Rodzinne
problemy – któż ich nie ma? Pamiętacie jak przyjeżdżacie na
jakąś wielka okazję, siadacie przy stole i słuchacie paplania
ciotek, wujostwa, dziadków? Bla bla bla bla bla. Nuda. Ale nie
zapominajmy, że i w takich chwilach jest sporo śmiechu
przeplatanych łzami.
Polska
– lata 80 XX wieku. Do starego domu przybywa rodzina z okazji
święta - 40 rocznicy ślubu Wiktora i Karoliny Wysoczarskich. Poza
ich dziećmi, rodzicami, wnukami i prawnukami, zjawili się
przyjaciele domu: Ksiądz Rudek, wojenny kompan Pan Ziołko oraz były
maż Agnieszki – Roman Rozciłowski. Można by rzecz zwykła, nudna
nasiadówka. Też tak myślałam dopóki wspomnienia pojedynczych
osób doprowadziły mnie do przymusowego pozostania przy lekturze.
Jak
już wspomniałam mamy do czynienia z retrospekcją. Główni
bohaterzy wspominają stare, lecz czy dobre czasy? Przy stole siedzi
cała plejada czterech pokoleń: od pradziadków po prawnuki - mamy z
czego wybierać. Wojna, miłość, wierność, zdrada, niechęć,
nadzieja na lepsze jutro. A gdyby tego było mało to jeszcze w
teraźniejszości dodano kilka ciekawych wątków. Więc nie tylko
zajmujemy się przeszłymi dziejami dotyczących wszystkich członków
jednej ogromnej rodziny, to jeszcze zastanawiamy się jak skończy
się całe to przyjęcie.
Postacie
są różnorodne, co jest wielkim plusem powieści. Od narzekających
na wszystko, przez przepracowanych zawodowo, po niezadowolone życiem
dzieci. Do tego podoba mi się sposób wydruku książki. Nie muszę
wielce naginać by odszukać końca linijki, ani palcem zasłaniać z
drugiej strony. Takie lubię najbardziej. Są po prostu wygodne w
czytaniu! Niestety ma jeden przeogromny minus – układ treści.
Mierzi oczy wywołując ból. Nie wiem gdzie zaczyna się wypowiedź,
a kiedy adnotacja autora. Misz masz, do którego nie da się
przyzwyczaić.
Cytaty:
Wyznaniowo:
„
- Kocham cię! - powiedział. - I nie bierz tego za rytuał
nieodzowny po tym, co zaszło między nami. Kochałem cię przez
wszystkie te lata, nawet na jeden dzień nie przestałem cię kochać,
obwiniałem siebie za nasze rozstanie...
-
Och, to ja! Ja byłam wszystkiemu winna! - Teraz (…) uniosła się
i pochyliła nad nim. - Tylko ja! Miałam ochotę siebie bić, kiedy
siedziałam przed lustrem...
-
Nie mów tak!
-
Bić! Och, bić Bo przecież ja także nigdy nie przestałam cię
kochać.”
Męcząco:
„
-Tylko, że dzięki pozycji, jaką masz w teatrze, możesz dorobić w
telewizji, w radiu, w filmie...
-
Nie bierzesz pod uwagę, ile kosztuje mnie to wysiłku. Po próbie w
teatrze, zamiast pójść spokojnie na obiad i odpocząć, pędzę na
jakieś nagrania, nierzadko mam je w nocy, po przedstawieniu.”
Miłosiernie:
„
- Moje dziecko – ksiądz wyraźnie walczył z ogarniająca go
bezradnością. Może w ogóle nie dałby jej rozgrzeszenia, gdyby
nie to, że żołnierz, który stał o trzy kroki od konfesjonału i
może nawet wszystko słyszał, że ten żołnierz miał iść na
front i trzeba było przedtem połączyć ślubem grzeszną parę. -
Moje dziecko – powtórzył – do sakramentu, a więc i do
sakramentu małżeństwa, przystępuje się w stanie łaski. Skrucha
i żal za grzechy oczyszcza duszę...”
Wojennie:
„
Zdrowym ramieniem objął konia za szyję, ukrył twarz w jego
czarnej grzywie i stał tak oddychając głęboko wonią siana, którą
przesycona była stajnia, schronienie, jakie znalazł, najlepsze,
jakie mógł znaleźć w ten nielitościwy, dobijający resztki
żywych, czas. Krew uchodziła z rany oblepiając całe ramię
kleistym strumieniem, wyszarpnął z kieszeni chustkę i
przytrzymując ją z jednej strony zębami, usiłował zawiązać
powyżej zranionego miejsca, chciał żyć, o Boże! Jak bardzo
chciał żyć!”
Odważnie:
„
- Jak ty się dostaniesz teraz do domu? - spytał bardziej siebie niż
małą.
Ale
ona poczuła się zobowiązana do odpowiedzi.
-
Pójdę – szepnęła.
-
Rodzice wiedzą, że poszłaś do miasta?
Potrząsnęła
głową, znowu przytuliła do siebie głowę psa.
-
Nie.
-
Nie powiedziałaś im?
-
Nie.
-
Dlaczego?
- Bo
wiedziałam, że Cacek umrze, jak nie znajdę dla niego ratunku.”
Cytaty pochodzą z: S.Fleszerowa-Muskat, Pod jednym dachem, pod jednym niebem, Wydawnictwo Glob, 1988 r.
Podsumowując:
Jeśli lubisz dobre obyczajówki pełne wspomnień i nie straszny Ci
zły układ tekstu – to idealna książką dla Ciebie. Pomimo tej
jednej wady i tak jest warta uwagi!
Lubię obyczajówki i przyznaję, że ta mnie zaciekawiła. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wpadnie w moje ręce :)
a w bibliotece byc powinna ;)
UsuńNie przepadam za tą autorką, ale może kiedyś trafię na tę książkę i się skuszę:)
OdpowiedzUsuńmysle ze warto sprobowac! najwyzej sie odda ;)
Usuńnawet nie kojarzę..
OdpowiedzUsuństare ;p nie musisz hihi
UsuńTe fonty ułatwiające czytanie to "wymysł" naszych czasów :-)
OdpowiedzUsuńhehehehehe :D Dobre sobie :P
UsuńJestem zaintrygowany, bo lubię takie historie jak te zawarte w książce. Odstraszył mnie tylko ten układ. Naprawdę aż taki zły?
OdpowiedzUsuńNie za ciekawy ;) Ale to stare wydanie!
Usuń