Kiedy po raz pierwszy przeczytałam Był sobie pies, moje kanaliki łzowe pracowały na niezłych obrotach. Starałam się z całych sił nie wydmuchać całej paczki chusteczek. Jednak, gdy rozpoczęłam nową przygodę napisaną przez Camerona nie sądziłam, że wzruszę się jeszcze bardziej. Przedstawiam Wam idealną lekturę na święta.
Tytuł oryginału: The dogs for Christmas
Tłumaczenie: Edyta Świerczyńska
Wydawnictwo: Kobiece
Rok wydania: 2017
Ilość stron: 275
Polecam na prezent gwiazdkowy!
Trudno jest być samotnym, ale pozostać porzuconym, to jeszcze gorsze uczucie. Samoocena opada z dnia na dzień, kiedy nikt się do nas nie odzywa. Chyba, że coś chce. Ryan właśnie tak potraktował Josha. Podrzucił mu pod drzwi grubego psa. Jedynym tłumaczeniem był wyjazd do Francji. Jakże Josh się zdziwił, gdy już nigdy więcej nie ujrzał Ryana, a pies okazał się suczką w zaawansowanej ciąży. To nie koniec złych wiadomości. Otóż nowy właściciel nigdy nie chciał mieć psa. Jakiegokolwiek i kiedykolwiek. Co zrobi z futrzanym przybłędą?
Lucy okazuje się być cudownym przyjacielem. Pomimo smutnych oczu i braku chęci do zabawy, stara się dostosować do nowej sytuacji. Powoli między nią, a Joshem rodzi się więź. Niestety mężczyzna został niedawno porzucony, więc nie do końca potrafi się w tym wszystkim odnaleźć. Z jednej strony chce dać dużo ciepła suczce, z drugiej nie chce mieć psa w domu. Chce jej pomóc, ale nie wie jak i w wyniku nagromadzonego stresu rezygnuje z odpowiedzialność. Odpowiedzialność, która nie powinna na nim ciążyć. W końcu to nie jego pies.
Czytało mi się bardzo szybko, a uśmiech nie schodził z twarzy. Czas spędziłam w malowniczych górach oraz pięknym miasteczku obsypanym świeżym i puchatym śniegiem. Wspólna podróż z Joshem i Lucy sprawiała, że mój humor się poprawiał z każdą kolejną minutą. Dodatkowa niespodzianka w postaci Kerri, wielbicielki psów, była idealnym świątecznym zestawem. Wspomnienie o schronisku dla zwierząt, bardzo dobrze mi znanego z telewizji, stało się punktem wyjścia do zmian jakie zaszły w życiu Josha.
Kreacja bohaterów również zasługuje na parę słów. Joshn to przykład osoby skrzywdzonej przez ludzi. Autor pokazuje jak zaledwie jedno wydarzenie z dzieciństwa potrafi zniszczyć coś więcej niż poczucie bezpieczeństwa. Wieloletnie oddziaływanie negatywnych wspomnień na psychikę jest idealną drogą na niemożność stworzenia trwałych więzi z innymi. Jak się okazuje Kerri nie ma aż tak ciężkich przeżyć, ale również ma problemy, z którymi jednak potrafi sobie jakoś poradzić. Na dodatek jest wyrozumiała i stara się zrozumieć Josha. Brzmi idealnie? Wręcz idylla? Niestety (raczej stety!! yay!) ona też czasem zachowuje się jak niedojrzała nastolatka. Skoro i jej przydarzyło się wiele złych rzeczy związanych z mężczyznami, to dlaczego Josh miałby być inny? Dokładnie. W książce znajdziecie jeszcze więcej zawiłości, które na pierwszy rzut oka, są proste jak barszcz.
Podobało mi się to, że akcja parła do przodu, zatrzymując się na chwilkę, by znów porwać nas na cudowną przygodę z bohaterami. Fabuła dzięki swojej prostocie, ale różnorodnym zakrętom, jest wyważona i zachęca do poznania dalszego rozwoju sytuacji między Lucy, Joshem i Kerri. Na koniec warto jest wspomnieć o dedykacji od autora. Nie adoptowałam nigdy zwierzątka, ale zawsze starałam się zabrać ze sobą te, które nie miały szans na dobry dom. Zbyt mały, wychudzony, ze skaleczoną łapką, nagryzionym uchem, raną na oku lub nosie… Zawsze zabierałam je do siebie, a ich wdzięczność pozwalała na stworzenie pięknej więzi. Byli moimi przyjaciółmi i jestem dumna, że mogłam pomóc tak wspaniałym futrzakom. Niedawno pożegnałam się z jednym, więc Psiego najlepszego stała się miodem na moje zbolałe serce.
Podsumowując: Święta to idealnym czas, aby zaadoptować psa lub kota. Spakować, zawiązać kokardkę na szyi i podarować dziecku. A potem wyrzucić w lesie. Ta książka jest idealną lekturą dla młodzieży. Jest miłą i przyjemną lekcją o tym, jak dbać, jak kochać, jak być przy swoich zwierzętach. Kiedy cierpią, płaczą, umierają. Psiego najlepszego to powieść opowiadająca o miłości, przywiązaniu, wierności i lojalności. Jest też dobrym pomysłem na świąteczny prezent pod choinkę. Na pewno o wiele bezpieczniejszy, ale dający tyle samo radości, co mokry nosek pieska.
Za piękna historię z morałem w tle, dziękuję:
Zapowiada sie całkiem ciekawie :-)
OdpowiedzUsuńI tak tez jest :)
UsuńJestem już po lekturze. Przyjemnie czytało mi się tę książkę.
OdpowiedzUsuńOwszem sama przyejmnosc :)
UsuńPodoba mi się Twoje podsumowanie. Masz rację, że w Święta ludzie dają dzieciom zwierzaki, a gdy te tylko trochę podrosną, zostawiają je w lesie na pewną śmierć. Ksiażki o tym, jak dbać o zwierzaki i dlaczego zwierzęca miłość jest najczystszą, jaka można nam się przytrafić, są bardzo ważne.
OdpowiedzUsuńTytułu kompletnie nie znam, a i ryczeć po książkach nie lubię, więc raczej nie trafi na moje półki, ale będę miała ten tytuł z tyłu głowy ;-)
Mam nadzieje ze ten kto przeczyta moze zrozumie ze takie zabawki to nie idealny prezent. A tyl glowy musisz miec bogaty :D
UsuńKiedy dowiedziałam się o tej książce, chciałam ją mieć ze względu na autora i poprzednią cześć. Jednak świateczna atmosfera tej książki skutecznie mnie odstraszyła. Nke lubię świat i nie zniosłabym czytania o nich :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
biblioteka-feniksa.blogspot.com
Tez za nimi nie przepadam ale w ksiazce jest wiecej p psach niz swietach ;)
UsuńJa chyba nie byłam w stanie przeczytać tej książki w tym momencie. Mój psiak jest bardzo chory i wszyscy obawiamy się najgorszego, więc myślę że tego typu lektura w tym momencie chyba mi jakoś by nie pomogła. Kiedyś na pewno, ale nie teraz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Rozumiem. Sama stracilam malego przyajciela ale ta ksiazka na szczescie nie sprawila mi wiekszego bolu :)
UsuńJestem tą książką oczarowana. :) Recenzja u mnie już jutro . :)
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam! <3
Usuńbardzo ciekawa książka, faktycznie idealna na prezent
OdpowiedzUsuńNa pewno dla jakiegos milosnika! <3
UsuńRzeczywiście, książka idealna na prezent dla nastolatka. Fajna, porządna recenzja, brawo.
OdpowiedzUsuńO dziekuje! A ksiazka dobra dla kazdego :D
UsuńPrzez takie książki można według mnie przekazać ludziom wiele pożytecznych życiowych rad, poza tym mogą przyczynić się w jakiejś mierze do zmniejszania się negatywnych zjawisk społecznych.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Calkiem trafna uwaga! Zgdzam sie z nia w pelni. Niby tylko ksiazka, przyjemna i tralala a tu takie cos!
UsuńKsiążka przesiąknięta refleksją, sentymentalizmem i całą paletą uczuć. Na pewno sięgnę po nią jeszcze nie raz ;)
OdpowiedzUsuńOj nie dziwie Ci sie! Jest cudowna!
UsuńUwielbiam książki o psach - przy czytaniu Marleya 2 dni siorbałam nosem!
OdpowiedzUsuńpo filmie mialam podobnie :D
UsuńInteresująca książka. Pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńba! :)
UsuńMam taką jedną wielbicielkę psów na oku, a ta książka wydaje się idealnym prezentem:)
OdpowiedzUsuńI ksiazka znajdzie przyjaciela :D
UsuńRecenzja interesująca, ale ta książka nie dla mnie. Nie czytam o zwierzętach ani o dzieciach. Zrobiłam się na starość wrażliwa nie do zniesienia:-)
OdpowiedzUsuńHahaha rozumiem. Mnie tez czasami jak ruszy to potem trudno dojsc do siebie :)
UsuńKurczę, jakoś nie przemawiają do mnie te książki... Wiem, że są dobre, wiem, że wzruszają. Ale może własnie dlatego mam takie opory, żeby po nie sięgnąć. Tym bardziej, że jakoś nie potrafię przejść nad krzywdą zwierząt. Ot choćby nad takim porzuceniem ich przez dotychczasowych właścicieli.
OdpowiedzUsuńA recenzja świetna!
Dzieki za szczerosc. Sama tez nie potrafie sobie tego wyobrazic, chociaz spotkalam wiele takich zwierzat. Sama nawet raz zareagowalam i klinika weterynaryjna zabrala psiaka do siebie. Straszne! Dlatego rozumiem opory. Chociaz sama ksiazka jest swietna :)
UsuńSlyszalam, że jest troszkę banalna, ale przecież może właśnie o to chodzi w lekkich książkach? Czasem musimy się w taki sposób odstresować, a z tego co piszesz to idealna książka so tego typu rzeczy ;)
OdpowiedzUsuń