżeli będę miała okazję to chętnie sięgnę po tę książkę :D
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie~ Nataliaaa
    happy1forever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Jedna z moich ulubionych książek :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Z każdym twoim postem uświadamiam sobie jak dawno nic nie przeczytałam. Najwyższy czas to naprawić .

    OdpowiedzUsuń
  13. Absolutnie nie znam tej książki, ale wydaje się warta uwagi. Zapiszę sobie tytuł i autora, może kiedyś na nią trafię :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Tego Pana czytałam Sagę Roku Forsythow. Była dobra ale jakoś nie do końca mnie przekonał. Za to Dickensa Ubóstwiam jeśli chodzi o Klasykę Literatury Angielskiej. Szczególnie Davida Copperfielda. Świetnie się go czytało.

    Pozdrawiam 😀😀😀

    OdpowiedzUsuń

Witaj przybyszu! Skoro już tutaj dotarłeś będę rada, jeśli pozostawisz po sobie ślad. Dziękuję za przeczytanie kawałka mej książkowej rzeczywistości. Mam nadzieję, że los ponownie kiedyś Cię tu przyśle. Za każdy komentarz serdecznie dziękuję. Na pewno się odwdzięczę!