Miałam wielkie oczekiwania. Ogromne. I prawdopodobnie zbyt ambitne. Ale tyle się o tej książce mówiło, że po prostu wyobrażałam sobie za dużo. Ale z jednej strony to moja wina. Po prostu myślałam, że tym razem będzie tak samo jak ostatnim i… się wciągnę tak bardzo, iż nie będę mogła przerwać czytania. Ale prawda jest inna…
… aż mnie nosi, że tak się stało! No aaaaaaarh!
źródło |
Tytuł: Sny Morfeusza
Wydawnictwo: Editored
Rok wydania: 2016
Ilość stron: 411
Cassandra to młoda kobieta, która postanawia wyprowadzić się od rodziców i znaleźć szczęście w Miami. Akurat poznajemy ją gdy dowiadujemy się, że ma rozmowę klasyfikacyjną o wymarzoną pracę. Kiedy wchodzi do gabinetu przyszłego pracodawcy, ten nawet na nią nie zerka. Rozmowa przebiega fatalnie i kończy się na tym, że wychodzi oburzona zachowaniem mężczyzny. Z tego całego zdenerwowania postanawia się odstresować idąc na kolację z kuzynką, jej chłopakiem i jego bratem. Ten drugi ewidentnie na nią leci nazywając ją łatwą. Winę zwala na brata. Cass po raz drugi tego dnia wybiega z pomieszczenia wkurzona i trafia na młodzieniaszka zapraszającego ją do klubu. Bardzo NIETYPOWEGO klubu. Kończy się na tym, że wygina ciało na parkiecie, podchodzi do niej facet w masce i wychodzą z klubu do jego limuzyny by uprawiać seks. Jak potoczy się ta znajomość?
Taki byłby wstęp. Jest…TEM moment. I… i wszystko jest w porządku. Pożądanie. Erotyzm. Chemia. Wszystko na swoim miejscu. Wręcz idealnie się ciągnie ten fragment. Całą akcja toczy się dość gładko. Dochodzimy do kulminacji i bach! Wracamy do codzienności Cass. Naprawdę dobry kawałek. Tak więc po wymuszonej przerwie wróciłam do lektury i nie było zbytniego zaskoczenia gdy zaczęła się kolejna TYPOWA scena. Normalne i zrozumiałe. W końcu to erotyk. Byłam wręcz zachwycona jak małe dziecko. Hi hi. Dostałam to co chciałam. Nareszcie! Tyle się naczekałam. Co się dziwić z mojej radości? Ano można, bo po pewnym czasie…
… po pewnym czasie poczułam znudzenie i zirytowanie. Denerwowała mnie bohaterka. Nie on boski i wspaniały facet nieziemsko przystojny. Nie on, lecz ona. Po prostu zachowywało się jak totalna idiotka w niektórych sprawach. Zwłaszcza po tym jak sobie przysięgała, że nigdy więcej, a tu znów uległą pokusie. Po kiego takie deklaracje ja się pytam? Wystarczy, że ją dotknie, że delikatnie muśnie ją wargami, a ta już ma początki orgazmu. Ja rozumiem, że to wszystko ta cała biologia na nią oddziałowuje i na niego też, ale totalnie to do mnie nie przemówiło. Co raz więcej było zwykłego pieprzenia się (idąc za słownictwem autorki) niż zwykłych miłosnych (trudne je tak nazwać ale dla kontekstu muszę to słowa dodać) igraszek. Rozumiem. Erotyk, więc sceny muszą być. Ok. Ale one były nużące. Im dalej tym gorzej.
Aż mnie skręca, ponieważ czekałam na tę książkę i czekałam i doczekać się nie mogłam. Wariowałam. Kiedy ją dostanę w ręce i... klops. Próbuje tylko uzmysłowić coś innym. Erotyk? Bardzo dobry. Ale jako książka kuleje. Ale o co tyle szumu? Już piszę. Otóż ogólna fabuła, która ma te wszystkie sceny erotyczne sklejać w jedno jest nijaka (w nieco innym znaczeniu niż się Wam wydaje). Są przerywniki, ale wedle mnie zbyt krótkie i zbyt wiele tam erotyzmu. Nie mogłam odpocząć od jednej sceny, bo nagle pojawiła się kolejna. PRZESYT. Totalny. Musiałam zamykać książkę, odkładać na jakiś czas (godzinkę, dwie) by móc wrócić. Wracałam, czytało się spokojnie i przyjemnie i potem kolejne STOP. I znów odkładałam.
Jedną zaletę już znacie, a teraz druga, która najzwyczajniej mi się spodobała. To malutki bonusik od autorki na końcu książki, czyli początek historii ze strony ów przystojniaka, który owładną zmysłami Cassandrę. Oj tak, ten kawałeczek jest bardzo intrygujący i pokazuje nieco Morfeusza z drugiej strony. Bardzo mi się to spodobało i dlatego pojawiło się z tyłu głowy światełko alarmujące. Ej, a może by tak drugim tom? Dziwne, prawda? Ale ja wierze, że autorka zrobi wiele aby tom drugi był lepszy od pierwszego, dzięki czemu będzie się czytać lepiej. Bo sama w sobie ma potencjał, który wedle mnie nie do końca został wykorzystany. Czy polecam? To już zależy od Was czego oczekujecie. Bo jako erotyk jestem na TAK!
Cztery dni skupiałam się na tym by napisać tę recenzję aż w końcu się udało. Autorce gratuluje za dobry pomysł i życzę aby miała wiele ciekawych wizji, które znajdą się w kolejnych książkach.
Podsumowując: Jeśli poszukujesz erotyku: łap i nie narzekaj, bo jest w nim to co powinno. Czyli wszystko. Jeśli szukasz czegoś ciut więcej to się niestety rozczarujesz. Tak jak ja. Ale sama sobie jestem winna. Ach te wyolbrzymione oczekiwania! Ale chciałam być z Wami i autorką szczera, aby była jasność. I chyba mi się udało. Hi hi.
Zastanawiałam się czy sięgnąć po tę książkę! Muszę się zastanowić, ponieważ boje się rozczarowania. Po twojej recenzji już sama nie wiem...
OdpowiedzUsuńjak masz ochote na erotyka to czemu nie :P po postu mialam zbytw wielkie oczekiwania bo tego typu ksiazke ostatnio czytalam i mi sie bardzo podobala :D
Usuńoj tak tak jak w Grey ta Anastazja też mnie często irytowałą ;D
OdpowiedzUsuńdobrze ze gerya nie czytalam xD
UsuńIleż tych erotyków można tworzyć? :)
OdpowiedzUsuńSporo :D Ale wlasnie ich wyjatkowosc chyba zalezna jest od czegos weicej niz samych sytuacji :P
UsuńChyba erotyki są nie dla mnie. Nie przepadam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, nie-poczytalna.blogspot.com
Ano i tak bywa :)
UsuńSzkoda, że to tylko erotyk a nie książka :)
OdpowiedzUsuńdokladnie :(
UsuńDo mnie erotyki zupełnie nie przemawiają, a skoro ten tak bardzo Cię rozczarował, to ja zdecydowanie sobie odpuszczę...
OdpowiedzUsuńChcialam zbyt wiele po prostu zwyczajnie zbyt wiele
UsuńTym razem podziękuje ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie~ Nataliaaa
happy1forever.blogspot.com
ah rozumiem :)
UsuńJako że erotyków wielu nie znam to za ten się nie wezmę. Na pewno w takim gatunku będę szukała czegoś więcej niż czystego erotyzmu :P
OdpowiedzUsuńDopiero natknęłam się na Twoją recenzję za którą serdecznie dziękuję :) Myślę, a nawet jestem pewna, że drugi tom totalnie zaskoczy nie tylko Ciebie :) Obiecuję, że będzie lepszy niż pierwszy :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń