Ostatnio czytałam Pocałunek na pożegnanie. Pamiętam, że powieść przypadła mi do gustu. Dlatego Oświadczyny postanowiłam zostawić idealnie na święta, aby móc rozkoszować się zimową atmosferą. Nie żałuję tej decyzji, ponieważ była ona strzałem w dziesiątkę. Co skradło moje serce? Zapraszam do czytania!
Tytuł oryginału: The proposal
Tłumaczenie: Małgorzata Bortnowska
Wydawnictwo: Kobiece
Rok wydania: 2017
Liczba stron: 422
Idealna na prezent gwiazdkowy! Miłość oraz intryga w klimacie świąt gwarantowana!
Czasami, gdy sądzimy, że mamy już wszystko nadchodzi dzień, w którym to tracimy. Dla każdego wszystko znaczy, co innego. Dla Amy to oświadczyny, które nigdy nie nadeszły. Zaryzykowała wyprowadzając się do Londynu, a teraz ucieka ze starszą panią do Nowego Yorku. Miejsca jej dzieciństwa i niespełnionych marzeń. Kto by pomyślał, że starsza pani może zmienić tak wiele w życiu Amy? Przecież nawet jej nie zna. Ale potrafi słuchać głosu jej serca. Czy Amy odzyska wiarę w ludzi oraz miłość? Czy jej marzenia się spełnią, a może powstaną nowe? Czy kłamstwa są warte wszystkiego? Tego nie wie nawet Georgia, lecz jej historia odpowiada na wiele pytań Amy.
Ponownie otrzymałam to, co uwielbiam najbardziej. Przeszłość połączona z teraźniejszością. Towarzyszka Amy opowiada swoją historię chcąc się podzielić swoimi losami młodości. Takie manewry często są oklepane, nudne i nie wnoszące zbyt wiele. Tutaj wracanie do przeszłości jest bardzo dobrze wykorzystane. Projekcja fabuły opiera się na życiu Amy oraz Georgii. Obie historie pomimo dużych różnić kulturowy wiążą ze sobą wspólne uczucia i emocje. Czytając miałam poczucie, iż autorka byłą w pełni świadoma tego, co robi i w jaki sposób chce spleść oba „światy” w jedno. Nauka jaką otrzymują bohaterki na końcu są tego dowodem. Oświadczyny to nie jest pisanie dla samego pisania. Tego jestem pewna.
Na wspomnienie zasługuje kreacja bohaterów. Przyznam, że Amy jest strasznie irytująca w momentach rozpaczy nad swoim związkiem, a Georgia jako nastolatka ze swoją naiwnością przebiją jej podopieczną. Jednakże dobrze wiem, że gdyby były one idealne nudziłabym się i denerwowała jeszcze bardziej. Natomiast poznając ich wady i lęki potrafiłam polubić na tyle, by chcieć dowiedzieć się jak skończyła się ich wspólna przygoda. Mężczyźni w książce też są różnorodni i zapewne nie raz zastanowicie się, dlaczego jest taki, skoro…? Właśnie! Nikt nie jest różowy, a facet dla paru namiętnych chwil oraz pieniędzy zrobi wiele, prawda?
Nie wspomniałam o najważniejszym, co zapewne wielu czytelniczkom może się spodobać. Mowa tu o ostatnim prawdziwym balu debiutantek z 1958 roku w Londynie. Wedle fabuły, był to ostatni raz, gdy dziewczyny z wyższych sfer mogły zaprezentować się towarzyskiej śmietance oraz królowej. Osobiście poro widziałam na ten temat w amerykańskich filmach, lecz nigdy nie dotarłam do prawdziwego źródła. To bonusik idealny dla takich ciekawskich historycznie osóbek jak ja.
Na plusa zasługuje również dodatkowa notka od autorki pt: Przewodnik po współczesnym Manhattanie. Osobiście nie jestem osobą, która jakoś szaleje na punkcie tamtego miejsca, sklepów i knajpek. Jednakże wiem jak wiele osób chciałoby tam być chociaż raz w życiu i zobaczyć to wszystko na własne oczy. Taki przewodnik na pewno jest dobrym wyjście dla osób, które chciałyby wiedzieć nieco więcej o miejscach wykorzystanych w fabule powieści. Ponadto wielu z nas odwiedzając jakieś miasto lubi mieć listę miejsc wartych obejrzenia. Taki przewodnik gwarantuje świetną zabawę. Zyskuje na tym książka, autorka, ale i nasza przygoda w Nowym Yorku!
Podsumowując: Za każdym razem, gdy świat wali się wokół nas, zadajemy jedno i to samo pytanie: Dlaczego ja? Amy postanowiła szukać odpowiedzi w rodzinnych stronach z obcą osobą. Kobietą, która dzieląc się swoim doświadczeniem pozwoliła na rozejście się czarnych chmur nad Amy. Powieść pokazuje jak wielką siłę mają kłamstwa, oszustwa, matactwa oraz pieniądz i sława. Lecz to miłość jest najważniejszą wartością, która nie tylko w czasie Bożego Narodzenia, lecz również w pozostałe 364 dni w roku, ociepla nasze serca. Niech magia świąt oczaruje również i Was.
Za czarującą lekturę, dziękuję:
I fabuła i okładka mnie przekonały, więc z pewnością przeczytam! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Lekka, przyjemna idealna w duecie z kubkiem herbaty ;)
OdpowiedzUsuńJa też lubię, gdy przeszłość łączy się z teraźniejszością. Nie mówię nie, może przeczytam.
OdpowiedzUsuńherbatka z miodkiem i ta książka w dłoni ;D
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie książki. Szkoda, że święta trwają tak krótko. Jak nie zdążę, to będę musiała czekać rok na tą książkę...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. i zapraszam do mnie :)
Kasia
http://misskatherinesblog.blogspot.com
IG @misskatherinesblog (https://www.instagram.com/misskatherinesblog/)
Faktycznie w tym roku odbył się ostatni bal debiutantek a to za sprawą jednego z otwartych krytyków Elżbiety II. Wszystko jest super pokazane w serialu „Crown”, jeśli jeszcze nie widziałaś ;) polecam!
OdpowiedzUsuńRównież lubię powieści, w których przeszłość przeplata się z teraźniejszością :-)
OdpowiedzUsuńNA zimowe wieczory na pewno w sam raz ;)
OdpowiedzUsuńNie jest to typ książek, po które najczęściej sięgam, ale raz się żyje, czasami warto sięgnąć po coś innego. :) Pozdrawiam, Kasia
OdpowiedzUsuńDokladnie! Widzialam Twoja liste jest rownie zacna!
UsuńMyślę, że by mnie zainteresowała. :-)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za typowo świątecznymi książkami, a tym bardziej za obyczajowymi :D
OdpowiedzUsuńwydaje się byc ciekawą pozycją :) Dziękuję Pani za recenzje :)
OdpowiedzUsuńMoże i się skuszę, mam ochotę na taki klimat :)
OdpowiedzUsuńTa powieść chyba niestety nie trafia w mój gust.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://tamczytam.blogspot.com
Zaciekawiłaś mnie tą książką, na pewno zapamiętam sobie tytuł!
OdpowiedzUsuń