czwartek, 25 czerwca 2015

„ Zwiadowcy – Czarnoksiężnik z północy” – John Flanagan

Oto nadszedł piąty tom serii. Muszę przyznać, że naprawdę się działo. Niby to już tak daleko, a jednak pomysły tryskają jeden po drugim. Książka na pewno nie zanudzi. Wręcz przeciwnie - wciągnie na całego! Możecie być pewni trafu w jedenastkę!




Tytuł oryginału: Ranger's Apprentice. 
The Sorcerer in the North

Wydawnictwo: Jaguar
Tłumaczenie: Dorota Strukowska
Rok wydania: 2010

Ilość stron: 383








Wyobraźcie sobie, że przez parę lat ciężko pracujecie na sukces. W międzyczasie dokonujecie czynów wagi państwowej. Macie do wyboru zrezygnować z objętej ścieżki, by pójść nową, tą wymarzoną. I nagle po tych paru latach wiecie, że pozostanie zwiadowcą to coś do czego jesteście stworzeni. Otóż Will właśnie jest tym wyjątkiem. Udało mu się ukończyć szkolenie na pełnoprawnego zwiadowcę. Stał się młodzieńcem, który objął swą pieczą lenno zwane Seacliff. Jakby tego było mało, to jeszcze w trakcie podróży odnajduje zranionego owczarka. Od teraz ma dwóch przyjaciół: psa i konia – Wyrwija. Niestety nie długo jest mu się cieszyć własnym domkiem w lesie. Nadszedł czas na jego pierwszą zwiadowczą misję na północy kraju.


Nie zamierzam zbyt wiele zdradzać z akcji powieści, bo zabrałabym Wam przyjemność czytania. Mogę jedynie wspomnieć, że na pewno nie pożałujecie sięgnowszy po kolejną część Zwiadowców. Akcja dzieje się w lennie Norgate niedaleko Zamku Macindaw. Tytułowy czarnoksiężnik jest zagadką nawet dla Willa. Tym razem mamy również do czynienia z Alyss – kurierką, a zarazem przyjaciółką młodzieńca z lat dziecięcych. Kreację Willa już znacie, ale za to Alyss naprawdę Was zaskoczy – zwłaszcza tym, co będzie wyrabiać.

Piąty tom to też nowy tłumacz na pokładzie. Muszę przyznać, że dzięki Dorocie Strukowskiej poczułam się jak w średniowieczu. Słownictwo doprowadziło mnie do całkowitego wczucia się w wypowiadane dialogi. Całkowicie inne podejście do tematu – na korzyść książki. Może nie ma tutaj zbyt wiele z Horacego czy Halta, ale nie ma co się zamartwiać – Will z Alyss starczą za wszystkich – tak dobrze opracowana została fabuła. Nie zapominajcie o czarnych charakterach. Ci również są ciekawym dodatkiem do całości. No ale cóż byśmy bez nich zrobili?



Kilka cytatów:

Niespodziewanie:
„I wtedy coś usłyszał. Cichy jękliwy dźwięk: bolesne skomlenie cierpiącego psa. Wyrwij też usłyszał owo skomlenie. Uszy mu zafalowały, zarżał niepewnie.
<<Pies?>>, pomyślał Will. Być może zdziczały, przyczajony do ataku? Odrzucił tę myśl niemal w tej samej chwili, w której przyszła mu do głowy. Dziki pies nie wydawałby żadnych odgłosów, żeby go ostrzec. Poza tym dźwięk, który usłyszał oznaczał skomlenie z bólu, a nie warknięcie czy ostrzegawczy gniewny pomruk.”

Zabobonnie:
„Miał przed sobą twarz młodą, urodziwą. Ale w oczach chłopaka dostrzegł błysk stanowczości. Młodzieniec o sympatycznym wyglądzie nie nosiłby szaro-zielonej peleryny zwiadowcy, gdyby nie był twardy jak stal. Zwiadowcy to ludzie sprytni i podstępni, i tyle. Byli nawet tacy, co utrzymywali, że są biegli w mrocznej sztuce magii oraz czarnoksięstwa. Przewoźnik wcale nie dałby sobie odciąć ręki, że w gadkach na temat zwiadowców nie tkwi jakieś ziarno prawdy. Ukradkiem wykonał gest na odpędzenie złych mocy i przeszedł na przód łodzi, zadowolony z wymówki.”

Smakowicie:
„- Wołają mnie Edwina, panie. Przyniosłam ci to.
<<To>> okazało się małym garnkiem z przykrywką. Kiedy kobieta ją podniosła, Will poczuł smakowity zapach – w środku była potrawka, przygotowana z mięsa oraz warzyw. Slina sama napłynęła mu do ust. Jednak, pamiętając o napomnieniach Halta, postarał się, aby jego twarz pozostała poważna, beznamiętna.”

Informacyjnie:
„ - Nie ma potrzeby, wasza dostojność. Kobieta z wioski, Edwina, przygotowała prawdziwie wyborna potrawkę z wołowiny. Sadząc po aromacie, na dzisiejszy wieczór wystarczy mi specjałów.
Ergell uśmiechnął się w odpowiedzi.
- Dobra z niej kucharka, fakt – przyznał. - Próbowałem ją skłonić, by pracowała dla nas tutaj, na zamku, ale obawiam się, ze nic z tego.”

Przesadnie:
„Will wiedział, jak wieśniacy, wiodąc dosyć monotonny żywot, lubili wyolbrzymiać wszystko co niecodzienne. Zwykłe wydarzenia przybierały w ich opowieściach rozmiary kataklizmu. Jednak plotki te powtarzano wystarczająco często, by wyczuł, iż tkwi w nich co najmniej ziarno prawdy. Kilkakrotnie tez wymieniono nazwisko Butlle, przeważnie z wahaniem pełnym lęku.”

Cytaty pochodzą z: J.Flanagan, Czarnoksiężnik z północy, Wydawnictwo Jaguar, 2010 r.



Podsumowując: Jeśli jeszcze nie mieliście styczności z serią Zwiadowcy to powiem szczerze, że ten tom jest równie dobry jak pierwszy. Sięgać, czytać i cieszyć się wspaniałą powieść! Jestem nią zachwycona po stokroć! Właśnie dlatego autor zyskał taką sławę – sypie pomysłami z rękawa zaskakując czytelników. No czego można więcej?!


2 komentarze:

Witaj przybyszu! Skoro już tutaj dotarłeś będę rada, jeśli pozostawisz po sobie ślad. Dziękuję za przeczytanie kawałka mej książkowej rzeczywistości. Mam nadzieję, że los ponownie kiedyś Cię tu przyśle. Za każdy komentarz serdecznie dziękuję. Na pewno się odwdzięczę!