I oto nadeszła kontynuacja Caldera. Oczekiwania? Oj duże. Rzeczywistość? Nie taka zła. Nie ma się o co czepiać, jest dość spokojnie, wesoło, gorzko i najzwyczajniej dobrze. Jakieś większe czy mniejsze rozczarowanie? A może śmiech przez łzy? Zaskoczenie, tragizm i nutka goryczy? Zapraszam do recenzji.
źródło |
Tytuł oryginału: Petra Carpenter
Tłumaczenie: Findinf Eden. A sing of love.
Wydawnictwo: Helion
Rok wydania: 2016
Ilość stron: 309
Trudno by nie zaspoilerować, więc spróbuje to jakoś obejść. Eden to młoda kobieta, która próbuje stworzyć sobie świat na nowo. Tragedia jaka ją spotkała była okrutna i niesprawiedliwa, ale żyć trzeba dalej. I tak też robi. Niestety jest to bardzo trudne do osiągnięcia. Spokój, cisza, praca i wsparcie osób obcych. Natomiast Calder zdaje sobie sprawę z własnego położenia i brnie do przodu. Jak? Dlaczego? Po co? Co z Xandrem? Wiernym przyjacielem aż po grób? Cóż wszystko zamiast się układać zaczyna się walić. Ale kto nie lubi dramatów?
Przyznaje się, że początek był dobry, bo nawiązywał do tego co było w tomie pierwszym. Natomiast ciąg dalszy mnie zasmucił, bo był zbyt oczywisty. Najzwyczajniej rozczarowałam się. Potem kolejne i kolejne i jakoś tak płytko się stało. Jakby sama autorka do końca nie miała pomysłu,co zrobić by przyciągnąć uwagę. Zbyt idylliczne, pięknie i kolorowo. Te niby dramaty były proste w rozwiązaniu. I tak jakoś czytanie było nijakie.
Dlaczego? Bo kiedy wchodzi moment napięcia i wiesz co się stanie to przyjemność znika. Lubię być zaskakiwana, zwłaszcza wtedy kiedy najzwyczajniej w świecie oczekiwałam. To niestety się nie stało i poczułam, że co najwyżej mogę tę książkę dodać do odmóżdżaczy. Było spokojnie. Nie było też źle. Dlatego też do tej kategorii rzuciłam ów powieść. Jedyne czym się różni od prawdziwych odmóżdżaczy jest: erotyka. Sceny występują i są dość ładnie przedstawione. To akurat autorka potrafi. Trudno jest zaprzeczyć.
Podsumowując: Kontynuacja średnia. Samo czytanie nie było nudne, ani ckliwe (jak zapewne miało być), nieco romantyczne, rozwiązłe (trudno się dziwić), nieco nierealne. Nie chce za dużo zdradzać, bo wtedy znika ochota czytania. Ale… jeśli jesteś ciekawy co stało się z bohaterami, to tak czy siak trzeba sięgnąć. Ale nie oczekuj fajerwerków. Mam wrażenie, że pomysły autorce się wypaliły i spokojnie mogła to dodać do tomu pierwszego i rozdzielić go na dwa podtomy. Lepszy efekt.
Za przyjemność dziękuję:
Lubię twórczość tej autorki przez książkę "Bez słów" więc z ciekawością sięgnęłabym po tą serię dwutomową (jeśli się nie mylę) :D
OdpowiedzUsuńtaak dwa tomy :) tez ja polubilam :) jeszcze jedna mnei czeka tej autorki!
Usuńuu to smutne jak kontynuacje zanudzają...bo była taka nadzieja
OdpowiedzUsuńtez mnei ten fakt zasmucil ;p
UsuńJeszcze nie czytałam pierwszej części, a mam wielką ochotę ! U mnie też ta autorka i "Bez słów" ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
na-planecie-malego-ksiecia.blogspot.com
oooooooooooo zachecam naprawde :) pomimo gorszej kontynuacji pierwsza bije poziom!
UsuńTa seria jakoś do mnie nie przemawia. ;/ Ale chyba sięgnę po Bez słów tej autorki, bo tyle wokół pozytywnych słów o książce, że może dam jej szansę. ;)
OdpowiedzUsuńtak proponuje od czegos zaczac :)
Usuńokładka bardzo fajna, ale nie wiem czy tematyka by mi pasowała;)
OdpowiedzUsuńtematyka jest obyczajowo romantyczno erotyczna :D
UsuńMnie chyba jednak na razie w ogóle nie ciągnie jakoś specjalnie do tej serii. Wiem, że pierwszy tom polecasz, ale jeszcze się wstrzymam - może kiedyś najdzie mnie ochota na czytanie :) Szkoda, że drugi Cię nieco rozczarował.
OdpowiedzUsuńniestety tak sie stalo i mnie jest smutno. Ale peirwszy genialny ;) moze keidys sie skusisz :)
UsuńNie słyszałam o tej serii, ale nie jestem pewna czy przypadłaby mi ona do gustu. Bardzo podoba mi się jednak okładka tej książki ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Moment Of Dreams ♥