wtorek, 16 maja 2023

„Ucieleśnione emocje – Osobliwość” – Aleksandra Turek

Motus. Ucieleśnieni i... Livid. Dziewczyna postanawia stanąć naprzeciw wyzwaniu przed jakim postawiło ją przeznaczenie. Z jednej strony chce działać, z drugiej pragnie wrócić do dawnego życia. Innym razem stawia na bunt, aby następnie prosić przyjaciół o radę. Tym razem jednak musi stanąć twarzą w twarz z rodzinną przeszłością. Rozdrapać blizny i poznać prawdę, aby móc zadecydować o losie swoim i innych. W międzyczasie zastanowić się kim jest, kim chcę być i jak to osiągnąć. Czy Livid zdoła przezwyciężyć wszelkie trudności, aby zrealizować swoje pragnienia?





Tytuł: Ucieleśnione emocje - osobliwość
Autor: Aleksandra Turek
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2021
Liczba stron: 637


Kobyła. Cegła. Papierowy mosiądz. Oto pierwsze skojarzenia po zobaczeniu książki w fizycznej postaci. Klątwa drugiego tomu ma różnorodne odbicia. Tutaj na pierwszy rzut krytycyzmu rzuca się w oczy liczba stron. Czy fabuła wymaga tylu wyjaśnień i zwrotów akcji? Czemu tak niewiele przedostało się do tomu pierwszego? Czyżby historia Livid miał zakończyć się na tak obszernym tomie? Czasem wystarczy sięgnąć po książkę by uzyskać odpowiedzi w najprostszej postaci.

Największym plusem książki jest świat przedstawiony. Ten drugi świat - Aurum – gdzie nasi bohaterowie przemierzają ścieżki wyobraźni. Gdzie poznają prawdziwych siebie. Gdzie doznają życia, o które warto walczyć z przyjaciółmi. Natomiast Ziemia – świat zaledwie będący przykrywką dla Ucieleśnionych, jest nijaki. Tam istnieje wyłącznie szara rzeczywistość. Życie od rana do wieczora przeplecione ciężką pracą.

Bohaterami są postacie z Polski oraz Korei. Dwie odrębne narodowości spotykają się na południowym półwyspie, aby połączyć się we wspólnej walce o przyszłość. Przyznaje, że jest to aspekt oryginalny, który w wyniku przenikania się dwóch światów jest mało znaczący. Wręcz Czytelnik może o nim zapomnieć w wirze wydarzeń na Motus. Nie zmienia to jednak faktów jakie zostały przedstawione w poprzednim tomie, a które (osobiście) gryzą się z rzeczywistością. Jednakże biorąc pod uwagę, iż każdy ma swoje mniejsze lub większe przywiązanie do pewnych szczegółów, uznajmy to za niewielki minus całej historii.




Jak czyta się całość? Osoby, które przyjemnie spędziły czas z tomem pierwszym, mogą odczuć satysfakcję podczas odkrywania nowego świata. Jego wizualizacja, kultura, rozterki polityczne w pełni stają się problemami Livid i jej przyjaciół. Miłosne galimatiasie, sprzeczki, niecodzienne związki również odnajdą swoich odbiorców. Choć na ponad sześciuset stronach zapoznamy się z wieloma przewrotami akcji, to wciąż zdaje się jakbym czytała fanfik. Skąd takie wyobrażenie?

Autorka przyznaje, że lubi koreański zespół BTS. To właśnie oni stali się inspiracją do powstania tejże historii o boysbandzie, ich fankach i wielkiej przygodzie. Dodając szczypty polskich korzeni oraz łącząc je z koreańskim snem powstała powieść o przyjaźni, miłości i walce o lepsze jutro. Korzystając z rad pojawiających się między wierszami, wykorzystałam swoja wyobraźnie i zastanowiłam się, co by było gdyby… gdyby Livid przeniosła się z tajemniczego świata do Motus i tam odnalazła swoje przeznaczenie. Całkowicie nowy świat przedstawiony. Bohaterowie, których imiona stają się wyjątkowe oraz wyobrażenia mogące przeważyć szale zwycięstwa.

Podsumowując: To nie pierwszy i ostatni raz kiedy czytam powieści o wielkim potencjale, potrzebujące wielkiego wsparcia. Ucieleśnione emocje ma potencjał, który warto wykorzystać. Na ostatniej stronie znajduje się magiczne C.D.N. Z nadzieją patrzę na ukończenie historii. Nie pierwsza i nie ostatnia tak wyjątkowa przygoda przechodzi zmiany. W wyniku wieloletnich turbulencji pojawia się, gdzie indziej i rozpoczyna nowy tor. Tego właśnie życzę Ucieleśnionym.



czwartek, 2 marca 2023

Lista, która zmieniła moje życie - Olivia Beirne

Powiadają, że niektóre książki zmieniają postrzeganie rzeczywistości. O tym tytule słyszałam wyłącznie pozytywne oceny zachęcające takich poszukiwaczy wrażeń jak ja do sięgnięcia po ów lekturę. Oprawa graficzna, choć zwyczajna, przyciągała mnie wzrokiem. Rekomendacja otrzymania „wzruszającej komedii romantycznej” pobudzała do cynicznego uśmieszku na twarzy. Co może być w niej aż tak wspaniałego, że czytelnicy na całym świecie postanowili dać jej szansę?




Tytuł oryginału: The list that changed my life
Tłumaczenie: Xenia Wiśniewska
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2020
Liczba stron: 348


Zacznijmy od głównej bohaterki. Brzydkie kaczątko? Wybitny umysł? Wielkie marzenie? Nietuzinkowy talent? Cóż, Georgia zakpiłaby z takiego opisu własnej osoby. Toć szara myszka przesiadująca za dnia w biurze szefowej, za nocy przy serialu z lampką wina. Fałdki tłuszczu wystające spod bluzki są dla niej czymś zwyczajnym. Natychmiastowe wykonywanie poleceń szefowej stanowią chleb powszedni pracy zarobkowej. Marzenie o staniu się rysowniczką stulecia oddala się z każdym zachodem słońca. A relacje damsko – męskie zostały zamknięte już wieki temu.

Życie Georgie jest równie szare i bure jak Anglia podczas jesiennej zawieruchy. Szarość przenika do jej codzienności wszelakimi drzwiami i oknami. Niezadowolenie z pracy w studium, które miało dać jej życiową szansę, wzbudza się przy każdym kolejnym zadaniu specjalnym od szefowej. Wolny weekend? Popołudnie spędzone z rodziną? W tej pracy to szefowa gra pierwsze skrzypce. Nawet w życiu Amy. Te nic nieznaczące dni byłyby kontynuowane gdyby nie jedno wydarzenie. Choroba ukochanej siostry.

Siostry idealnej. Perfekcyjnej córki. Lojalnej partnerki. Niezawodnej kobiety. Kobiety, której postawiono diagnozę. Jej własne ciało postanawia się zbuntować. Mięśnie wprowadzają nakaz ignorowania Amy. W zaledwie bardzo krótkim czasie, ta młoda, atrakcyjna i wysportowana dziewczyna trafia na wózek. Codziennie patrzy na swoich bliskich. Najbardziej jednak nie uderzą ją widok ukochanego uprawiającego jogging każdego ranka, a siostra, która zapomniała, czym jest życie. Czym może być.



Czy LISTA zmieniła moje życie? Tytuł zdecydowanie zachęca do sięgnięcia po książkę. Dowiedzenia się czym jest tajemnicza lista. Z jakich punktów się składa. Czy mogę ją wdrożyć we własne życie? Zamiast zdradzać z czego składa się ów lista, zaproponuje zadać sobie pytanie: Czy jest coś, co zawsze chciałeś, ale nigdy nie zrobiłeś z jakiegoś konkretnego powodu? Lęk przed przegraną, strach, bo się nie uda? Wstyd, bo co inni powiedzą? Przekonanie, że nigdy nie odłożę tyle pieniędzy aby choćby spróbować ten jeden jedyny raz?

Podsumowując: Oczekujesz odpowiedzi na męczące Cię pytania? Czekasz na magiczną listę, która wyleczy Cię z problemów? Może preferujesz wdrożenie planu, który natychmiastowo rozprawi się z wszelkich niedogodności życia? „Lista, która zmieniła moje życie” pokazuje jak bardzo jesteśmy nastawieni na sabotowanie własnego życia. Ile czasu poświęcamy na marudzenie, prokrastynacja. Ile skupiamy się na naszych obawach, zamiast zastanowić się, co możemy zrobić by je przezwyciężyć? Jak bardzo tracimy energie na to, by pasować w cudze ramy, zamiast skupić się, kim właściwie jesteśmy. Jeśli masz ochotę na trudne tematy w lekkim wydaniu, sięgnij po „Listę, która zmieniła moje życie”.

wtorek, 24 stycznia 2023

Siostra Księżyca – Marah Woolf





Vianne próbuje okiełznać siłę, która buzuje w jej sercu. Poczucie zdrady budzi w niej gniew. Niespożyta energia wydostaje się z niej w chwilach zagrożenia. Takich momentów ostatnim czasem jest sporo. Dostaje się do świata, gdzie znane jej prawa nie istnieją. Jako kobieta staje się przedmiotem. Jako marionetka próbuje przeżyć w miejscu, w którym czarownice upadlane są na każdym kroku. Utrata przyjaciół i stanięcia twarzą w twarz z sennym koszmarem nie pomogą Vianne przystosować się do nowej sytuacji. Lecz nie jest sama. Są z nią siostry. We trzy stworzą plan ucieczki ze świata demonów.

Demony. Ich świat kiełkuje w naszych koszmarach jako ten niebezpieczny, nieludzki, straszny. Istoty o niewyobrażalnej mocy, wielkim okrucieństwie i nienasyconym pragnieniu zabijania. Sam dźwięk ich gatunku powoduje lęk rozpływający się po koniuszki palców. Elektryczne prądy podnoszące włosy na karku, informują nas o niebezpieczeństwie jakie niesie ze sobą spotkanie z demonem. Vianne spotkała nie jednego, ani dwóch, lecz tuzin tych istot. I przeżyła.

Pierwszy tom mnie oczarował. Francja - współczesność zmieszana z teraźniejszością. Legendy o Arturze oraz wszechobecna magia. Drugi tom utwierdził mnie w przekonaniu, że każda powieść młodzieżowa nie ucieknie przed podobnymi scenariuszami. Wieloletnie zadurzenie, nieodwzajemniona miłość, złośliwy przyjaciel i tajemniczy sprzymierzeniec. Choć życie uczuciowe głównej bohaterki oraz sama fabuła zdawały się być przewidywalne, to akcja potrafiła zaskoczyć. Czym?




Gdy powielane są schematy (co trudno uniknąć), warto mieć w zanadrzu kilka ukrytych asów. Autorka postawiła na zbudowanie prawdziwej relacji nie tylko między bohaterami, ale z Czytelnikiem. Gama emocji odczuwalna przez bohaterów przenika na wskroś. Bogactwo słownictwa, ciekawe porównania oraz prostota zdań tworzy (mimo wszystko) wielorakową konwersację bohater - czytelnik.

Emocje buzują od pierwszych stron. Strach przesyca papier. Odrętwienie wywołane przegraną szokuje. Radość staje się przelotnym skarbem. Uśmiech to tylko chwila. Romantyczne rozterki Vianne powodują zainteresowanie. O jej wszelkich zakrętach emocjonalnych dowiadujemy się nie tylko podczas rozmyślań, lecz również rozmów z siostrami, a nawet rywalami. Do przesycenia nastoletnimi smutkami jest bardzo daleko, a to wszystko dzięki dobrze rozegranej akcji. Dosłownie: AKCJI!

Akcja w powieści się nie rozkręca. Nawet nie musi. Od początku dostajemy silną dawkę decyzji do podjęcia. Vianne oraz jej siostry są zmuszone do szybkiej analizy sytuacji. Zastanowienia się, które rozwiązanie wybrać. W jakim kierunku udać się myślami. Komu zaufać, a od kogo trzymać się na kilometrowe odległości. Intryga, dla mnie przewidywalna, snuta jest dobrze. Niewielkie zawijasy, mimowolne konflikty, niejednoznaczne relacje. Wszystko kumuluje się w interesujący wątek fabularny!

Podsumowując: Tom drugi ma za zadanie wprowadzić Czytelnika w fabułę. Pomóc zrozumieć zawiłości i niedopowiedzenia z poprzedniego tomu. Rozstrzygnąć niespodziankę pozostawioną na zakończeniu. Dać impuls do tego, by sięgnąć po kolejny tytuł z serii. Pozwolić zaczerpnąć tchu, przy jedncozesnych odetchnięciu po labiryncie emocjonalnych akcji pomiędzy bohaterami. Taka też jest Siostra Księżyca. Jej światło, zachęca Czytelnika do zapoznania się z Siostrą Nocy.


Tytuł oryginału: Von Siegeln und Knochen
Tłumaczenie: Ewa Spirydowicz
Wydawnictwo: Jaguar
Seria: Trzy czarownice – tom II
Rok wydania: 2021
Liczba stron: 456

niedziela, 27 lutego 2022

Sapiens. Filary cywilizacji – opowieść graficzna – Yuval N. Harari, David Vandermeilen, Daniel Casanave




Ludzie wymyślają rzeczy, których tak naprawdę nie potrzebują, 
po czym te luksusy, szybko stają się koniecznością.


Historia jest nudna! Tak odpowiada większość uczniów szkół. Jako dorośli wymazują te lekcje z pamięci w sposób doskonały. Analizowanie map, wkuwanie na pamięć tysięcy imion, nieznanych miejsc i tych przeklętych dat. Prawdopodobnie nie będę jedyna, która przyzna się, że wiele z nich wyparowało z mojej pamięci i nawet nie odczuwam ich braku. Jak przekazać swoją pasję młodemu pokoleniu? Harari przekuł swój sukces na jeszcze większy - jego powieść graficzna przypomni wielu Czytelnikom o uczuciu, gdy wraca się do odkrywania dawnych dziejów!

Początki cywilizacji. Z czym się Wam kojarzy? Dla mnie to wielogodzinne przesiadywanie latem przed ekranem telewizora przy jednoczesnym układaniu puzzli. Włączałam jeden z naukowych kanałów i wsłuchiwałam się o historii znanych miast oraz władców Egiptu. Zatapiałam się w świecie faraonów lub wykopalisk udowadniających i obalających tezy naukowców. Nigdy nie pomyślałabym, że wrócę myślami do tych chwil czytając powieść graficzną. Bo choć Egipt ma bogatą i bardzo ciekawą historię, okazuje się jak zbyt wiele przykłada się mu uwagi. Początki cywilizacji rozpoczęły się o wiele, wiele wcześniej.

Kontynuację przygody rozpoczynamy od krótkiej historyjki o tym, jak „zasiali sapiensi pszenice”. Poznajemy źródło, u którego leży konstrukt powstawania w następstwach społeczeństw liczących sobie tysiące osób. Jak z człowieka zbieracza, zamieniliśmy się w człowieka statecznego? Czy mogliśmy uniknąć tego kroku rozwojowego? Dlaczego jakaś „pszenica” jest winna zakładaniu, lecz również zagładzie wielkich cywilizacji? Na te absurdalnie brzmiące pytania uzyska się odpowiedzi podczas całej lektury, zbierając szereg informacji, które pod sam koniec zostaną przeistoczone w tezę. Czytając stajesz się częścią naukowego wybiegu doprowadzającego Cię do tego co najistotniejsze: wiedzy o początkach cywilizacji.

Teraz nieco przykładów, które zachwyciły moje szare komórki najbardziej. Tematyka poruszana w książce nie dotyczy wyłącznie tego jak powstawały słynne cywilizacje, lecz również ich problemy. Problemy wynikające z powstawania i/lub łączenia się kultur, myśli, idei, religii, ras, seksualności. Konflikty znane nam teraz pod nazwą „tolerancji” mają swoje korzenie daleko w przeszłości. Harari podjął się wytłumaczenia skąd się wzięły i dlaczego to my ludzie, sami jesteśmy sobie winni za wszelkie wyrządzone szkody.






Innym równie istotnym tematem jest pułapka luksusu oraz wygodnictwo. Od zarania dziejów powstawanie wszelkich udogodnień, narzędzi oraz idei miało na celu zmniejszenia wysiłków no minimum i maksymalizowanie czerpania przyjemności z życia. Aktualnie w XXI wieku człowiek wpadł w błędne koło konsumpcjonizm. Popada w długi, ocenia innych, chce coraz więcej i więcej choć w rzeczywistości… tego nie potrzebuje. Zbieractwo wgrane w nasze DNA zmieniło wyłącznie swój zasięg oraz postać. Zamiast codziennych spacerów po jeżyny i grzyby zaczęliśmy zbierać przedmioty. Tak powstała kolejna pułapka: luksus.

Najbardziej zaintrygował mnie temat kobiecości i męskości. Harari starał się wytłumaczyć skąd powstały niesprawiedliwe różnice między płciami. Dlaczego kobiety traktowane są z wielu punktów gorzej? Jak narodził się seksizm? Czemu mężczyźni wykorzystali swoją siłę fizyczną, aby uzyskać większe korzyści? Choć brzmi to jak atak – to nim nie jest. To pytania, które pozwalają rozpocząć dywagację na temat innych wciąż współcześnie trapiących cywilizację problemów: homofobia, gender czy rasizm. Odpowiedzi choć trudna, warta jest zapoznania i głębokiego przemyślenia.

Na koniec chcę zwrócić uwagę na oprawę graficzną. Jej prostota i kolorystyka pozwalają wczuć się w klimat historii. Dodatkowe kartki poświęcone komiksowi w komiksie lub wybiórcze strony gazet są już częścią tejże powieści graficznej i stają się nieodzownym elementem zrozumienia prezentowanych pojęć. Podział na rozdziały oddzielony jest charakterystycznie. Początek jak i koniec wprowadzania danego tematu jest łatwy do wyczucia. Pozwala to Czytelnikowi na przerwanie lektury w każdej chwili i powrotu bez obawy zapomnienia. Wystarczy szybki powrót na ostatnio przeczytane strony by na nowo wdrożyć się w czytaną tematykę.

Podsumowując: Harari wraz ze swoją ekipą po raz drugi udowadnia, że historia jest fantastyczna! Łączy się z innymi naukami pozwalając stworzyć holistyczny obraz przeszłości. Daje informacje, z których Czytelnik samodzielnie buduje własną opinię. Uczy selekcjonowania, a nie wyłącznie gromadzenia wiedzy. Sapiens. Filary cywilizacji to godny następca poprzedniej powieści graficznej. Jest przykładem jak przekazywać historię ludzkości w sposób przyjemny i całkowicie zrozumiały. Tylko brać, czytać i cieszyć się rozwojem szarych komórek!

Cytat pochodzi z: Harari, Filary cywilizacji, Wydawnictwo Literackie 2021, s. 46



Tytuł oryginału: Sapiens: The Pillars of Civilization
Tłumaczenie: Michał Romanek
Kolorystyka: Claire Champion
Wydawnictwo: Literackie
Rok wydania: 2021

Liczba stron: 252






sobota, 12 lutego 2022

Pocięte opowieści – Michał Kozaczko






Wspomnienia zaś stanowią nasze dziedzictwo.


Książka trafiła do mnie przez mgłę niepewności, pożyczonego zaufania wielkości winogrona i niczym nie zmąconej wiary w ludzkie marzenia. Ekscytacja jeszcze nie rozpoczętą lekturą miała wysoki poziom wynikający z zaczytanych fragmentów informacji. Przyspieszone tętno. Gęsia skórka. Nieregularny oddech. Typ literatury nie należący do moich ulubionych, stał w postaci fizycznej na półce, czekając cierpliwie aż nadejdzie ta chwila. Chwila w której pożegnam wszelkie zmartwienia i rozpocznę niespotykaną przygodę po świecie wykreowanym przez Michała Kozaczko.

Fabuła Pociętych opowieści stanowi trzon do złożoności akcji. Początkowo poznajemy Netha przygotowującego przedstawienie. W dalszych rozdziałach poznajemy jego los oraz pozostałych bohaterów. Towarzyszymy im w podróży między czasem. Na życiowych zakrętach czujemy nutkę strachu i kilogramy pozytywnych zdziwień. Oparcie się podnoszeniu kącików ust ku górze stanowi nie lada wyzwanie. Dla śmiałków czeka splot wielu wydarzeń, początkowo niezrozumiałych. Wytrwali połączą je w opowieść o wielu twarzach.

Pierwsze zetknięte z lekturą było jak zachłyśnięcie się świeżym powietrzem, po dekadzie wdychania wielkomiejskiego smrodu. Jak letnia bryza wśród pyłu i duchoty, wprawiająca ciało w taneczny ruch książkoholika. Pstrokate znaczniki pojawiają się na wielu stronicach. Wystają ledwo widzialne mając za zadanie zachować w pamięci najbardziej sarkastyczne wypowiedzi. Wypowiedzi zawierające w sobie często ukryty przekaz przenoszący nasze przemyślenia na drugą stronę lustra. Weź głęboki wydech. Usłysz ciszę wokół siebie. Rozluźni naprężone mięśnie. Zabieram Cię Czytelniku na wycieczkę po Pociętych opowieściach!

Poznajcie Khahada, Tyrmisza i Agnes. Trzech indywidualnych bohaterów zawieruszonych wśród powieści. Przedstawienie ich w klasyczny sposób było wręcz świętokradztwem, aczkolwiek działania wymykające się spod wszelkiej kontroli są tu (jakkolwiek to brzmi) mile widziane. Khahad to krasnolud o złotym sercu i twardej głowie. Jego niezmącona niczym miłość do rusznicy połączona z hobbistycznym udziałem w wojenkach, jest jak krasnoludzki miodek na złamane serce. Złoty Cyngiel, bo taki jest jego przydomek, potrafi zadziwić spostrzegawczością niczym wzrok orła. Jego podejście do życia stawia innych nieraz w zakłopotanie, które w rzeczywistości jest bolącą i okrutną prawdą. Dyć na „pierwszy rzut trollowego oka” wszystko jest takim jakim być powinno. Przynajmniej w pewnej, niszowej i włochatej perspektywie.

Kapitan straży miejskiej to bohater o sztywnym kręgosłupie i wszelkich kościstych częściach ciała. Niby żołnierski fach sprowadził oczekiwania do piwnicy, aczkolwiek w wielu sprawach ma własne, zbyt lojalne podejście. Miłość jest dla niego czymś abstrakcyjnym, dlatego odkrywa ją z kimś, kto doskonale wie jak włączyć w ruch przedmioty nierzeczywiste. Fach swój wykonuje znakomicie, wręcz zbyt należycie, lecz emocje kipiące z jego wykonywania są równie nieruchome jak jego postanowienia. Charakterystyczna cecha? Wąs jak u szlachcica i dorobek setki haków na istoty (póki co) mu nie zagrażające. Przynajmniej oni tak myślą do czasu… sądu ostatecznego.

Agnes, czarownica o wdzięku wiedźmy i królowej dramy. Mózg wszelkich operacji trójki bohaterów pozwalający na prowadzenie się w tańcu życia i śmierci przez wiercipiętę krasnoluda i zdradzieckiego strażnika. Magia jaką operuje mogłaby zniweczyć plany wielu, lecz jej wrodzony talent do nie dokonywania wyborów doprowadza do ekscytujących zdarzeń. Bierna w życiu prywatnym, nieangażująca się w sprawy wysokiej rangi, za to budująca napięcie niczym naciągnięta nić do bólu jej wytrzymałości. Uważajcie na nią młokosy, bo Agnes zaczaruje Wasz świat tak, aż przestaniecie wiedzieć, w którym to dokładnie czasie istniejecie!




Przedstawienie trójki bohaterów było zamysłem przemyślanym, dającym upust mym emocjom po przeczytanej lekturze. Fabularnie poznajemy wiele postaci mogących pozostanie równie ważnymi figurami na szachownicy bogów, lecz autor, jako najważniejszy z najważniejszych, z jakiegoś powodu wybrał właśnie ich. Stają się paliwem akcji doprowadzając Czytelnika do obłędu przesycenia ironią ich losu. Bez wiedzy kim są, kim się stają i kim mogą być, historia pociętych opowieści mogłaby stać się trudna do zrozumienia.


Albo i nie. W końcu to Ruari rządzi nami wszystkimi!


Początkowo zapoznając się ze światem można odnieść wrażenie, jakbyśmy zostali rzuceni na głęboką wodę. Choć nic znaczącego się nie wydarzyło, czujemy niepokojący płomyczek. Ogień który z każdą następna stroną staje się coraz większy i zmuszający do zadania pytania: o co tu naprawdę chodzi? Biorąc pod uwagę dalsze wydarzenia wciąż pozostawię Was w tej niepewności. Żart nie byłby żartem, gdy zna się jego przebieg, prawda? Tak więc drogi Czytelniku, daj się ponieść fali ogarniającej twój lubujący się w historiach umysł i rozpocznij czytanie delektując się złożonością zdań oraz trafnych spostrzeżeń. Bo tych, jest tu dosłownie „za wiele”!

Rurari. Zaskoczenie. Te dwa zestawy wyrazów łączą ze sobą moje zdumienie, podziw i egzystencję ironii. Uwielbiam postacie drugoplanowe, a autor Pociętych opowieści dokonał niemożliwego. Stworzył dla nich odrębne miejsce w książce. Czytając zastanawiasz się kto faktycznie w głowie twórcy jest najważniejszy w tej historii? Kto jest spoiwem zła i dobra? Gdzie napotkamy punkt kulminacyjny? Pytań rodzi się wiele, lecz zauroczenie postaciami drugoplanowymi… jest ekstremalnie fantastyczne!

Podsumowując: Skoro zdradzam niewielkie spoiwa pociętych opowieści, zaspoileruje jeszcze jedną. Satyra – najbardziej niedoceniona i jednoczenia najtrudniejsza forma pisemna wyrazu historii. W Czytelniczym życiu przeczytałam ich zaledwie kilka. Naliczyłabym na palcach jednej ręki. Niestety tłumaczenia z języka obcego najczęściej psują to, co w satyrach najważniejsze – sens połączenia konkretnych wyrazów w jedno zdanie. Michał Kozaczko stanął na podium i zrealizował brakujące ogniowo na polskim rynku wydawniczym. Pokazał, że jak się ma pomysł i chęci można zrealizować w rodzimym języku fantastyczną powieść o potencjale godnym polecenia.

Cytat pochodzi z: M. Kozaczko, Pocięte opowieści, Papierowy Motyl 2018, s. 25




Niech dym nas połączy!





Tytuł: Pocięte opowieści
Autor: Michał Kozaczko
Wydawnictwo: Papierowy Motyl
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 402