poniedziałek, 20 lipca 2015

„Sword Art Online – Aincard” - Reki Kawahara

Wyobraźcie sobie, ze świat wirtualny staje się tym prawdziwym, jedynym z możliwych. I tak pewnego dnia życie jest równoważne z walką o nie. Wydawałoby się niemożliwe. No bo jak to? Ano tak, że jednak coś takiego miało miejsce w 2022 roku. Niedaleka przyszłość, ale jakże mroczna i niebezpieczna!






Wydawnictwo: Kotori
Tłumaczenie: Anna Piechowiak
Ilustracje: abec















Aincard to dryfujący zamek w grze Sword Art Online (w skrócie SAO), którego twórcą jest Kayaba Akihito. Składa się ze 100 pięter, każdy zakończony labiryntem, gdzie gracz musi odnaleźć wejście do komnaty bossa (postać, która chroni portalu posiadająca bardzo wysoki level z unikatowymi umiejętnościami, przedmiotami, a także lepszym systemem reakcji na ataki wrogów), a następnie go zabić, by otworzyć portal na kolejne piętro. W grze postacie mogą być różnorodne, bo poza bycie przysłowiowym wojownikiem jest opcja kowalstwa, rybołówstwa, a nawet gotowania. Świat jest ogromny, pełen kolorowych, różniących się od siebie poziomów. I tak jeden z nich składa się z samych jezior, drugi z lasów, trzeci z ogromnych kamieni pustynnych etc. To pierwsze Virtual Reality MMO na świecie. Wspaniałe, czyż nie?

Kirito to beta tester, który poświęcił sporo czasu dla SAO. Pilnie studiował całą grę, by później podzielić się z twórcami swoimi wrażeniami. Jako tester wskazywał błędy i tworzył poradnik dla normalnych graczy, a to wszystko dwa miesiące przed premierą. Tego też dnia, wraz z 10 000 tysiącami nowych użytkowników loguje się na pierwszy poziom Aincard. Wraz z innymi zatapia się w wirtualnym świecie. Tym razem decyduje się wesprzeć Klein'a, który zauważając, że był jednym z beta testerów, prosi o pomoc mająca polegać na wyjaśnieniu konstrukcji postaci. Kiedy to tak wspólnie spędzają czas towarzysz Kirito zauważa, iż nie może się wylogować. Ikonka z menu zniknęła. Gdyby złych wieści było mało, Kayaba przekazuje jeszcze jedną, bardzo niebezpieczną: każdy, kto umrze w grze – umrze w świecie rzeczywistym. Nie można zostać odłączonym, bo inaczej super urządzenie NerveGear spali mu mózg.

Powieść o przetrwaniu, silnej woli walki oraz ogromnej determinacji. W świecie tym najważniejsza jest odwaga, spryt, umiejętności analizy, czasem poświęcenie. Cała historia pisana jest dość prostym i zrozumiałym językiem - nawet dla osób nie znających niektórych skrótów, bądź wyrażeń z gier MMO. Wszystko od razu jest wyjaśniane, więc czytający na pewno się nie pogubi. Są opisy nie tylko panoram pojedynczych poziomów, ale również bardzo szczegółowo, walk pomiędzy bossami, bądź graczami. Nie zapominajmy o uczuciach targające Kirito – dowiadujemy się wiele o tym, co przeżywa, co powoduje u niego gniew lub szczęście oraz dlaczego i kogo wybiera za przyjaciół, czy wrogów oraz skąd w nim tyle siły woli walki. Te wszystkie opisy są głównym atutem tej powieści. Dialogi najczęściej bywają krótkie, żartobliwe, sarkastyczne, neutralne lub pełne agresji. Jak w codziennym życiu.

Owszem jak każda powieść i ta posiada wadę, tylko że jest ona tak nieznaczna, iż mnie wielce nie raziła w oczy. Pojawiła się raz, może trzy. To uczucia bólu, które poprzez NerveGear jest wyeliminowany. Dzięki niemu nie możemy się poruszać w rzeczywistości chociaż robimy to w grze. Tak samo jest z odczuwaniem bólu. Zamiast niego czujemy chłód w miejscu gdzie zostaliśmy zranieni. I tu jest cały ten błąd: czasami autor zapomina i pisze, że bohaterzy odczuwają ból zamiast chłodu. Chociaż jeśli mam być wścibska mogło również chodzić o ból psychiczny...no ale już się nie czepiajmy!



Kilka cytatów:

Zaskakująco:
Odsunąłem się o kilka kroków, przysiadłem na pobliskim głazie i wyświetliłem własne okno. Wyciągnąłem dłoń, zmierzając uporządkować w ekwipunku przedmioty, które zdobyłem po starciu z niebieskim dzikiem. Właśnie wtedy usłyszałem zduszony okrzyk.
-Co…? - W glosie Kleina brzmiała lekka panika. - Coś tu nie gra… nie ma opcji wylogowania.
Na dźwięk tych slow moja ręka zamarła w pól gestu. Uniosłem głowę i spojrzałem na niego.
- Jak to, nie ma…?
- zdziwiłem się. - Niemożliwe, musi tam być. Przypatrz się dobrze.”

Pouczająco:
Zamyśliłem się na chwile, blokując mieczem atak dzika.
- Hm, jakby Ci to wytłumaczyć...Nie chodzi o to, żebyś walnął z całej siły. Najpierw musisz zrobić początkowy ruch, powoli i dokładnie, a kiedy poczujesz, ze umiejętność się aktywuje, to wtedy trach!, atakujesz.
- Trach, mówisz…?
Klein – który próbował zrobić odważną minę, choć wyglądał, jakby zaraz miał się rozpłakać i uciec – z bułatem w pogotowiu szykował się do natarcia. Wziął kilka głębokich wdechów, nogi ugiął lekko w kolanach, a bron oparł na prawym ramieniu. Tym razem system bez problemu wykrył prawidłowy ruch, a ostrze zataczające łagodny luk rozbłysło pomarańczowym światłem.”

Nużąco:
Dla zabicia czasu wywołałem podręczne menu. Zacząłem przeglądać znane niemal na pamięć mapy labiryntów i sprawdzać poziom zdobytych do tej pory umiejętności. Nuda. Gdybym chociaż miał pod ręką jakąś przenośną konsolę…
Dopiero po chwili, dotarło do mnie, co właśnie pomyślałem i aż opadły mi ręce. Niedobrze. Jestem przypadkiem tak beznadziejnym, że nawet w świecie gry myślę o tym, że chciałbym w coś zagrać. Za późno na ratunek… Zupełnie zrezygnowany, już miałem wracać do mieszkania, by an dobre zakopać się w pościeli, kiedy w Bramie po raz kolejny zamajaczyło niebieskie światło teleportu. Bez większej nadziei spojrzałem w jego kierunku.”

Przerażająco:
Podniosłem głowę i zmierzyłem wzrokiem unoszącą się w powietrzu pustą szatę, za wszelką cenę próbując zrozumieć, co tak właściwie się działo. Nie mogę się wylogować. Nie mogę wrócić ani do swojego pokoju w realnym świecie, ani do normalnego życia. Stanie się to możliwe dopiero, kiedy ktoś dotrze na szczyt zamku Aincard i pokona ostatniego bossa. A jeśli do tego czasu mój licznik punktów życia choć raz spadnie do zera – umrę. Naprawdę zginę. Przestanę istnieć.”

Cytaty pochodzą z: R.Kawahara, Sword Art Online. Aincard, Wydawnictwo Kotori, 2014 r.




Podsumowując: Jestem na jedno wielkie TAK! Pierwsza novelka na polskim rynku, a zrobiła furorę. Nie dziwie się temu: skład zrobiony jest perfekcyjnie, tłumaczenie oddaje klimat gry VRMMO, a fabuła jest ciekawa i nie zanudza! Naprawdę warto!

4 komentarze:

  1. Przemyka mi cały czas anime na podstawie tego tytułu bo wszyscy polecają nie tylko ze względu na grafikę ale też na fabułę, jednak jakoś nie potrafię się przemóc do tego całego MMO... No ale się pożyje się zobaczy :D

    https://kulturalnaszafa.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń

Witaj przybyszu! Skoro już tutaj dotarłeś będę rada, jeśli pozostawisz po sobie ślad. Dziękuję za przeczytanie kawałka mej książkowej rzeczywistości. Mam nadzieję, że los ponownie kiedyś Cię tu przyśle. Za każdy komentarz serdecznie dziękuję. Na pewno się odwdzięczę!