Tum
turu ruuum! To już kolejny tom Pottera za mną! Tym razem emocje
buchały w prawo i lewo i naokoło. Jest to ta książka, która
lubię i nie lubię zarazem. Ale dlaczego? Już za chwilkę się
dowiecie!
źródło |
Tytuł
oryginału: Harry Potter and the Order of Phoenix
Tłumaczenie:
Andrzej Polkowski
Wydawnictwo:
Media Rodzina
Rok
wydania: 2004
Ilość
stron: 949
Po
wydarzeniach sprzed roku Harry przysłuchuje się mugolskim
wiadomościom w telewizji. Jest przerażony, bo czeka na
najmroczniejsze wieści, a zarazem ma nadzieje, iż ich nie
usłyszy. Gdyby stresu było mało nie otrzymuje żadnych wiadomości
od swoich przyjaciół. Jest zły, bo nikt nie przesyła mu
informacji o prawdziwych wydarzeniach w świecie czarodziejów. Ani
Ron, ani Hermiona, ani Syriusz. Całą irytacje wyładowałby na
Dudley'u, ale dobrze wiemy, że nie wolno mu używać magii poza
szkołą. Biedny Potter?
Zakon
Feniksa to organizacja zrzeszająca czarodziejów, którzy
wierzą, że trzeba działać przeciwko Sami-Wiecie-Komu. Voldemort
powraca do sił i jest w stanie zaatakować ponownie. Natomiast
Prorok Codzienny robi wszystko by tego co próbują przekazać
zakwestionować pod każdym względem. Zakon zamierza jednak
poinformować i przekonać jak największa liczbę osób, że
najmroczniejszy czarodziej powrócił. Czy im się uda?
Akcja
pomimo ponad dziewięciuset stron toczy się szybko. Szczerze nawet
nie zdawałam sobie sprawy, że już jestem w połowie. Jednak
sama treść czasami doprowadzała mnie do szaleństwa. A
zwłaszcza taki jeden nastolatek z blizną na czole. Zdaje sobie
sprawę, że jest w wieku buntu, ale to co wyprawia było bardzo
irytujące. W kółko wrzeszczy na bliskie mu osoby, a gdy ktoś
próbuje się dogadać, obraża na parę godzin.
Ciekawą
postacią jest sam Wielki Inkwizytor Hogwartu. Kobieta o wiele
bardziej denerwująca od Harrego. Chociaż miałam na początku
wrażenie, że gorszej osoby być nie może. A jednak przyszła pani
czarodziej z Ministerstwa Magii i postanowiła wtrynić swoje cztery
grosze tam gdzie nie powinna. Szkoła stała się okropnym miejscem
dla wszystkich uczniów. Ale, ale są też tacy co nie pozwolili
sobie grać na nerwach. Kto? A sami przeczytajcie!
Tym
razem Harry musi poradzić sobie z prawdziwym zagrożeniem.
Nawet w miejscu, który zwie domem nie jest bezpieczny. Atakują go
okropne istoty! Ponadto w końcu jego pierwsza miłość odzywa do
niego i pragnie spędzić nim parę chwil. Można by rzecz –
słodkie, ale czy na pewno? Pierwsze miłostki nigdy nie są takie
jakbyśmy chcieli. Do tego jego gniew, przeogromna złość na
wszystko i wszystkich. Obwinianie najlepszych przyjaciół, brak
zaufania do ludzi, którzy nigdy naumyślnie nie zrobiliby mu
krzywdy. A na dokładkę nielegalna organizacja! Wierzcie mi,
dzieje się oj dzieje!
Tłumaczenie
jak zwykle na poziomie. Bardzo przyjemnie czytało się stronę po
stronie. Sama okładka pozostaje w stylu poprzednich części, jednak
jest już bardziej tajemnicza. Jestem w pełni zadowolona z tego
co dostałam!
źródło |
Kilka
cytatów:
Niebezpiecznie:
„Serce
podskoczyło mu do gardła.
Wysoka,
zakapturzona postać sunęła prosto na niego, unosząc się nad
ziemią i wysysając w siebie ze świstem noc. Spod szaty nie widać
było ani twarzy, ani stóp.
Harry
cofnął się i uniósł różdżkę.
-Expeco
patronum!”
Oskarżająco:
„-
To z twojego powodu -oświadczył z naciskiem wuj Vernon. - To ma coś
wspólnego z tobą, chłopcze, jestem tego pewien. Bo niby co innego
mogłoby ich tu sprowadzić? Kogo innego szukali w tej alejce? To ty
jesteś jedynym...jedynym…- słowo „czarodziej” najwyraźniej
nie mogło mu przejść przez gardło – jedynym sam-wiesz-kim w
obrębie wielu mil.”
Emocjonalnie:
„
I tak było przez trzy dni.
Harry'ego dręczyły zmienne nastroje: raz rozpierała go energia,
tak że nie mógł się do niczego zabrać i krążył po sypialni,
wściekły na cały świat, a zwłaszcza na swoich przyjaciół,
którzy go porzucili na pastwę losu, to znowu ogarniało go jakieś
otępienie, tak porażające, że mógł tylko leżeć godzinami na
łóżku, wpatrując się w przestrzeń i zadręczając myślami o
przesłuchaniu w ministerstwie.”
Buntowniczo:
„
- Gdyby tylko chciał, to by mi
jakoś wiadomość przekazał. Chyba nie zamierzacie mi wmówić, że
Dumbledore nie zna sposobów przekazywania wiadomości bez użycia
sów.
Hermiona
zerknęła na Rona i powiedziała:
-
Ja też tak sobie pomyślałam. Ale on nie chciał, żebyś się
dowiedział.
-
Może uważa, że nie jestem godny zaufania – powiedział Harry
obserwując ich twarze.”
Cytaty
pochodzą z: J.K.Rowling, Harry Potter i Zakon Feniksa,
Media Rodzina, 2004 r.
źródło |
Podsumowując:
W piątym tomie nie ma co się nudzić. Autorka daje nam
pełnowymiarową powieść o tęsknocie, pierwszej miłości,
rozpaczy i niezrozumienia. Końcówka jest tak wzruszająca, że
za każdym razem się smucę gdy do niej dochodzę.
Dodatkowo pierwsze prawdziwe miłostki Harrego są rozbrajające.
Ten chłopięcy tok myślenia! Możecie być pewni, iż otrzymacie
kolejna dobrą dawkę czarodziejskiego świata Rowling.
Genialna seria :)
OdpowiedzUsuńO Potterze mogłabym czytać bez przerwy ;)
OdpowiedzUsuńCudowna recenzja ; *
dziekuje :)
UsuńKolejna cudowna część. Uwielbiam wiele scen, np. ucieczka Freda i George'a wzbudziła wiele pozytywnych emocji ;D Do tego te sumy, sny, centaury, tajemnicze zachowanie Dumbledore'a, założenie organizacji i Harry w roli nauczyciela. No po prostu wszystko cudowne !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://magiel-kulturalny.blogspot.com/
Normalnie kusisz tym Harrym już od jakiegoś czasu i chyba czas w końcu zapoznać się z tą serią :)
OdpowiedzUsuńno i to jest dobra decyzja! :)
UsuńZa każdym razem jak piszesz o Harrym mam ochotę do niego wrócić :) Cieszę się, że podoba Ci się ta seria :)
OdpowiedzUsuń