poniedziałek, 19 grudnia 2016

„Czerwone i czarne” - Stendhal


Czytałam to i owo o autorze i w kółko dowiadywałam się jaka to cudowna jest Pustelnia Parmeńska (recenzowana z półtora roku temu woooow) oraz Czerwone i czarne. Każdy uważa, że to właśnie ta ich pozycja jest najlepszym dziełem autora. I w końcu przeczytałam obie i mam własne zdanie. Jakie? Zapraszam do recenzji!



Tytuł oryginału: Le rogue et le noir
Tłumaczenie: Tadeusz Żeleński Boy
Wydawnictwo: MG
Rok wydania: 2015

Ilość stron: 534










Julian to młodzieniec, który dzięki swojej genialnej pamięci i chęci zdziałania czegoś w świecie dostaje się jako nauczyciel trzech synów mera miasteczka we Francji. Zaprzyjaźniony z księdzem, a także nowe, lecz wzbogacające (finansowe) stanowisko sprawia, że świetnie sobie radzi w nowej roli. Wszystko płynęłoby idealnie, za niedługo dostałby się do wspaniałej szkoły i zostałby tym kim musiał: księdzem. Jednak wszystko się zmienia, gdy zaczyna czuć coś więcej do żony swojego pracodawcy. A najgorsze w tym wszystkim było to, że ona sama również darzyła go płomiennym uczuciem.

Fabuła toczy się głównie we Francji, z małych miasteczek prosto do stolicy kraju: Paryża. Świat jest kolorowy i bajecznie nie prawdziwy dla takich chłopów jak Julian. Bogato złocone ornamenty, srebrne sztućce, świeże bukiety kwiatów co ranek, pachnąca pościel, łóżko dla trzech. Intrygi świata politycznego to jedna z mniejszych spraw, które tak naprawdę nas interesują w tej powieści. W porównaniu do Pustelni Parmeńskiej liczy się uczucie jakie nawiązuje się między Julianem, a kobietami jego serca. Przyznaje, że jest to bardzo ujmująca kwestia. Bardzo mocno rozpisana pod względem uczuć, myśli i samozagładczych postępowań. Czasami miałam wrażenie, że oboje to idioci, którzy nie mają pojęcia co ze sobą zrobić z nudów. Ale potem po dłuższym zapoznaniu się w mankamenty duszy całej trójki (nie ma to jak dziewiętnastowieczne trójkąty!) doszłam do wnioski, że pycha, próżność, głupota, chciwość i duma mogą zniweczyć wszystko. Doprawdy nie rozumiem obu kobiet, a co dopiero mężczyzny dla którego były wstanie zrobić naprawdę wiele. Ale trzeba się trzymać faktu, kiedy powieść została napisana i jakie wtedy były „obyczaje”. Przyznam, że zapewne gdyby to napisano teraz byłoby więcej historycznego romansu zwanego harlequinem niż powieści obyczajowej z romansem. Jednym słowem: co to jest? A zaraz Wam wyjaśnię.

Otóż Julian to dość skomplikowany i zaprzeczający samemu sobie chłopak. Chce być jak Napoleon i myśli o nim do końca książki. Jednak ze względu na małe zmiany polityczne wchodzi w świat kleryków i... intryg salonowych. Tu zapłacisz, tam obiecasz, tu zrobisz z niego głupca i masz zapewniony stołek. A, że przy okazji zakocham się w kobiecie swojego pracodawcy i zrobię z niej niewierną ladacznice w oczach społeczeństwa…. To tylko taki dodatek do umowy. Nie zapomnijmy o córce bogacza pełnej pychy, dumy i nie wiadomo z czego biorącej się śmiałości do obrażania innych. Ta to dopiero trzpiotka. I wszystko byłoby idealnie skonstruowane. Dobre życie, dobra zabawa z dziewczyną, gdyby nie fakt, że nadal kocham tamtą. Jak możecie zauważyć Julian ma naprawdę trudne życie. Musi uczyć innych, samemu się uczyć, na dodatek ogarniać polityczne rozkazy szefa i przebrnąć przez tysiące myśli wokół tej jednej. Co sądzę o nim? To głupiec, który swoją romantycznością i uczuciem zniszczył sobie życie nie wykorzystując rozumu. Ale czy on go w ogóle miał? Wnioskuje, że nie.

Cóż począć, gdy bohaterzy są tacy… tacy naiwni? Co gdy fabuła toczy się wokół ich udręczonych myśli? Czytać! Wiem, że to dziwne, ale kto nie lubi gdy oni, a nie my, mają problemy miłosne? Kiedy wali im się świat i możemy podpatrzeć jak go ratują? Co robią by życie im się stało kolorowe, błyszczące i szczęśliwe? Tylko, że tutaj mamy do czynienia z XIX wieczną Francją pełną pustych chwil, dalekich od marzeń lat dziecinnych. Czy nie byliśmy ciekawi jak było kiedyś? Jak wyglądały romanse lat dawnych? Mnie stare czasy bardzo elektryzują i zawsze lubię poczytać o nich parę słów. Tutaj mamy wielką książkę pełną tego, co ukryte: namiętności, rozdzierającej trwogi, bezsilności i siły połączonych dusz.

Podsumowując: Tutaj chciałam zawrzeć małe co nieco. Tytuł brzmi Czerwone i czarne. Z czym się to kojarzy? Z sułtanką księdza i żołnierze Napoleona. Widzicie tę różnicę? Tą przepaść przez którą musiał przejść młody zakochany w idei Generała? Trudno jest marzyć i dążyć do czegokolwiek, kiedy nasze nadzieja upadają. Jak sobie z nimi poradzić? A może, czego UNIKAĆ? Stendhal namalował obraz pełen sprzeczności, który warto pod każdym względem poznać. Polecam!

PS: Muszę przyznać, że tłumacz zrobił kawał dobrej roboty i bezsprzecznie uwielbiam fakt, iż zachował styl Stendhala na tyle ile mógł. 
PS2: Zdecydowanie wygrywa Czerwone i czarne  z Pustelnią Parmeńską !


Za tę przyjemność dziękuję:
Znaleziony obraz

24 komentarze:

  1. Na początku nie mogłam skojarzyć tego tytułu, dopiero po chwili sobie przypomniałam, że już gdzieś czytałam o tej książce. Nie wiem tylko, czy jestem przekonana do jej przeczytania. Nienawidzę nad życie trójkątów miłosnych, poza tym główny bohater pewnie by mnie niesamowicie irytował. Ale nie mówię nie, może jak kiedyś nadarzy się okazja to przeczytam :)
    Pozdrawiam,
    BOOK MOORNING

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to sa klimaty klasyczne wiec rozumiem :) ja je uwielbiam :D

      Usuń
  2. Hm... niestety nie jestem przekonana jak na razie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo szkoda ale rozumiem potrzbea czasem czasu :D

      Usuń
  3. Chyba niekoniecznie moje klimaty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szkoda szkoda ale rozumiem kazdy lubi co innego :) moze keidys sie skusisz :D

      Usuń
  4. Jestem pełna podziwu, że z takim zapałem oddajesz się czytaniu klasyki i szczerze mówiąc trochę zazdroszczę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hihi to chyba spowodowane jest tym ze w domu zawsze mialam stare ksiazki i mnie od nich ciagnelo jak magnez. do tego stare filmy specyficzny jezyk i mi sie udzielilo :D uwielbiam po prostu klasyki :D moze tez Ci sie kiedys uda? :)

      Usuń
  5. Muszę nadrobić w nowym roku tą powieść, bo mam na nią ogromna ochotę ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepiękna okładka, wydawnictwo MG robi niezłą robotę, jeśli chodzi o okładki klasyków. ;D Co do samej książki, to na razie mnie nie ciągnie, ale może kiedyś nadrobię wreszcie te klasyki. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. naprawde warto sa genialne uwielbiam je <3 trzeba czytac klasyki po prostu sa totalnie inne niz dzisijesze pozycje! co do okladek coz moge rzecz: magia!

      Usuń
  7. Romans historyczny i intrygi w tle? To lubię! ;) Opowieści o namiętnościach dawnych czasów dobrze mi się czyta, nie razi mnie np. używany w nich patetyczny język, który we współczesnych romansach brzmi najczęściej śmiesznie. Zaciekawiłam mnie fabuła książki, jak gdzieś ją upoluję, to na pewno przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taaaak bardzo sie ciesze nawet wiem gdzie mozna zamowic :)

      Usuń
  8. jeszcze nie znam żadnej z książek autora, ale podoba mi się pomysł i jestem zainteresowana :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie słyszałam jeszcze nigdy wcześniej o tym tytule i przyznam, że szczerze mnie zainteresowałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie znam tego i aż szkoda ;/

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj to zdecydowanie nie jest ksiązka dla mnie, ale na pewno godna uwagi:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zachęciłaby mnie do przeczytania akcja rozgrywająca się we Francji ;)
    Fabuła zapowiada się iskrząco :o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha iskrzaco :D dobre slowo ano FrNACJA dla Stendhala to podstawa :D

      Usuń

Witaj przybyszu! Skoro już tutaj dotarłeś będę rada, jeśli pozostawisz po sobie ślad. Dziękuję za przeczytanie kawałka mej książkowej rzeczywistości. Mam nadzieję, że los ponownie kiedyś Cię tu przyśle. Za każdy komentarz serdecznie dziękuję. Na pewno się odwdzięczę!