Przyznaje, że to moja druga powieść tego pisarza i jestem nią równie zachwycona jak poprzednią (KLIK), ale… nie wiem w, której byłam bardziej zirytowana. Myślę, że w poprzedniej. Tutaj jest więcej dystansu i wszystko jest takie… obyczajowe jak być powinno. Trochę przewidywalne, ale… poczytajcie dalej!
żr. |
Tytuł oryginału: The sunflower
Tłumaczenie: Dorota Kaczor
Wydawnictwo: Wydawnictwo Znak
Rok wydania: 2013
El Girasol to dość urokliwe, lecz mało zachęcające miejsce do pozostania. Ośrodek ,w którym przebywają dzieci zgarnięte z ulicy, jest najbrzydszym miejscem w najpiękniejszym świecie natury. Nazwa ośrodka oznacza Słonecznik. Niby nic, ale w tej powieści jest jak znak przepowiedni. Bo Christine planowała swój ślub z motywem… słoneczników. I kiedy trafia do El Giraso jej świat zmienia się o 180 stopni.
Główna bohaterka jest dość ciekawą kobietą, w wielkim dołku spowodowanym odejściem narzeczonego sprzed ołtarza. Załamuje się dokumentnie. Jednakże ma skarb, o który ciężko w dzisiejszych czasach – prawdziwą przyjaciółkę. Ano ta jedna osoba robi wielki obrót w życiu Christine – zmusza ją, a może raczej przekonuje w sposób nie fair, do tego by wzięła udział w akcji charytatywnej w Peru. Kilkadziesiąt dni w istnej dziczy. I co najdziwniejsze Christine decyduje się podjąć to wyzwanie zamierzając pomóc osobom biednym i odtrąconym przez los, nim sama taka pozostać. Jednakże Paul to już inna śpiewka. Ten to jest chojrak. Zrobi naprawdę wiele aby pomóc tym dzieciom. Lecz to dlaczego tu jest i czemu tak się poświęca pozostaje pewną zagadką. I to daje urok całej powieści. Ona zdradzona, on tajemniczy lekarz. Oni… a właśnie skoro mowa o parach. Drugoplanowi bohaterzy też są niczego sobie. Bardzo ciekawie zobrazowani potrafią rozśmieszać czytelnika swoimi tekstami z rękawa.
Tło jest zabójczo piękne. Opisy pozwalają naprawdę uciec do Ameryki Południowej. To jest świat przedstawiony w sposób naprawdę prawdziwy na zaledwie kilkuset stronicach książki. Sama fabuła nie powala. Jest dość prostolinijna i od razu (a przynajmniej ja wiedziałam) jak to się skończy. Jednakże bardzo ciekawe było przechodzenie z bohaterką przez jej zawoje życiowe, ponieważ poznanie tych faktów było najzwyczajniej przyjemne. A w końcu o taką lekturę nam chodzi, prawda?
PS: Znów zepsuli tłumacząc tytuł...
żr. |
Kilka cytatów:
Prawdziwie:
„Christine podniosła rękę.
- Tak, Christine?
- Czy są tam pająki?
-Są. Tak wielkie, że mogą schwytać ptaka.
Po sali przeszedł jęk.
Christine trąciła Jessice łokciem. Ta zrobiła dzielną minę.
- Ale ja bym się nimi nie przejmował. Tak jak w wypadku większości dzikich zwierząt, jeżeli zostawimy je w spokoju, one też nam nic nie zrobią. - Znowu się uśmiechnął. - Chyba, że będą głodne.”
Zawodowo:
„ Paul wziął do ręki kartę i coś zanotował.
- Ken, dziesięć miligramów morfiny i pięćdziesiąt fenerganu, domięśniowo. -Położył rękę na ramieniu pacjentki. -Wrócę do pani, jak tylko dostarczą mi zdjęcia.
- Zaraz! Chyba nie zamierza pan wyjść? - oburzył się mężczyzna.
- Nic nie zrobię, dopóki nie zobaczę zdjęć. Ale za to Ken zaopiekuje się odpowiednio pańską żoną.
Kobieta zaczerwieniła się, ale nic nie powiedziała. Gdy odchodzili, jej mąż warknął coś pod nosem.”
Cytaty pochodzą z: R.P. Evans, Bliżej słońca, Wydawnictwo Znak 2013, s. 68, 28.
Podsumowując: To czysta obyczajówka z pięknymi opisami egzotycznego kraju, po którą warto sięgnąć ot tak dla odprężenia. Właściwie to… idealna książka na słoneczne popołudnie w ogrodzie, na balkonie lub przy oknie z herbatką u boku. No dobrze z kawką też!
Może i przewidywalna, ale jako odprężająca lektura sprawdziła się idealnie, przynajmniej w moim przypadku. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńwlasnie dlatego to dobry odmozdzacz :D
Usuń"Papierowe marzenia" może mnie specjalnie nie zachwyciły, ale na pewno chciałabym jeszcze dać szansę autorowi :) "Bliżej słońca" brzmi przyjemnie, może na ten tytuł się skuszę?
OdpowiedzUsuńmnie papierowe bardziej podobaly ale autor pisze bardzo przyjemnie :)
UsuńCoś akurat w moim stylu,więc z chęcią przeczytałabym tę książkę :)
OdpowiedzUsuńtak!~ktos kto da szanse!
UsuńCzytałam jedną ksiażkę tego autora, ale nie pamiętam tytułu... W sumie to podobała mi się :)
OdpowiedzUsuńto moze warto i ta? :)
UsuńNo, po Evansa to ja chętnie ;)
OdpowiedzUsuńja tez :D
Usuńnie czytałam, ale z chęcią zapoznam się z tą pozycją.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
www.nacpana-ksiazkami.blogspot.de
naprawde warto :)
UsuńJeśli będę miała chęć odpocząć przy romansie (bo to chyba taka ksiażka? ;) ) to z pewnością po nią sięgnę. Zdaje się nawet że leży gdzieś na mojej półce w kolejce. ;)
OdpowiedzUsuńjak lezy w kolejce to siegaj i czytaj :D
UsuńZrobiłabym to, ale przed nią jest masa tytułów, po które pragnę sięgnąć "teraz już", a nie mogę tego zrobić, bo naraz się nie da. i wciąż dokupuję kolejne. ;)
Usuńaaa no to maly problemik :D
UsuńNo no no ;D Podoba mi się:3
OdpowiedzUsuńyay bardzo sie ciesze :)
UsuńKtoś może uciec sprzed ołtarza, nie spod. :P
OdpowiedzUsuńKiedyś chciałam poznać twórczość tego autora, ale ostatnio stwierdziłam, że mi do niej nie po drodze. Nie mój świat - nie moje kredki. Może kiedyś. ;)
Pozdrawiam!
kochana jestes dzieki za poprawke :D skoro inne kredki to wracaj do tych co juz lubisz :)
UsuńUwielbiam tą książkę! Jedna z najlepszych powieści autora! ;)
OdpowiedzUsuńTrudno sie nie zgodzic :)
UsuńKolejny autor po którego po prostu muszę w końcu sięgnąć i jakoś czasu brakuje! Zdecydowanie muszę to nadrobić :)
OdpowiedzUsuńTen tytuł choć kiepsko z jego tłumaczeniem brzmi bardzo przyjemnie i cieplutko :)
Pozdrawiam!
Naprawde warto sie z nim zapoznac. Sama zaluje ze dopieor teraz czytam :D
UsuńMoże wkrótce się przy niej zrelaksuje :)
OdpowiedzUsuńolusiek-blog.blogspot.com- klik!
mam tak nadzieje :)
Usuńkurcze ja chyba nic jeszcze tego autora nie czytałam:P
OdpowiedzUsuńja tez... do tego roku :D
Usuń