Wydaje się nam czasem, że naszym dziedzictwem jest… co? Kultura? Historia? Wiedza? Rodzinne pamiątki? Nagrody z wygranych zawodów i konkursów? Trudno jest określić czym to jest, bo dla każdego co innego. Ale, co gdyby to wszystko co mamy stało się książką pełną fantazji pisarza?
Wydawnictwo: Znak litera nova
Rok wydania: 2017
Ilość stron: 379
Impreza zorganizowana przez rodziców Franny z okazji jej chrzcin wcale nie miała skończy się tak, jak stało się w rzeczywistości. Jej mama nie miała mieć nowego męża, a jej tata nowej żony. Nie miała mieć nowych braci i sióstr. Ale stało się i nic i nikt tego nie zmieni. Tylko, dlaczego stało się to, co się stało i czy w ogóle przyszło z tego coś dobrego?
W ogólnym rozrachunku można stwierdzić dwie rzeczy:
1. Wielka szkoda, że On przybył na przyjęcie psując dotychczasowe idealne życie oraz
2. Gdyby nie On nie mielibyśmy tego, co mamy teraz.
Tym razem czytałam o dwóch różnych rodzinach, które musiały stawić czoło rozwodom, dorastaniem i cierpieniem. Wydawałoby się, że można pisać o tym w różny sposób, jednak autorka „Dziedzictwa” postanowiła zrobić to w swoim stylu. Na początku jest sporo ukrytego humoru, który wprowadza nas w dobry nastrój, aby na końcu przyćmić i uderzyć z nawiązką smutnych uczuć. Na dodatek musimy wysilić nasze szare komórki ponieważ fabuła może nie jest pokręcona, lecz ilość bohaterów i owszem. To nie byłoby takie trudne gdyby nie fakt, że fabułą toczy się nieszablonowo. Przeskakujemy z przeszłości do teraźniejszości, nagle przyszłość i znów przeszłość. To może napawać wielu Was irytacją. Na początku podchodziłam do tego na spokojnie, potem stwierdziłam: przesada. Teraz wiem, iż znalazłam na to patent. Każdy rozdział to inny czas (a bynajmniej część innego, który gdzieś tam jest) dlatego czytałam po jednym rozdziale, odkładałam i wracałam później. Wierzcie mi od razu lepiej! Mało tego, mam wrażenie, że lepiej wczułam się w całą powieść. Zrozumiałam ją, bo miałam czas na przetrawienie wszystkiego. Czy to był taki zamiar autorki? Czy może, po prostu się stało? Nie wiem, ale narzekać nie mogę.
Jeśli chodzi o bohaterów mogę od razu wspomnieć o dzieciach (które dorastają). Każde z nich jest wyjątkowe, ma swoją osobowość i swój styl bycia. Znaleźć można sobie osobę, którą polubimy, znielubimy, znienawidzimy i nie będziemy się wcale interesować. Podoba mi się to strasznie, bo dzięki temu wiem, że nudy nie mam się co bać, a to co się dzieje jest wywołane tym byśmy poznali ich bliżej.
Niestety nie każdy rozdział porywał, albo bynajmniej nie w całości. Czytało się na spokojnie bez większych achów i ochów, jednakże w ogólnym rozrachunku jest dobrze. Jest, ponieważ wszystkie rozdziały tworzą pewną całość mającą wyjaśnić nam dlaczego ktoś zrobił to, co zrobił. Dlaczego tak się zachował i czemu nikt nie zapobiegł katastrofie. Nie będę więcej zdradzać, ale rodzinna tajemnica jest czasami najgorszą rzeczą jaką trzeba ukrywać przed światem. Jest jeszcze coś, co dla jednego może być złym wyjściem, a dla drugiego dobrym. Otwarte zakończenie. Otóż, sprawa się rozwiązuje, lecz ostatnie zdania, ostatnia część książki jest dla mnie niezrozumiała. Czy to miał być wstęp do drugiej części? Czy może miało poruszyć nasze komórki? A może jednak tak miało być i autorka miała ochotę na mały psikus?
Sam tytuł może nas naprowadzić na parę ciekawych perspektyw, jednak tak naprawdę nie ma co się wychylać. Wszystkiego dowiemy się w trakcie i odkryjemy skąd wziął się ten tytuł oraz pomarańcze na okładce. Będę milczeć byście sami odkryli prawdę.
Podsumowując: „Dziedzictwo” to na pewno coś, co trudno nazwać na tyle spójna całością, by wskoczyć za nią do wody. Jednak warto byłoby ją uratować, ponieważ po przeczytaniu ostatniej strony, ba! Nawet i w trakcie powieści, zrozumiemy parę drobnych rzeczy. Nasze uczucia są ważne. Nasza miłość również. Nasz smutek i żal także. Nie zapominajmy o naszych bliskich. Przytulmy ich, pocieszmy. Zadzwońmy częściej z drugiego końca świata. Rodzina to jedyne, co mamy na zawsze. Nie odcinajmy się od niej, tylko twórzmy i trwajmy. Na dobre i złe.
Za zapomniane wspomnienia z rodziną dziękuje:
Bardzo lubię, gdy w historii moge obserwować dorastanie, a także w nim uczestniczyć. Zachęca mnie również smutek i refleksja zawarta w tym dziele. Chętnie zapisze sobie tytuł tej powieści.
OdpowiedzUsuńo dziwo akurat to co niedawno bylo czytane u Ciebie. ale wpadlo hahaha :D ciesze sei bardzo!
UsuńCiekawy tytuł, choć te smutki mnie martwią. Podczas czytania w nieciekawy klimat wpadam :D
OdpowiedzUsuńsmutki chyba sa wszedzie??? ale nie martwym sie bedzie dobrze. tez wpadlam w dziwny klimat :D
UsuńJest piątek, więc smutki idą precz ;)
UsuńTakie lektury zawsze trafiają w najgłębsze zakamarki ludzkich emocji... przynajmniej jeśli o mnie chodzi. Zostawię tą lekturę sobie na po wakacjach!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
bardzo mnie to cieszy. Mam nadzieje ze sie nei zawiedziesz :)
UsuńTez jestem zdania, że nawet z najgorszej książki możemy wyciągnąć do głębszego dla siebie, czegoś się dzięki niej nauczyć. A mnie "Dziedzictwo" zainteresowało, więc chyba wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńMarta
hah jak sie postaramy to wiele mozemy zrobic :D ciesze sei ze wzbudzilam zainteresowanie :)
UsuńWydaje mi się, że jest to mądra książka z której można wiele wynieść, ale ja po prostu nie tego szukam. Szczrgólnie w wakacje wilę sięgać po lżejsze pozycje :) I to nie moje klimaty!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
zaczytana-w-fantastyce.blogspot.com
rozumiem sama tez uwazam co czytac na wakacje ale ze to lato raczej dla mnie niz wakacje to mi obojetne chyba xd
Usuńhmm jak na razie mam zastój czytelniczy eh
OdpowiedzUsuńszkoda ale kosmetyczny pelna para :D
UsuńMoże być ciekawie, dlatego tytuł zapisuję na listę, ale od razu zdradzę, że nie przepadam za otwartymi zakończeniami. Czasami są one potrzebne, ale coraz częściej mam wrażenie, że pisarz po prostu nie wiedział jak zakończył intrygującą lub skomplikowaną opowieść, więc wybrał najprostsze wyjście. Oby to nie był taki przypadek.
OdpowiedzUsuńCoz tez mam problemy z otwartymi zkaonczeniami gdy nie ma kontynuacji
UsuńJakoś mnie to do końca nie przekonuje. Nie przepadam za zbyt rozbudowanymi książkami o losach rodzin. Dopiero po takiej jestem i na razie szukam czegoś całkowicie odmiennego ;)
OdpowiedzUsuńaaa rozumiem co za duzo to nie zdrowo. Odpoczywaj z inna przyjemna lektura!
UsuńJak dotąd słyszałam same pozytywne opinie dotyczące tej książki i muszę przyznać, że wywarły one na mnie spore wrażenie i z pewnością zachęciły mocno do lektury tej książki, więc jak tylko będę miała taką okazję, to na pewno ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńRaduje sei czytajac cos takiego. Sprobuj bo moze iTobiesie spodoba :0
UsuńTo nie do końca to co ja lubię... ale w życiu wszystkiego trzeba spróbować, więc czemu nie dać szansy również i "Dziedzictwu", tym bardziej, że lektura jest wartościowa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
coz ostatnio nie trafiamy w gusty ale jesli moze keidys cos to bede sie cieszyc :)
UsuńInteresuje mnie od dawna już. Może się w końcu skuszę. ;)
OdpowiedzUsuńkus kus bo warto :)
UsuńKsiążka wydaje się interesująca, zelaszcza że jest też humor ;)
OdpowiedzUsuńjest chociaz trudno to nazwac rzucaniem zartami na prawo ilewo to raczej taki inny rodzaj humoru ale pozwala sie usmiechnac :)
UsuńAle ciekawą książkę znalazłaś, tytuł natychmiast zapisuję, to może być coś dla mnie. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
ciesze sie bardzo. Milo czytac takei slowa, zwlaszcza ze zapisujesz tytul :D
Usuń