Hokka-hey!
Hadree hadree succomee succomee! Krew! Przybyliśmy wypić waszą
krew!! Ostatni tom trylogii Złoto Gór Czarnych rozpoczyna się
tragicznie, a co za tym idzie – kolejne ciężkie dni żałoby
wśród Dakotów. Okrutna rzeczywistość dopadła również i
Wahpekute. Tym razem powieści daleko do swoich dwóch poprzedniczek.
Nie czytamy o wspólnych wyprawach wojennych, czy polowaniach, lecz o
tym jak Indianie odkryli Złe Ziemie oraz Góry Czarne i walczyli o
swoje prawa do ziemi praojców. W tej książce poczujecie ból i
cierpienie rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej.
Niebezpieczne
to nadeszły czasy dla Indian. Biali przybysze zza oceanu
postanawiają wybudować osiedla na ziemiach czerwonoskórych.
Przekupują ich dobrami, którymi postanawiają obdarowywać w
przyszłości. Proszą o podpisywanie mówiących papierów będąc
nieświadomym, iż godzą się na oddanie ziem praojców. To samo
dzieje się za władzy Małego Kruka, który pomimo przychylność
dla bladych braci, postanawia uczestniczyć w powstaniu przeciw
Wielkiemu Białemu Ojcu z Waszyngtonu. Amerykanie oszukują Indian,
przetrzymują ich pieniądze oraz żywność, zabierają nie tylko
ziemie, ale i niszczą tereny łowieckie. Żółty Kamień, syn
Przebiegłego Węża, nie zamierza patrzeć na to w jaki sposób
traktowani są jego towarzysze. Postanawia walczyć i wzniecić
powstanie, które ma uratować Indian od głodu i pogardy.
Tom III podzielony jest na prolog, dwadzieścia jeden rozdziałów oraz epilog. W prologu dowiadujemy się o chytrości i przebiegłości bladych twarzy zza oceanu. Następnie przez wiele stronic mamy do czynienia z Żółtym Kamieniem, który wraz z przyjacielem Długą Lanca prowadzi swych braci do zwycięstw.
Od
razu przyznaje, że było mi trudno przebrnąć przez tą część.
Wiele dat, nowych imion, nazw własnych. Ba! Nawet dowiedziałam się
ile żołnierzy przeciwko ilu wojownikom walczyło. Czułam się
jakbym czytała podręcznik do historii, a nie książkę przygodową.
Gdyby to pominąć – nadal życie Indian jest wciągająca,
ale...no właśnie ale....Jeśli nie lubicie tych numerków i tylu
nowości naraz będzie Wam tak samo ciężko jak mnie. Szczerze
mówiąc miałam trudności, aby w ogóle skończyć tą książkę.
Po prostu tragedia! Chociaż w kolejce do lekarza idealnie umilała
mi czas.
Dość ciekawym zabiegiem było połączenie prawdziwych wydarzeń i ludzi z fikcyjnymi. Bardzo dobre połączenie, wyjaśnienie i przy okazji przedstawienie prawdziwej historii Indian. Waneta, Keokuk, Czarny Jastrząb, Mały Kruk to tylko część żyjący niegdyś postaci, których mamy możliwość poznać dzięki Szklarskim. Niestety zauważyłam sporo powtórzeń, tak jakby te zdanie były wyryte w ich umysłach.
Kilka
cytatów:
Imponująco:
„Żółty
Kamień zbroczony własną krwią bez nienawiści spoglądał teraz
na martwego trębacza. Metzger zaimponował mu szaleńczą odwagą.
Żółty Kamień uznał, że pokonanie takiego wroga było dla niego
zaszczytem. (…) Toteż nie oskalpował Metzgera i również innym
nie pozwolił okaleczyć jego zwłok.”
Kłamliwie:
„
Po kolejnych cesjach ziemi wymuszonych przez rząd Stanów
Zjednoczonych w traktacie Traverse des Sioux, Sante Dakotowie
znaleźli się w rezerwacie o połowę mniejszym, niż obiecywano
przy podpisywaniu oszukańczego traktatu.”
Niebezpiecznie:
„
Jakaś tajemnicza choroba grasowała wśród Paunisów. Zapadały na
nią i marły całe rodziny. Nie pomagały zabiegi szamanów, toteż
ci, których zaraza jeszcze nie przykuła do łoża, uciekali na
prerię pozostawiając chorych bez opieki.”
Szyderczo:
„
Widzę tutaj skwaszone i zafrasowane twarze niektórych moich braci.
Zapewne zamiast renty najedli się trawy, jak to doradził im biały
kupiec Myrick!”
Smutnie:
„Teraz
życie straciło dla niego cały swój urok. Ogromny żal przenikał
jego mężne serce. (…) Nucąc ochrypłym głosem pieśń śmierci,
rozplótł warkocze na znak żałoby i pomazał swą twarz popiołem.”
Wszystkie cytaty i zdjęcia pochodzą z: K.A. Szklarscy, Ostatnia walka Dakotów, Wydawnictwo Śląsk, 1989 r.
Podsumowując:
Grzechem byłoby nie skończenie trylogii. Tak naprawdę można by
czytać wszystkie tomy osobno i tak wiedziałbyś gdzie jesteś i o
co chodzi. To w pewny sensie to plus tych powieści. Myślę, że dla
samego faktu poznania prawdy o powstawaniu Stanów Zjednoczonych,
trzeci tom warto przeczytać!
Teraz czekam na "Wichrowe wzgórza"! :D
OdpowiedzUsuńNo to zes mi niespodzianke zrobil xd
UsuńIdealna książka dla mojego taty :)
OdpowiedzUsuńoo to predko do biblioteki po nia :D
UsuńBaśnie japońskie - przyjemne z pożytecznym, taka miła lekturka do podusi ;-)
OdpowiedzUsuńOj Ti oj Ti mi tu kombinujesz :D
UsuńTo ja głosuję na... Karkołomną grę ;-)
OdpowiedzUsuńweeeee <3
Usuń"Karkołomna gra" - wybieram to
OdpowiedzUsuń2:0 dla Karkołomnej gry! :)
UsuńSkoro pojawiły się "Wichrowe" to musi pojawić się i "Duma" ;)
OdpowiedzUsuńPoproszę o "Dumę i Uprzedzenie" ;)
zapamietam :)
UsuńJakie to cudowne! <3 Moja Mama kocha Szklarskich i indiańskie opowieści z jej dzieciństwa :D
OdpowiedzUsuńA ze stosika... "Wichrowe wzgórza" - Emilly Bronte :D A co! CUDOWNA klasyka, póki jeszcze chłody i wiatry za oknem :D
oj bo to naprawde dobre ksiazki! Tomka tez mam w planach!! :) dziek iza oddanie glosu!
UsuńWitaj Devi- kontynuuję od wczoraj lekturę trylogii indiańskiej , ostatnia walka Dakotów- rzeczywiście po pierwszych dwu tomach ten ostatni jest po prostu ponury. Gdzieś zwykłą duma odważnych Siuksów- a dziś tj. 2 września, kontynuuję - właśnie rozpocząłem czytać powstanie Dakotów z z1862 r. Równolegle na Wikipedii śledzę jak wyglądało to powstanie i odkryłem, że dziś, właśnie 2 września Dakotowie odnieśli kolejne zwycięstwo pod Birch Coulee. To wylewa fikcję, że warto walczyć ...
OdpowiedzUsuń