Poradniki nie są moją ulubioną lekturą. Podchodzę do nich raczej na zimno nie oczekując zbyt wiele. Zazwyczaj czytuje je dla zabawy lub dla zdobycia informacji, które mogą mnie zadowolić i umilić czas. Oczywiście jak zobaczyłam tytuł poniższej lektury, pierwszą moją myślą było: taaaaak. Ale po zastanowieniu doszłam do wniosku, że jednak nie. Dopiero po zaczerpnięciu informacji z internetu zmieniłam zdanie. Wabi-Sabi może stać się ciekawą alternatywą. Zwłaszcza, że w niektórych aspektach nieświadomie stosuję parę zasad tejże estetyki.
Tytuł oryginału: Wabi-Sabi welcome
Tłumaczenie: Malina Drasek-Kańska
Wydawnictwo: Znak literanova
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 265
Postanowiłam wybrać odpowiedni moment na rozpoczęcie tego poradnika. Usiadłam wygodnie na kanapie, rozciągnęłam nogi, przykryłam się ulubionym kocem i zaczęłam czytać. Uwierzycie, że nawet nie wiem jak liczba u dołu strony zaokrągliła się do stu? Pierwszy rozdział pochłonął mnie całkowicie. Zapewne dlatego, że dotyczył bezpośrednio Japonii. Jeśli ktoś czyta blog od dłuższego czasu, to może się zorientować jak bardzo lubię nowinki o azjatyckich krajach. Dlatego ta część była dla mnie must have. Nieważne gdzie znajdowałaby się w książce i tak przeczytałabym ją jako pierwszą. Chyba tylko fakt, że był to rozdział pierwszy nie zapomniałam z gorączki radości przeczytać wstępu.
Układ książki jest prosty i łatwy do zrozumienia. Na początku autorka wyjaśnia nam w skrócie zachowania społeczne w danym kraju/miejscu/regionie. Dzięki temu droga do zrozumienia Wabi-Sabi jest prostsza. Jak się okazuje, wszystko co robimy i nas otacza ma wpływa na nasze samopoczucie oraz atmosferę. Przyznam, że od razu nie byłam pewna, czym jest Wabi-Sabi. Dopiero po zakończeniu lektury dotarło do mnie jak niepozorna estetyka bycia może mieć ogromne konsekwencje. Dobre i złe w zależności od nas samych. Chociaż widzę więcej pozytywów, jeśli jesteśmy wstanie zmienić nieco nasze myślenie.
Właściwie to Wabi-Sabi głównie opiera się na naszym światopoglądzie oraz postrzeganiu otoczenia i społeczeństwa, w którym żyjemy. Jak już wspominałam niektóre aspekty tej sztuki „przetrwania” są dla mnie codziennością. Niestety bardzo dobrze wiem, jak inni reagują na tego typu „wydziwiania”. Dlatego warto nieco spokojniej i rozważniej podejść do całej wizji goszczenia przyjaciół. Otóż jak sama autorka podkreśla, Wabi-Sabi (oraz jej poradnik) skupiają się głównie na tej właśnie czynności. Zwłaszcza na sposobie spędzenia czasu, przywitania znajomych oraz zaserwowania czegoś smacznego. Ostatni punkt bardzo ciekawie został rozpisany. Mogłam poznać przepisy prosto z Japonii, Francji, Włoch, a nawet Kalifornii. Oczywiście nie każde mi odpowiadało, ale parę rogów zagięłam (autorka sama namawiała do tego rodzaju czynności, więc czemu nie?)! Kilka przepisów zamierzam wypróbować. Zwłaszcza ryżowe kulki oraz włoskie lody!
Nie mogłam się powstrzymać by zaglądać o wiele za wcześnie na zdjęcia. Kolorystyka, prostota i szarość połączona z bogactwem typowych wrażeń z życia napawały mnie spokojem. Niby zwykłe zdjęcia, a potrafiły wprowadzić mnie w klimat Wabi-Sabi. Czułam się odprężona, wręcz zrelaksowana. Pełna ulatującej, lecz jakże miłej chwili. Innym miłym dodatkiem jest szata graficzna, dobrej jakości papier (nieco sztywny), a także ostatnie strony poradnika. Znajdują się na nich masę dodatkowej literatury, strony internetowe, blogi, z których możemy skorzystać i zwiększyć naszą wiedzą o Wabi-Sabi. Ale to nie wszystko! Są nawet strony z przepisami! Mam zamiar kilka wypróbować. Chociażby tę, gdzie autorka zaświadcza używanie ogólnodostępnych (światowo) produktów spożywczych!
Chyba nie do końca jestem przekonana do Wabi-Sabi zwłaszcza, że niektóre przykłady nie pasowały mi do otaczającej mnie rzeczywistości. Niestety nie przytoczono przykładu ze słowiańskich ziem, ale nie można wymagać od autorki odwiedzenia połowy świata. Czasami czułam, że to po prostu nie ta bajka i trzeba dać sobie z tym spokój. Na szczęście pod sam koniec pojęłam powód mojego myślenia. Ten przyczynek myślę, że warto samemu odkryć.
Podsumowując: Powrót do naturalnego piękna jest dość ekstrawaganckim pomysłem. Na pierwszy rzut oka, ponieważ jeśli dostosujemy to do naszych potrzeb oraz możliwości, możemy otrzymać wiele pięknych chwil. Nie przejmować się modnym wystrojem, skupić na gościach, mieć więcej czasu na zrobienie czegoś pysznego i zdrowego. Jeśli miałabym w skrócie określi czym jest Wabi-Sabi, to jest to: powrót do korzeni, czyli pozwolenie na to, aby natura ponownie przemówiła i pozwoliła cieszyć się sobą oraz przyjaciółmi. Przyznajcie się w myślach, kto nie chciałby poświęcić więcej czasu swoim najbliższym niż skupiać się na sprzątaniu mieszkania przed wizytą? Na wymyślaniu menu, którego nie potrafimy nawet ugotować? Czy przejmować się, że bluzka jest pognieciona, dywan ma plamę, a na podłodze jest zmięty koc? Zdecydowanie wybieram ludzi od rzeczy materialnych i mało istotnych. A Ty?
Za możliwość poznania innego, a zarazem znanego mi stylu bycia, dziękuję:
Mnie jakoś ten tytuł do siebie nie przekonuje. 😊
OdpowiedzUsuńMoże inny zachęci ;)
UsuńCiekawe, czy ja bym się odnalazła w tym specyficznym tytule.
OdpowiedzUsuńMyślę, że byłaby taka możliwość :)
UsuńPiękne zdjęcia, to już pierwsza rzecz, która mnie przekonuje do tej książki.
OdpowiedzUsuńOj tak są piękne! A jest ich całkiem sporo!
UsuńBrzmi na prawdę bardzo ciekawie! Tym bardziej, że ostatnio rozmawiałam z przyjaciółką na identyczny temat (chodzi o kwestię zapraszania ludzi do domu), nie znając idei Wabi-Sabi :) Według mnie najważniejszą rzeczą jest skupienie się na rozmowie, czasie spędzonym wspólnie, a troszkę mniej myślenie w kategoriach "Co oni sobie o mnie pomyślą?", "Muszę wypaść jak najlepiej!". Wychodzi wtedy trochę sztucznie, nienaturalnie... A nie o to chodzi :)
OdpowiedzUsuńWidzę ze czujesz Wabi Sabi bez znajomości tejże idei. Świetnie! <3
UsuńOj, coś czuję, że lektura otworzyła by mi oczy na wiele rzeczy :)
OdpowiedzUsuńTo warto poczytać. :)
UsuńBardzo ciekawa propozycja, sama chciałabym tak móc odpocząć i uprościć swoje życie. Tytuł faktycznie niefortunny, po samym tytule bym nie sięgnęła, ale pozycja warta uwagi
OdpowiedzUsuńOdpoczynek w dzisiejszych czasach nie trwa 8h co niestety dość mocno się na nas odbija.
UsuńCiekawi mnie ta sztuka przetrwania coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńA druga kwestia jedzenie lody włoskie kocham.
Zjadłabym takie tylko włoskie :D
UsuńCiekawe, może się kiedyś skuszę na przeczytanie tej lektury :)
OdpowiedzUsuńMoże sie spodobać :)
UsuńZastanowię się czy to propozycja dla mnie :)
OdpowiedzUsuńPo zastanowieniu daj znac :P
UsuńA mnie tytuł intryguje ale czy zawartość tego jeszcze nie wiem ...
OdpowiedzUsuńZawartość jest bardzo interesująca ;)
UsuńNiestety poradniki nie są dla mnie.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
https://nacpana-ksiazkami.blogspot.com/
Różnie to u mnie bywa z poradnikami. Jeszcze się zastanowię nad tym tytułem. :)
OdpowiedzUsuńTylko nie za długo ;)
UsuńNie potrafię korzystać z tego rodzaju książek, choć nie ukrywam, że z wielu z nich można czerpać wiele dobrego! :)
OdpowiedzUsuńDokladnie tak. Miałam podobnie ale jakoś przechodzi ;)
UsuńJa jakoś nie przepadam za poradnikami...
OdpowiedzUsuńKażdy za czymś nie przepada :)
UsuńBardzo zachęcająco napisana recenzja. Minimalizm którym od jakiego czasu się interesuję, bardzo mi pomógł poukładać sobie w życiu kilka spraw. Według mnie fajnie, że takich książek ukazuje się coraz więcej. Staram się czytać polskich autorów, autorki. Z każdej tego typu książki, można czerpać jakieś inspiracje. Utwierdzać się, że tak dużo w zasadzie nie jest mi potrzebne i nigdy nie było.
OdpowiedzUsuńbardzo lubię takie poradniki. Zwłaszcza, że tj w naturalny sposób kierują nas do zaobserwowania pewnych rzeczy
OdpowiedzUsuń