Co
tu się działo! Ogromna bitwa, mniejsze potyczki, burze mózgów,
podchody. Czwarta część serii Zwiadowców jest naprawdę pełna
wartkiej akcji, ciekawej fabuły, a przede wszystkim
bohaterów, których trudno nie polubić. Zdecydowanie warto
stracić parę godzin dla tej powieści. Ot co!
Tytuł oryginału:
Ranger;s Apprentice. Oakleaf Bearers.
Wydawnictwo:
Jaguar
Tłumaczenie:
Stanisław Kroszczyński
Rok wydania: 2010
Ilość stron:
384
Halt,
Horace, Will oraz Evanlyn mają jeden wspólnym cel: dostać się do
przełęczy prowadzącej do Teutonii. Nie byłoby to takie trudne,
gdyby nie fakt, że wszyscy znajdują się na obcym dla nich
terytorium, daleko od
Araluenu.
Will z Evanyln spędzili zimę w górskiej chatce. Chłopak
dochodząc do siebie po chorobie odpoczywał przez wszystkie mroźne
miesiące, natomiast dziewczyna
walczyła o ich przetrwanie.
Pewnego dnia sprawdzając
wnyki zostaje porwana przez temudżeińskiego
jeźdźca. Tymczasem
Will nieświadomy
niebezpieczeństwa smacznie śpi oczekując na powrót przyjaciółki.
Halt i Horace
zmierzają ku przygranicznej warowni pilnowanych
przez Skandyjskich wojowników. Nie byłoby w tym nic złego gdyby
nie fakt, że górska przełęcz spływa krwią rosłych mężczyzn.
Czwarta
część serii Zwiadowców obfituje w zaskakujące zwroty akcji.
Horace w zaledwie nie cały rok dojrzewa psychicznie i fizycznie, a
jego system wartości
nie raz zostaje poddany próbie.
Halt zaskakuje
podrabiając królewskie dokumenty (co jeszcze kryje
w otchłani płaszcza?), a Will powraca do świata żywych. Natomiast
Evanlyn staje na wysokości zadania
dbając o każdy szczegół ciężkiej wędrówki przez Skandię ku
Teutonii. Tym razem
poznajemy bliżej Eraka znanego nam jako mężczyznę
lubiący bić po głowach swych przeciwników. Jednak teraz stoi
on przed ogromną odpowiedzialnością za cały naród Skandii.
Czy uda mu się przezwyciężyć naturalne skłonności do bijatyki?
Czy pozwoli rozwinąć skrzydła umysłowi i zrozumieć zawiłości
taktyki wojennej?
Muszę
przyznać, że ponownie, nie
wiedząc nawet kiedy,
po prostu skończyłam
książkę z wielkimi rumieńcami na policzkach.
To czwarty, a zarazem ostatni tom wspólnych, młodzieńczych przygód
Willa, Evanlyn i Horacego. Zwykłe
przepychanki stają się prawdziwymi
potyczkami na
śmierć i życie, a
bycie moralnym nie zawsze jest dobrą drogą ku zwycięstwu. Przez
zaledwie jeden tom
możemy dostrzec zmiany jakie zachodzą w charakterach naszych
bohaterów. Jak
bardzo ich wybory „odwdzięczają” się w późniejszym czasie.
Spokojnie mogę rzecz, że seria Zwiadowców
może stać u boku
Harrego Pottera z dumnie
wypiętym grzbietem!
Kilka
cytatów:
Wiosennie:
„ Wokół dostrzegła coraz
to nowe oznaki odwilży. Zdała sobie sprawę, że biały puch nie
skrzypi już sucho pod jej stopami. Stał się cięższy,
wilgotniejszy, zapadała się weń głęboko. Skórzane buty szybko
przemiękły od topniejącego śniegu, a przecież, gdy szła tędy
ostatnio, nie roztapiał się, był sypki i prószył buty niczym
suchy, biały piasek.”
Irytująco:
„ Towarzysz Halta potrzebował
chwili lub dwóch, by przetrawić informację. Następnie Halt
dojrzał, że ramiona młodzieńca uniosły się, bo chłopak wziął
wdech. Zwiadowca dobrze wiedział, że stanowi to nieomylną
zapowiedź kolejnego pytania. Zamknął oczy, wspominając dobre
czasy, odległe jak dawne wieki, gdy przemierzał świat samotnie i
nie musiał wciąż wszystkiego wyjaśniać.”
Przypuszczająco:
„ Nieprzytomną czy nieżywą?
Na samą myśl przeszył go zimny dreszcz. Jednak otrząsnął się
stanowczo. Po co tamten miałby ją zabierać ze sobą, gdyby ją
zabił? - zastanowił się. Niemal uwierzył we własną logikę, ale
wciąż w żołądku czuł nieznośny ucisk. Dopadł go strach, kiedy
wracał końskim tropem do głównej ścieżki, a potem w kierunku
przeciwnym niż ten, z którego przybył.”
Moralnie:
„
Rzecz jasna, zdawał
sobie sprawę, że rycerskie obyczaje wpajane kadetom Szkoły
Rycerskiej na Zamku Redmont cechowała nieco mniejsza elastyczność
niż zasady przyświecające zwiadowcom. Zresztą właśnie rycerze
królestwa poczytywali sobie za zaszczyt obowiązek pełnienia opieki
nad nietykalnością królewskiej poczty, toteż siłą rzeczy
rygorystyczną postawę starano się w nich kształtować od samego
początku szkolenia.”
Otępiale:
„
Dym? Tak, wyczuł jego zapach, dokładnie wtedy, gdy o dymie
pomyślał. Dym sosnowy – wszechobecny zapach życia w Skandii,
aromatyczną woń płynącej żywicy ściekającej z rozgrzanych drew
i skwierczącej w ogniu. Zatrzymał się. Chwiał się na nogach.
Zaraz. Pomyślał o ogniu i natychmiast wyczuł zapach dymu. Jego
znużony umysł próbował powiązać ze sobą te dwa fakty, potem
zaś zdał sobie sprawę, że żadnego związku nie ma, zachodzi
natomiast zbieg okoliczności.”
Cytaty pochodzą z: J.Flanagan, Bitwa o Skandię, Wydawnictwo Jaguar, 2010 r.
Cytaty pochodzą z: J.Flanagan, Bitwa o Skandię, Wydawnictwo Jaguar, 2010 r.
Podsumowując:
Powieść idealna:
dobrze wykreowani bohaterzy, fabuła bez zgrzytów, wartka akcja,
opisy dokładne, ale nie przydługawe. Rozstrzyganie
sporów w sposób inteligentny (
no dobra czasem zdarzy się małe łubudubu). Bardzo
dobre
przedstawienie dojrzewania psychiki
czeladników, wsparcia mistrzów oraz rodziny królewskiej. Nic,
tylko czytać!
to dobrze, że opisy sa przyjemne bo czasami jak autor wywali opis to masakra..
OdpowiedzUsuńChybabym padla i dawno ksiazke odłożyła na bok :D
UsuńCzwarta część i zaskakujące zwroty akcji. Nieźle, jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńNo ba! A to jeszcze nei koniec :D
UsuńBardzo lubię "Zwiadowców", właśnie skończyłam 12. tom. I najbardziej podobał mi się "Czarnoksiężnik". "Bitwa" była według mnie jednym ze słabszych tomów serii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wlasnie czytam czarnoksieznika :) Przyznaje ze 4 moze sie roznila od pozostalych 3, ale swoj urok miala - w koncu to zkaonczenie pewnego rozdzialu w zyciu bohaterow.
Usuń