poniedziałek, 20 kwietnia 2015

„Zwiadowcy – Ruiny Gorlanu” - John Flanagan

Kiedyś sięgnęłam po tę powieść, bo stała luzem pomiędzy książkami fantasy. Bibliotekarka niewiele potrafiła mi o niej powiedzieć. Ot, z darów ktoś przyniósł. I tak się zastanawiam, co to był za człowiek, że mógł tak dobrą powieść oddać i nie czuć bolesnego ukłucia straty. Nie wiem jak ten ktoś, ale ja nie mogłabym się pozbyć mojego egzemplarza, nawet gdyby zapłacono mi za niego dziesięciokrotnie więcej. Takiej książki, każdy miłośnik przygody w świecie przypominającym średniowiecze, nie może nie chcieć!



Tytuł oryginału: Rangers Apprentice. The Ruins of Gorlan
Tłumaczenie: Stanisław Kroszczyński
Wydawnictwo: Jaguar.
Rok wydania: 2011

Liczba stron: 319.





Piętnaście lat temu Morgarath, były baron Gorlanu w królestwie Araluen, stał się władcą Gór Deszczu i Nocy. Próba dokonania buntu zaprowadziła go na pustkowie, które stało się jego więzieniem – miejscem, gdzie pradawne istoty nadal żyją. Tymczasem piętnastoletni Will i jego przyjaciele z sierocińca: Alyss, Horace, George i Jenny w niecierpliwieniu oczekują na Dzień Wyboru. Jest to czas, kiedy każdy wychowanek sierocińca, będący pod opieką barona, ma szansę wybrać swoją drogę życia. Mistrzowie różnych sztuk pojawiają się, aby zadecydować, czy dany osobnik nadaje się na tego, kogo wyśnił w swych młodzieńczych marzeniach.

Will, to chłopak bystry, wierny oraz uczciwy, a przy tym bardzo szybki, zwinny i nawet silny. Oczywiście biorąc pod uwagę swój niski, ale jakże znienawidzony, wzrost. Jego ulubioną zabawą jest wspinanie się na drzewa, czasem nawet na wieże zamku. Za to marzenie ma przecudne. Chce zostać czeladnikiem Szkoły Rycerskiej. Jednakże w Dniu Wyboru zostaje poddany próbie, której konsekwencje zaprowadzają go następnego dnia do chatki zwiadowcy imieniem Halt. Ten niestety stanowczo nie lubi wścibskich chłopców. Jednak słowo się rzekło, dlatego Will od teraz jest jego uczniem. 

Ruiny Gorlanu to część pierwsza cyklu Zwiadowców. Jest to cudowna opowieść o rodzącej się młodzieńczej przyjaźni pomiędzy Willem i Horace'em. Przyjaźni, o którą trudno szukać w dzisiejszych czasach. Bez myśli o grach komputerowych, rozładowanej baterii ipoda, czy dziewczynach, które irytują mrugając tysiąckroć do ciebie. Tu liczy się lojalność, szczere intencje oraz wspólne przygody, gdzie dobro wygrywa nad złem.

Powieść pisana jest tak dobrze, że czyta się ją naprawdę szybko. Opisy są krótkie, lecz wystarczające. Dialogi sensowne, z nutką humoru. Ponadto książka zawiera to, co lubię najbardziej, czyli odczucia głównych bohaterów: Willa, Horace'go oraz Halta. Ich historia kończy się również ekscytująco jak się zaczyna. Bardzo pomysłowe było również stworzenie pradawnych istot takich jak wargalowie, czy kalkarowie, którzy stali się siłą bojową Morgaratha. Ponadto Zwiadowcy to twór podobny do szpiegów, który naprawdę przypadł mi do gustu. To osobnicy, o których opowiadają legendy. Ludzie niebezpieczni, tajemniczy, celnie strzelający z łuku, a co najważniejsze: niewidoczni w swych płaszczach.

Jak na pierwszy tom całkiem pokaźnej serii jest to wyśmienity start dla autora! Dotarłam zaledwie do połowy, a już wiedziałam, że sięgnę po kolejne tomy. To aż ślinka cieknie aby je dorwać. Nie sądziłam, że tak szybko polubię głównych bohaterów, nawet nieco głupkowatego czeladnika. Will jest naprawdę doskonałym bohaterem, a Halt doprowadza do białej gorączki swoim zachowaniem. Toć to mistrz więc się nie dziwiłam, lecz kto lubi takich małomównych, drażliwych i w kółko zwracających uwagę mężczyzn? Gorzej niż z babą? Ha! To mi przemknęło przez myśl, ale...ano ale, bo ten Zwiadowca jest najlepszym i najcudowniejszym mistrzem pod słońcem. Aż sama bym chciała takiego mieć! Nogi w ruch i śmigać do księgarni po tomisko!



Kilka cytatów:


Uciekająco:
„Wielki figowiec, rosnący w pobliżu głównej wieży zamku, często zapewniał mu schronienie (…) W przeszłości nieraz uciekał tu przed Horace'em. Oisłek nie potrafił wspinać się równie szybko jak Will i nie miał odwagi zajść równie wysoko. Will wyszukał wygodne rozwidlenie i umościł się w nim jak w kołysce.”


Rozkazująco:
„- No, już! Stańcie w szeregu, żwawiej! - Martin najwyraźniej rozkoszował się faktem, że przez krótką chwilę i jemu dane było kimś komenderować. Szurając nogami, zastraszeni podopieczni stanęli obok siebie. Przyjrzał się im i wykrzywił usta z dezaprobatą. - Według wzrostu, od najwyższego, z tej strony! - wskazał palcem miejsce, gdzie życzył sobie widzieć początek szeregu. (…) - No, dzieciaki! Jak wy wyglądacie? Stanąć mi tu zaraz prosto!”


Stresująco:
„George wyszedł przed towarzyszy. Jego usta otwarły się i zamknęły kilka razy, jednak nie wydał z siebie żadnego dźwięku. Reszta podopiecznych spoglądała na niego ze zdumieniem. Od zawsze był ich oficjalnym przedstawicielem we wszelkiego rodzaju sprawach, które wymagały zabrania głosu, a teraz niespodziewanie ogarnęła go trema. W końcu zdołał coś wykrztusić, ale tak cicho, że nikt z obecnych nie dosłyszał jego słów.”


Usilnie:
„”- Chciałbym pójść do Szkoły Rycerskiej, wasza wysokość. (…)
- Do Szkoły Rycerskiej? Nie sądzisz, że jesteś trochę...zbyt drobnej budowy? - spytał uprzejmie baron. Will przygryzł wargi. Niemal już przekonał samego siebie, że jeśli będzie bardzo, bardzo pragnął, jeśli będzie mocno w siebie wierzył – zostanie przyjęty, pomimo swych oczywistych braków.
- Nie zacząłem jeszcze na dobre rosnąć, panie – rzekł w desperacji. - Wszyscy tak mówią.”


Oskarżycielsko:
„- Powiedz mi, młodzieńcze – spytał, stojąc przed nieszczęsnym chłopakiem – co byś zrobił na moim miejscu? Co zrobiłbyś z chłopakiem, który zakradł się do twojego gabinetu pośród nocy i próbował przywłaszczyć sobie ważny dokument?”

Cytaty pochodzą z: J. Flanagan, Zwiadowcy, Ruiny Gorlanu, Wydawnictwo Jaguar, 2011 r.



Podsumowując: Na drugiej stronie jest notka informacyjna sugerująca, iż jest to książka dla czytelników powyżej jedenastego roku życia. Cóż, ciesze się, że nie dali ogranicznika, bo wyszłabym na totalną staruszkę. Według mnie jest to książka, do której będę wracać przez wiele kolejnych lat. Bo z niektórych książek się nie wyrasta. Bo Zwiadowcy to seria łącząca pokolenia!

18 komentarzy:

  1. Kurde, coś ostatnio modni się stają Zwiadowcy, chyba naprawdę muszę kupić dalsze tomy i kontynuować rozpoczętą parę lat temu przygodę z tą serią. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie sie bardzo podoba. Nie czytalam druzyny ale nie mam nawet ochoty. Nie podobali mi sie oni juz w zwiadowcach. Wole lucznikow :D Bardzo zachecam do kontynuowania!!!

      Usuń
  2. Parę razy rozważałam kupno. I na tym się skończyło. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj wpierw przeczytac z biblioteki - potem sie zobaczy ;)

      Usuń
  3. Hmmm ja tez zastanawiam sie nad kontynuowaniem lektury :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. warto!! po porstu swietna mlodziezowka do tego przygodowka i zakrecilam sie w nia :D

      Usuń
  4. Posiadam w swoim zbiorze :). Znaczy w zbiorze mojego ŚP. Taty ;) :)
    Mówił, że bardzo fajna ;]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo bardzo baaaaaaaaaaaaaaaardzo fajna - warto przeczytac :)

      Usuń
  5. Uwielbiam całą serię! Jest cudowna, a każdy kolejny tom jest tak samo niesamowity jak pierwszy:) Sama muszę się zabrać za Drużynę i dziwię się, że jeszcze tego nie zrobiłam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czas sie zabrac :) Bardzo bardzo namawiam aby powracac do tej serii ;)

      Usuń
  6. Ciągle gdzieś mi się przewija ten tytuł. Muszę w końcu sięgnąć! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiele słyszałam o "Zwiadowcach" - Ty ostatecznie mnie zachęciłaś do lektury :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem fanem tej serii. Pomimo przyszytej łatki marketingu z hasłami "dla młodzieży", "dla dorastających chłopców" (tak, widziałem w sieci taki nagłówek), i tym podobnych, gdy to wszystko odłożymy na bok, dostajemy świetną książkę (książki), o tym, czego powoli zaczyna brakować u nas w prawdziwym świecie, a co autorka doskonale zauważyła w swojej świetnej recenzji, która zachęca do przeczytania pierwszego tomu. Nie tylko "dorastający chłopak" (o matko, spece od marketingu, wołam - ogarnijcie się!), ale także i doroślejszy odbiorca, będzie czerpać garściami z przygód Willa i spółki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jejciu bardzo dziekuej!!!! przyznaje ze znam osoby dorosle (po 50) ktore zaczytuja sie w zwiadowcach az do 12 tomu!

      Usuń
    2. Moja babcia, która ma 75 lat już mnie wyprzedziła i zachwyca się książką. Dlatego mamy dowody na to, że jest warta przeczytania :D

      Usuń
    3. oj to musisz przeczytac koniecznie!!!!!

      Usuń

Witaj przybyszu! Skoro już tutaj dotarłeś będę rada, jeśli pozostawisz po sobie ślad. Dziękuję za przeczytanie kawałka mej książkowej rzeczywistości. Mam nadzieję, że los ponownie kiedyś Cię tu przyśle. Za każdy komentarz serdecznie dziękuję. Na pewno się odwdzięczę!