Poprzedni miesiąc zakończyłam drugim tomem serii Slammed. Kolejny miesiąc rozpoczynam Scarlet, czyli drugim tomem sagi księżycowej. Moje palce wbijające literki na klawiaturze mają ogromną ochotę zrobić porównanie obu tytułów. Główną tematyką porównawczą byłaby: Drugim tom drugiemu nie równy? Otóż wiedząc, że mam do czynienia z kompletnie innymi autorami oraz gatunkiem literackim pozostanę przy prostych przemyśleniach. Czy cokolwiek jest w stanie przebić Cinder?
Tytuł oryginału: Scarlet
Tłumaczenie Magdalena Grajcar
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Rok wydania: 2018
Seria: Saga księżycowa – tom drugi
Liczba stron: 466
Co może łączyć Scarlet, Wilka, Kaia oraz Cinder? Czy ta czwórka ma jakiekolwiek szanse na spotkanie się i rozstrzygnięcie jednego, lecz najważniejszego sporu? Czy okrutna królowa z Księżyca zaatakuje Ziemię i doprowadzi do krwawej śmierci milionów ludzi? Czy nawiązanie do kolejnej baśni, tym razem Czerwonego Kapturka, jest dobrym wyjściem? Zastanawiające pytania, prawda? Mnie natomiast zainteresowało, dlaczego akcja przeniosła się do Francji. Zapewne w Chinach działo się wystarczająco wiele, aby móc przejść do Europy. Kolebki współczesnej cywilizacji.
Przejmująca historia pełna ciepła, namiętności i latających śrubek miłości? Ojć, to nie ten tytuł. Owszem latające narzędzia były na porządku dziennym, lecz to nie sercowe miłostki są głównym polem manewrowym akcji. Zdecydowanie jest nim tajemnica, intryga i wiele splotów między bohaterami. Chociaż zaskoczenia nie łapały mnie na okrągło, to byłam mile usatysfakcjonowana lekturą. Otrzymałam moc interesujących dialogów, ciekawostek ze świata przyszłości, prosto sformułowaną fabułę oraz fantastyczne zabiegi w akcji. Zapewne zapytacie, co to za prosta fabuła? Przecież szybko sami dojdziemy do tego jak będzie wyglądać zakończenie. I co się będzie dziać w środku i po bokach i w ogóle wszędzie indziej gdzie wcisną się moje myśli też. Mniej więcej takie miałam myśli w trakcie czytania. Jednakże pozbyłam się ich. Prawdą jest, że Scarlet oparta jest na dobrej i strasznej (w oryginalnym przekładzie) baśni o Czerwonym Kapturku i Wilku. To jest jedynie inspiracja, lecz wiele elementów zostaje wykorzystanych. Dlatego stąd (zgaduję) wzięły się moje myśli. Szybko je ukierunkowywałam na pozytywne aspekty powieści. Otóż skłamałabym mówiąc, że czytało mi się z trudem. Wręcz pochłaniałam strony masowo!
Od samego początku nie marudziłam na zapoznanie sięz nowymi bohaterami. Owszem zastanawiałam się, gdzie podziała się Cinder i co robi, jednakże to Scarlet stała się tu główną postacią. Może niektórym osobom może to przeszkadzać. Mnie zdecydowanie zadowoliło i pozwoliło skupić na innych aspektach całej intrygi, zawiłości i tajemnicy. Takie oddalenie perspektywy jest czymś, co lubię i staram się doceniać. Zwłaszcza, że każdy niecierpliwy może przekartkować nieco do przodu i dostrzec, że nie tylko Cinder powraca na łamy powieści. Powracając do Scarlet, jest ona postacią wykreowaną na podstawie Czerwonego Kapturka. Tylko zamiast peleryny ma bluzę z kapturem (ciekawe wyjście). Wilk jest wilkiem, ale za to nieco innym, bardziej przebiegłym, mającym twarz aktora lub pokerzysty (w zależności od sytuacji). Mnie nieco obawiały me myśli, czyli zapędy wilkołaków. Nie! Nie ma tam takich stworzeń, ale w głowie mi one pozostały (jeszcze tego by brakowało!). Scarlet, bo to na niej skupiona jest uwaga, jest typową, prostą dziewczyną ze wsi. Wie jakie ma obowiązki, co musi zarobić, aby zrobić pieniądze oraz zapomina o swoim niewyparzonym języku. Tutaj nieco przypomniały mi się amerykańskie filmy z lat dziewięćdziesiątych, gdzie nastolatki ze wsi miały niezłą gadkę. Scarlet zdecydowanie do takich należy. Tupnie nogą, rzuci pomidorem, rozwali skrzynkę i jeszcze otrzyma zapłatę za wykonaną robotę. Po prostu twarda babka! Chociaż ma nieco podobnych cech do Cinder, to i tak nad nią góruje. Czasami nawet zastanawiałam się, czy to właśnie ona jest lepszą postacią? Wilk to facet macho, który nie powie do nas zbyt wiele. Woli milczeć, słuchać, wąchać (nic zbereźnego!) i skupiać na wykonaniu zadania. Sceny pomiędzy tą dwójką są urocze. Ze względu na pomidory oczywiście.
Byłam tak zauroczona całą historią aż porobiłam zdjęcia, przyglądałam się okładce, dotykałam i porównywałam fakturę, ba! nawet wąchałam (całkiem ciekawy zapach, nie taki typowo drukarski tylko ładny książkowy). Wydawnictwo zrobiło kawał dobrej roboty. Pięknie wydana powieść na pewno będzie zdobić półkę na wiele dni i nie wiem, czy ktokolwiek ją przebije. Skoro już chwalę wszystkich odpowiedzialnych za KREACJĘ, to przesyłam wirtualne oklaski dla tłumacza. Stanowczo nie czułam się zniesmaczona, co niestety czasami zdarza się w sci-fi. Nie myślałam o żadnych pomyłkach, dziwnych zwrotach, czy niezrozumiałych, długich zdaniach. Wszystko było na miejscu. Cóż dobrze wykonana robota plusuje. Zwłaszcza, gdy można wyczuć klimat baśni.
Podsumowując: Baśnie braci Grimm są jednymi z moich ulubionych, dlatego wszelakie zaczerpnięcie z tego źródła jest dla mnie intrygujące. Wizja Czerwonego Kapturka oraz łakomego Wilka jest mi znana od bardzo dawna. Wszelakiego rodzaju ekranizacje mają w sobie własny zalążek braci Grimm. Scarlet natomiast pokazuje jak baśń można przerodzić w fantastyczną przygodę ku zapomnianym historiom z dzieciństwa.
Za możliwość odkrycia baśni przyszłości, dziękuję:
Raczej nie moja tematyka, ale ważne, że Tobie się podobało. 😊
OdpowiedzUsuńZapraszam do przeczytania i kupna "Baśni braci Grimm. Oryginalnych", które niedługo ukażą się nakładem Wydawnictwa WasPos :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie zaczynam czytać, a po "Cinder" oczekiwania mam spore :)
OdpowiedzUsuńOj bardzo mnie zaciekawila a recenzja swuetba
OdpowiedzUsuńCos mi tel zmienia słowa. Recenzja świetna :)
UsuńDzięki ! <3
UsuńW Twojej recenzji najbardziej podoba mi się, że z każdego zdania wręcz wylewają się emocje. Widać, że książka nie była Ci obojętna i próbujesz to wszystko przekazać w swoim tekście. Dzięki temu, że recenzja jest taka entuzjastyczna i emocjonalna, zachowuje też fajną dynamikę, która ułatwia czytanie.
OdpowiedzUsuńNo i rzecz jasna cieszę się, że książka Ci się spodobała (chociaż i tak wolę Cinder :P) i nie było zbyt wielu bubli.
Strasznie dużo czytałam o tej książce tak samo jak o „Cinder”. Chyba nigdzie nie rzuciła mi się w oczy negatywna recenzja. W ogole wykorzystanie klasycznych bajek to po prostu genialny zabieg, który bardzo mi się podoba. Jeśli tylko książka wpadnie w moje ręce - na pewno przekonam się o co całe to zamieszanie ;)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja pani koleżanko oraz prześliczne zdjęcie!
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja! Może kiedyś i ja przeczytam.
OdpowiedzUsuńMoże się uda ;)
UsuńMam smaka na te książki naprawdę od dawna. Szkoda, że jeszcze po nie nie sięgnęłam, bo jak widać są fenomenalne :) coś czuję, że gdy przeczytam, będę zachwycona :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Książkowa Przystań
Brzmi trochę jak Hangergejmsy!
OdpowiedzUsuńNieee zdecydowanie nie :D
UsuńUrzekła mnie fotka książki, super :)również lubię w literaturze nawiązania do baśni.
OdpowiedzUsuńo Dziękuję !
UsuńOdnalazłabyś się jednakże straciłabyś sporo informacji ;)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za takimi gatunkami książek, ale może kiedyś się do nich przekonam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥ wy-stardoll.blogspot.com
Nie spodziewałam się tak pozytywnej recenzji :) brzmi kusząco! :)
OdpowiedzUsuńNo kurde, już mnie tak ciśnie na tę książkę, a Ty jeszcze podsyciłaś we mnie ten zapał, nie lubię Cię :<
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, może kiedyś jak znajdę czas :) Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńKocham tę sagę i moje serce cierpi, że muszę czekać na kolejną część nie wiadomo ile... Pamietam swoją ogromną radość jak dostałam Scarlet tydzień przed premierą! Olałam wszystko i zaczęłam czytać, a potem byłam zła, że się nią nie delektowałam :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam:
Biblioteka Feniksa
Haha oj tam nastepnymi bedziesz sie delektowac:3
UsuńWciągająca już po samej recenzji. :)
OdpowiedzUsuńFajna recenzja. Niestety nie czytam książek:)
OdpowiedzUsuńJak zwykle Twoja recenzja jest bardzo zachęcająca😍
OdpowiedzUsuńFajna recenzja
OdpowiedzUsuńWarto zainteresować się tymi tytułami :D
OdpowiedzUsuńZainteresowała mnie Twoja recenzja- gdybym miała więcej czasu chętnie bym po książkę sięgnęła :).
OdpowiedzUsuńCzytam recenzje i czuję niedosyt :) muszę koniecznie przeczytać. Wpisuję na listę przymusową do czytania 😉
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś spróbuję....
OdpowiedzUsuń