Z kryminałami jest jak z ruletką. Nigdy nie wiesz, czy dobrze trafisz. Uśmiechnęłam się kiedy dostrzegłam, że na rynek wydawniczy ma trafić kolejna książka japońskiego autora. Ostatnio stały się modne poradniki, ale to nie one skradły moje serce wiele lat temu. Zawsze do japońskich powieści podchodzę z ogromnym zapałem. Czy i tym razem więź sympatii została nawiązana?
Tytuł oryginału: Rokuyon (64)
Tłumaczenie z angielskiego: Łukasz Małecki
Wydawnictwo: Literackie
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 749
Bycie policjantem jest bardzo trudnym, odpowiedzialnych i stresującym zawodem. Yoshinobu Mikami (imię, nazwisko) to mężczyzna, który w 1989 roku brał udział śledztwie dotyczącym porwania siedmioletniej dziewczynki. Aktualnie mija czternaście lat od kiedy sprawa nie została rozwiązana. Okup zabrał porywacz, a dziecko zostało zamordowane. Nikt nie wie, kto za tym wszystkim stoi. Niestety Mikami, po dwudziestu latach ciężkiej pracy, został przeniesiony do Biura Prasowego. Awansowano go na szefa, lecz dla policjanta to jak kula w serce. Jest zdeterminowany pracować do upadłego, aby powrócić na wymarzone stanowisko komisarza w Sekcji Pierwszej lub Drugiej (dochodzeniówka, sprawy kryminalne etc.). Czy uda mu się sprostać nowym zadaniom? Czy pogarszająca się sytuacja rodzinna nie zniszczy jego planów? Jak zareagują na niego dziennikarze nienawidzący współpracy z policją? A może to jego koledzy po fachu zdecydują się wbić mu tysiące ostrzy w plecy? I dlaczego głuche telefony ponownie rozdzwoniły się w japońskich mieszkaniach? Co ma z tym wspólnego sprawa sprzed czternastu lat?
Wielowątkowość w minimalistycznym wydaniu, to konik japońskiej literatury. Ilość informacji jest ogromna, lecz z bohaterem jesteśmy w stanie wspólnie podołać wyzwaniu. Tak naprawdę trudno stwierdzić, który wątek jest głównym, bo osobiście sama sobie wybierałam w trakcie czytania. Dopiero pod koniec wszystko złączyło się w spójną całość. To właśnie wtedy z zapartym tchem czytałam ostatnie ponad dwieście stron, aby odkryć ostateczną prawdę. Ale nie tylko samo zamknięcie mini wątków mnie zainteresowało. Najlepsze, co trafia się w literaturze z Kraju Kwitnącej Wiśni są mało znane (nam na Zachodzie) zakończenia. Ostatnie mniej więcej dwie trzecie książki, to jedno wielkie zakończenie. Dowiadujemy się jak wątki się ze sobą łączą, jakie mają powiązania, jak kończy się (powstały nagle) główny wątek oraz to co dzieje się po wszystkim. W większości powieści mamy jeden wielki happy end, ewentualnie mroczne domknięcie rozdziału lub po prostu epilog. Tutaj otrzymamy nieco inną mieszankę, mało wybuchową, ale za to misternie dopracowaną. I kiedy wydaje się, że poznamy ostatnie losy bohatera… otrzymujemy jedynie garstkę informacji. Sami tworzymy jego przyszłość. Możemy jedynie się domyślić, jaką koncepcję miał autor. Tylko po co? Skoro sami możemy wyobrazić sobie dalsze losy, mając nadzieję na kolejną książkę?
Pochowana niespodzianka ;) |
Co lubię w tego rodzaju literaturze? Jest w niej taki ogrom wszystkiego, a pasuje do siebie absolutnie każdy elementy. Jak autor tego dokonał? Myślę, że jest to związane z kulturą japońską. Tam niedopowiedzenia zastąpione są milczeniem albo przelotnymi urywkami myśli. Hierarchiczność oraz szacunek z tego wynikający jest dodatkowym atutem, a zarazem przeszkodzą w tworzeniu jakichkolwiek relacji społecznych. W wyniku tych elementów Policja jest dość hermetycznym, a zarazem bardzo pogmatwanym miejscem. Chociaż wydaje się być idealnie dopasowana pod względem każdego klocka w układance, to tak nie jest. Korupcja, czy karierowicze jak wszędzie, znajdują się też w Japonii. Autor postanowił pokazać wszystkie aspekty z życia policjanta. Nie tylko pracę w biurze, w terenie, relacje z kolegami i przełożonymi, ale również rodzinne tragedie i waśnie. W ten sposób mogłam poznać bohatera z każdej jego strony. Rozumiałam jego zachowania, postanowienia, głupie, a nawet pochopne decyzje, wybuchy złości oraz kłębiące się chmury nad jego życiem.
Tak naprawdę nie podobała mi się tylko jedna rzecz, do której się przyczepiłam na samym początku. Jednak nie wykreśliłam przez to książki. To byłby absurd! Nie rozumiem jak można było nazwać powieść policyjnym wydaniem Gry o tron (W. Chmielarz). Nie sympatyzuje z tym serialem (więc miną lata nim sięgnę po chociażby książkę) więc nie wyobrażam sobie jak można porównywać kryminał (na dodatek japoński) do amerykańskiego NIEodpowiednika? Wyjaśni mi to ktoś? Bo z mojego doświadczenia i standardowej wiedzy te dwa tytuły nie mają ze sobą absolutnie NIC WSPÓLNEGO.
Za to opowiem Wam pokrótce o mini smaczku od Wydawnictwa. Dla zielonych w japońskiej kulturze, czytanie imion to jedna wielka porażka, a połapanie się w nich jest wręcz niemożliwe. Co zdecydowano z tym zrobić? Gdy otworzymy skrzydełko okładki zobaczymy wielką, pięknie objaśnioną ściągę! Dla mnie BOMBA!
Podsumowując: Japoński kryminał zdecydowanie zostanie jednym z moich ulubionych gatunków literackich. Chociaż nadal jest ich mało na polskim rynku, z ogromną nadzieją i marzeniami będę oczekiwać na więcej pozycji z odległego kraju. Rejestrowanie każdego wypowiedzianego zdania, zapamiętywanie szczegółów, łączenie ze sobą wątków oraz dbałość o szczegóły są największym i atutami książki. Tworzą pełną zagadek i tajemnic kryminalną powieść wartą przyjrzenia się nieco z bliska przez szarego cywila europejskiej społeczności. Sześć. Cztery jest jak orzechy dla mózgu. Zdecydowanie polecane!
Za kryminał jak z kryminalnego koszmaru, dziękuję:
Bardzo interesująa książka. Twoja recenzja bardzo zachęcająca, piszę to bardzo poważnie. Dzieje tego policjanta godne śledzenia
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńCiekawi mnie ta książka 😊
OdpowiedzUsuńTo mnie bardzo cieszy ;)
UsuńNigdy nie miałam okazji czytać japońskich kryminałów, bo tak naprawdę nigdy wcześniej o nich nie słyszałam. Z miłą chęcią sięgnę po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńPowiem, że chyba nigdy nic w takim klimacie nie czytałem, ale po twojej recenzji jestem bardzo, bardzo ZA!
OdpowiedzUsuńTa japońskość niestety mnie nie przekonuje, poza tym spotkałam już kilka nieprzyjemnych recenzji tej powieści i trochę szkoda mi przekonywać się na własnej skórze, czy jest ona warta uwagi, szczególnie przy tej grubości :)
OdpowiedzUsuńNiestety z japońskimi powieściami tak jest, że albo się lubi albo nie ;) Dlatego rozumiem opinie innych, co niestety zaważa też na Twojej decyzji, no ale cóż poradzić :D
UsuńNigdy nie czytałam japońskiego kryminału, ale po Twojej recenzji mam ochotę po taki sięgnąć. Przyda mi się takie odprężenie. Dziękuję za tę recenzję.
OdpowiedzUsuńNigdy nie czytałam żadnej japońskiej książki ale brzmi zachęcająco. Na pewno wciagne na swoją listę czytelnicza. Grę o tron właśnie przeczytałam i dopiero teraz powoli biorę się za serial.
OdpowiedzUsuńJa jednak nie przepadam za literaturą z tamtych stron...
OdpowiedzUsuńCóż to może jednak coś z zachodu? :D
UsuńZapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńWarto zajrzeć do środka ;)
UsuńBardzo lubię kryminały. Japońskiego kryminału jeszcze nie czytałam, więc na pewno przeczytam. Sama jestem ciekawa czy mi przypadnie do gustu.
OdpowiedzUsuńTeż nie wiem jak to będzie, ponieważ nie każdemu przypada do gustu ;)
UsuńBrzmi ciekawie. Kryminały to zdecydowanie mój klimat, więc chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńMiłośniczka kryminałów! Wyzwaniem to będzie ;)
UsuńA ja jeszcze nie miałam okazji czytać japońskich kryminałów. Czas to zmienić :)
OdpowiedzUsuńCoś nowego i świeżego!
UsuńWydaje mi się, że nie czytałam jeszcze japońskiego kryminału. Muszę to nadrobić. :)
OdpowiedzUsuńWarto spróbować!
UsuńBrzmi naprawdę fajnie- zabiorę się za niego niedługo!
OdpowiedzUsuńTo czekam na relację ;)
Usuń