Przyznam się szczerze, że po pierwszej przeczytanej książce tej autorki byłam pod wielkim wrażeniem. Po prostu wiedziałam, iż muszę przeczytać kolejne pozycje. Udało mi się zapisać w bibliotece na listę i oto jestem! Nie mogłam się doczekać. Tylko jaki był efekt mej cierpliwości?
źródło: www.znak.com.pl |
Tytuł oryginału: Morning glory
Tłumaczenie: Lucyna Wierzbowska
Wydawnictwo: Między słowami
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 314
Czasami cały świat to dla nas zbyt wiele. Trzeba się odciąć. Zapomnieć. Uciec jak najdalej. Pozwolić aby wszelkie problemy zostały za nami. Tak też robi Ada nie potrafiąca zapomnieć o przeszłości. Jak można tego dokonać, gdy jest ona tak piękna, a zarazem przerażająca? Kobieta postanawia wydostać się z głośnego miasta i zaszyć się na barce w Seattle. Poznaje tam dość interesujących ludzi, którzy są warci bliższego zapoznania. Do pewnego momentu. Bo kiedy znajduje na barce schowek odkrywa inną, również smutną przeszłość. Przeszłość wartą zapamiętania.
Główną bohaterką jak już zdążyliście się dowiedzieć jest Ada. Ma kobieta ciężkie życie, ponieważ straciła najważniejsze dla niej osoby w życiu: męża i córkę. Można się załamać zwłaszcza, że to siebie obwinia o ich śmierć. To naprawdę trudno i gorzko-kwaśna sytuacja. Ada przechodzi załamanie życiowe i nikt nie ma się czemu dziwić. Sama bym pewnie ryczała godzinami do poduszki i gapiła w sufit, niż wykonywała swoje obowiązki. Ale jej się udaje. Pracuje dalej i jej kariera zawodowa ma się świetnie. Ale czy to jest szczyt jej marzeń? Czy jest wstanie osiągnąć coś jeszcze? Jak odnaleźć siłę do podjęcia kolejnych prób ku lepszemu jutru?
Za to Penny...ach Penny. To bohaterka, która jest zwykła, prostą i naiwną dziewczyną. Cóż, po prostu sama sobie zniszczyła życie. Kto normalny po trzech miesiącach znajomości bierze ślub? To trochę drastyczne posunięcie. Starała się, ale co jej po chęciach? Nie zna przeszłości męża, nie chce on rozmawiać o dzieciach, ciągle ją opuszcza. Proszę Was… co to za życie? Logiczne jest, żę musiało to się skończyć źle. Pytanie jednak brzmi: ale jak?
Przyznaje się bez bicia, że za bardzo nie mogłam się wdrożyć w tę historię. Było mi bardzo trudno. Jednak jakoś poszło. Jesteśmy na barce i lecimy dalej z fabułą. I tu się zaczynają zgrzyty. Jeśli ktoś czytał Marcowe fiołki będzie widział pewien schemat, który się powtarza. Historia Ady i Penny. Teraźniejszość i przeszłość. To zabieg jaki już wykorzystała, sprawdził się i robi to po raz drugi. Tu czuje wielki błąd. Lubię retrospekcje ale… trochę jakiejś zmiany by nie zaszkodziło, prawda? Szkoda, bo sama powieść jest dobra i warta przeczytania, dowiedzenia się jak kończy. Tylko czemu znów to samo? Wiem jedno, mamy tu połączenie z Marcowymi fiołkami. Dlaczego? Nie będę zdradzać. Jednym pomysł się spodoba, drudzy uznają to za kwaśny żart autorki. Ja się leciutko uśmiechnęłam pod nosem. I może lekko naburmuszyłam. Ot tak dla równowagi.
Podsumowując: Fabuła zdecydowanie odpowiada moim oczekiwaniom. Odnajdujemy przeszłość bohaterek, dowiadujemy się o ich teraźniejszości, a nawet przyszłości. Czyli tak jak być powinno. Nie ma pola do wyobraźni, ale za to czysta ciekawość zostaje uśmierzona. Czy sama książka jest zła? Nie. Mamy pewien smaczek związany z Marcowymi fiołkami, który natomiast bardzo mi się podobał (pssst chodzi o kompletnie inny smaczek, wiecie taki pyszny!). Czy warto po nią sięgnąć, skoro jest ten sam szablon? Ja na pewno dobrze się bawiłam. Chociaż przyznam, że gdzieś w ¾ miałam dość. Uznaję powieść za dobrą na letnie wieczory!
Jeszcze się zastanowię. 😊
OdpowiedzUsuńmysl mysl!
UsuńTo piękna książka. Jedna z lepszych o miłości jaką czytałam.
OdpowiedzUsuńzgadzam sie :)
UsuńOkres takich ksiązek już za mną, ale napewno znajdzie wiele czytelniczek:-)
OdpowiedzUsuńJa też już jestem po takich książkach, ale sentyment jednak pozostaje :)
UsuńPomysł na fabułę całkiem ciekawy, jednak chyba sposób w jaki jest napisana ta książka jest nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńTo moze inna? :D
UsuńJeśli jest to powieść obyczajowa, to zdecydowanie z gatunku tych, które ostatnio uwielbiam. Sama osobiście polecam Gabrielę Gargaś, bo pisze równie interesujące powieści :) Można powiedzieć, że z tego gatunku, co ta u Ciebie.
OdpowiedzUsuńAno Gargas jeszcze nie czytalam i mnie to smuci :(
UsuńChętnie bym tę książkę przeczytała. Nie znam jeszcze twórczości autorki, a chciałabym to zmienić. :)
OdpowiedzUsuńZmieniaj bo tracisz :D
UsuńBrzmi dobrze, ale obawiam się że więcej mogą odnaleźć w niej kobiety. Bardziej wrażliwe chyba jesteście na takie historie ;)
OdpowiedzUsuńhehehe no tak, to może Twoja ukochana sie skusi? :D
UsuńRaczej nie przemawiają już do mnie takie powieści, ale zawsze zwracam uwagę na nazwisko tej autorki - jest dość charakterystyczne, podobnie jak Jojo Moyes. Ciekawa jestem, czy to zabieg marketingowy czy przypadek. :)
OdpowiedzUsuńHmmm nie wiem czy to przypadek ale obie dobrze pisza :D
UsuńNo i fajnie, że podobała Ci się ta książka ;).
OdpowiedzUsuńPrzyjemna to i podobała :)
Usuń