Vianne próbuje okiełznać siłę, która buzuje w jej sercu. Poczucie zdrady budzi w niej gniew. Niespożyta energia wydostaje się z niej w chwilach zagrożenia. Takich momentów ostatnim czasem jest sporo. Dostaje się do świata, gdzie znane jej prawa nie istnieją. Jako kobieta staje się przedmiotem. Jako marionetka próbuje przeżyć w miejscu, w którym czarownice upadlane są na każdym kroku. Utrata przyjaciół i stanięcia twarzą w twarz z sennym koszmarem nie pomogą Vianne przystosować się do nowej sytuacji. Lecz nie jest sama. Są z nią siostry. We trzy stworzą plan ucieczki ze świata demonów.
Demony. Ich świat kiełkuje w naszych koszmarach jako ten niebezpieczny, nieludzki, straszny. Istoty o niewyobrażalnej mocy, wielkim okrucieństwie i nienasyconym pragnieniu zabijania. Sam dźwięk ich gatunku powoduje lęk rozpływający się po koniuszki palców. Elektryczne prądy podnoszące włosy na karku, informują nas o niebezpieczeństwie jakie niesie ze sobą spotkanie z demonem. Vianne spotkała nie jednego, ani dwóch, lecz tuzin tych istot. I przeżyła.
Pierwszy tom mnie oczarował. Francja - współczesność zmieszana z teraźniejszością. Legendy o Arturze oraz wszechobecna magia. Drugi tom utwierdził mnie w przekonaniu, że każda powieść młodzieżowa nie ucieknie przed podobnymi scenariuszami. Wieloletnie zadurzenie, nieodwzajemniona miłość, złośliwy przyjaciel i tajemniczy sprzymierzeniec. Choć życie uczuciowe głównej bohaterki oraz sama fabuła zdawały się być przewidywalne, to akcja potrafiła zaskoczyć. Czym?
Gdy powielane są schematy (co trudno uniknąć), warto mieć w zanadrzu kilka ukrytych asów. Autorka postawiła na zbudowanie prawdziwej relacji nie tylko między bohaterami, ale z Czytelnikiem. Gama emocji odczuwalna przez bohaterów przenika na wskroś. Bogactwo słownictwa, ciekawe porównania oraz prostota zdań tworzy (mimo wszystko) wielorakową konwersację bohater - czytelnik.
Emocje buzują od pierwszych stron. Strach przesyca papier. Odrętwienie wywołane przegraną szokuje. Radość staje się przelotnym skarbem. Uśmiech to tylko chwila. Romantyczne rozterki Vianne powodują zainteresowanie. O jej wszelkich zakrętach emocjonalnych dowiadujemy się nie tylko podczas rozmyślań, lecz również rozmów z siostrami, a nawet rywalami. Do przesycenia nastoletnimi smutkami jest bardzo daleko, a to wszystko dzięki dobrze rozegranej akcji. Dosłownie: AKCJI!
Akcja w powieści się nie rozkręca. Nawet nie musi. Od początku dostajemy silną dawkę decyzji do podjęcia. Vianne oraz jej siostry są zmuszone do szybkiej analizy sytuacji. Zastanowienia się, które rozwiązanie wybrać. W jakim kierunku udać się myślami. Komu zaufać, a od kogo trzymać się na kilometrowe odległości. Intryga, dla mnie przewidywalna, snuta jest dobrze. Niewielkie zawijasy, mimowolne konflikty, niejednoznaczne relacje. Wszystko kumuluje się w interesujący wątek fabularny!
Podsumowując: Tom drugi ma za zadanie wprowadzić Czytelnika w fabułę. Pomóc zrozumieć zawiłości i niedopowiedzenia z poprzedniego tomu. Rozstrzygnąć niespodziankę pozostawioną na zakończeniu. Dać impuls do tego, by sięgnąć po kolejny tytuł z serii. Pozwolić zaczerpnąć tchu, przy jedncozesnych odetchnięciu po labiryncie emocjonalnych akcji pomiędzy bohaterami. Taka też jest Siostra Księżyca. Jej światło, zachęca Czytelnika do zapoznania się z Siostrą Nocy.
Tytuł oryginału: Von Siegeln und Knochen
Tłumaczenie: Ewa Spirydowicz
Wydawnictwo: Jaguar
Seria: Trzy czarownice – tom II
Rok wydania: 2021
Liczba stron: 456
Ciekawa recenzja, ale to nie są moje klimaty czytelnicze.
OdpowiedzUsuń