czwartek, 1 października 2015

„Harry Potter i Zakon Feniksa” - J.K. Rowling

Tum turu ruuum! To już kolejny tom Pottera za mną! Tym razem emocje buchały w prawo i lewo i naokoło. Jest to ta książka, która lubię i nie lubię zarazem. Ale dlaczego? Już za chwilkę się dowiecie!

źródło




Tytuł oryginału: Harry Potter and the Order of Phoenix
Tłumaczenie: Andrzej Polkowski
Wydawnictwo: Media Rodzina
Rok wydania: 2004

Ilość stron: 949














Po wydarzeniach sprzed roku Harry przysłuchuje się mugolskim wiadomościom w telewizji. Jest przerażony, bo czeka na najmroczniejsze wieści, a zarazem ma nadzieje, iż ich nie usłyszy. Gdyby stresu było mało nie otrzymuje żadnych wiadomości od swoich przyjaciół. Jest zły, bo nikt nie przesyła mu informacji o prawdziwych wydarzeniach w świecie czarodziejów. Ani Ron, ani Hermiona, ani Syriusz. Całą irytacje wyładowałby na Dudley'u, ale dobrze wiemy, że nie wolno mu używać magii poza szkołą. Biedny Potter?


Zakon Feniksa to organizacja zrzeszająca czarodziejów, którzy wierzą, że trzeba działać przeciwko Sami-Wiecie-Komu. Voldemort powraca do sił i jest w stanie zaatakować ponownie. Natomiast Prorok Codzienny robi wszystko by tego co próbują przekazać zakwestionować pod każdym względem. Zakon zamierza jednak poinformować i przekonać jak największa liczbę osób, że najmroczniejszy czarodziej powrócił. Czy im się uda?

Akcja pomimo ponad dziewięciuset stron toczy się szybko. Szczerze nawet nie zdawałam sobie sprawy, że już jestem w połowie. Jednak sama treść czasami doprowadzała mnie do szaleństwa. A zwłaszcza taki jeden nastolatek z blizną na czole. Zdaje sobie sprawę, że jest w wieku buntu, ale to co wyprawia było bardzo irytujące. W kółko wrzeszczy na bliskie mu osoby, a gdy ktoś próbuje się dogadać, obraża na parę godzin.

Ciekawą postacią jest sam Wielki Inkwizytor Hogwartu. Kobieta o wiele bardziej denerwująca od Harrego. Chociaż miałam na początku wrażenie, że gorszej osoby być nie może. A jednak przyszła pani czarodziej z Ministerstwa Magii i postanowiła wtrynić swoje cztery grosze tam gdzie nie powinna. Szkoła stała się okropnym miejscem dla wszystkich uczniów. Ale, ale są też tacy co nie pozwolili sobie grać na nerwach. Kto? A sami przeczytajcie!

Tym razem Harry musi poradzić sobie z prawdziwym zagrożeniem. Nawet w miejscu, który zwie domem nie jest bezpieczny. Atakują go okropne istoty! Ponadto w końcu jego pierwsza miłość odzywa do niego i pragnie spędzić nim parę chwil. Można by rzecz – słodkie, ale czy na pewno? Pierwsze miłostki nigdy nie są takie jakbyśmy chcieli. Do tego jego gniew, przeogromna złość na wszystko i wszystkich. Obwinianie najlepszych przyjaciół, brak zaufania do ludzi, którzy nigdy naumyślnie nie zrobiliby mu krzywdy. A na dokładkę nielegalna organizacja! Wierzcie mi, dzieje się oj dzieje!

Tłumaczenie jak zwykle na poziomie. Bardzo przyjemnie czytało się stronę po stronie. Sama okładka pozostaje w stylu poprzednich części, jednak jest już bardziej tajemnicza. Jestem w pełni zadowolona z tego co dostałam!

źródło


Kilka cytatów:

Niebezpiecznie:
Serce podskoczyło mu do gardła.
Wysoka, zakapturzona postać sunęła prosto na niego, unosząc się nad ziemią i wysysając w siebie ze świstem noc. Spod szaty nie widać było ani twarzy, ani stóp.
Harry cofnął się i uniósł różdżkę.
-Expeco patronum!”

Oskarżająco:
- To z twojego powodu -oświadczył z naciskiem wuj Vernon. - To ma coś wspólnego z tobą, chłopcze, jestem tego pewien. Bo niby co innego mogłoby ich tu sprowadzić? Kogo innego szukali w tej alejce? To ty jesteś jedynym...jedynym…- słowo „czarodziej” najwyraźniej nie mogło mu przejść przez gardło – jedynym sam-wiesz-kim w obrębie wielu mil.”

Emocjonalnie:
I tak było przez trzy dni. Harry'ego dręczyły zmienne nastroje: raz rozpierała go energia, tak że nie mógł się do niczego zabrać i krążył po sypialni, wściekły na cały świat, a zwłaszcza na swoich przyjaciół, którzy go porzucili na pastwę losu, to znowu ogarniało go jakieś otępienie, tak porażające, że mógł tylko leżeć godzinami na łóżku, wpatrując się w przestrzeń i zadręczając myślami o przesłuchaniu w ministerstwie.”

Buntowniczo:
- Gdyby tylko chciał, to by mi jakoś wiadomość przekazał. Chyba nie zamierzacie mi wmówić, że Dumbledore nie zna sposobów przekazywania wiadomości bez użycia sów.
Hermiona zerknęła na Rona i powiedziała:
- Ja też tak sobie pomyślałam. Ale on nie chciał, żebyś się dowiedział.
- Może uważa, że nie jestem godny zaufania – powiedział Harry obserwując ich twarze.”

Cytaty pochodzą z: J.K.Rowling, Harry Potter i Zakon Feniksa, Media Rodzina, 2004 r.

źródło


Podsumowując: W piątym tomie nie ma co się nudzić. Autorka daje nam pełnowymiarową powieść o tęsknocie, pierwszej miłości, rozpaczy i niezrozumienia. Końcówka jest tak wzruszająca, że za każdym razem się smucę gdy do niej dochodzę. Dodatkowo pierwsze prawdziwe miłostki Harrego są rozbrajające. Ten chłopięcy tok myślenia! Możecie być pewni, iż otrzymacie kolejna dobrą dawkę czarodziejskiego świata Rowling.



7 komentarzy:

  1. O Potterze mogłabym czytać bez przerwy ;)
    Cudowna recenzja ; *

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejna cudowna część. Uwielbiam wiele scen, np. ucieczka Freda i George'a wzbudziła wiele pozytywnych emocji ;D Do tego te sumy, sny, centaury, tajemnicze zachowanie Dumbledore'a, założenie organizacji i Harry w roli nauczyciela. No po prostu wszystko cudowne !
    Pozdrawiam,
    http://magiel-kulturalny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Normalnie kusisz tym Harrym już od jakiegoś czasu i chyba czas w końcu zapoznać się z tą serią :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Za każdym razem jak piszesz o Harrym mam ochotę do niego wrócić :) Cieszę się, że podoba Ci się ta seria :)

    OdpowiedzUsuń

Witaj przybyszu! Skoro już tutaj dotarłeś będę rada, jeśli pozostawisz po sobie ślad. Dziękuję za przeczytanie kawałka mej książkowej rzeczywistości. Mam nadzieję, że los ponownie kiedyś Cię tu przyśle. Za każdy komentarz serdecznie dziękuję. Na pewno się odwdzięczę!