poniedziałek, 7 września 2015

„Wyspa Skarbów” - Robert Louis Stevenson

Ahoj przygodo! Kamracie szykuj się do podróży życia! Łap za żagiel i kieruj się według mych wskazówek. Czas abyśmy się wzbogacili. Nie obijaj się! Rusz się! Skarb czeka!

źródło





Tytuł oryginału: Treasure island
Tłumaczenie: Andrzej Polkowski
Ilustracje: Roberto Innocenti
Wydawnictwo: Media Rodzina
Rok wydania: 2014

Ilość stron: 304




 
XVIII wiek, Anglia, zatoka Black Hill, gospoda Admirał Benbow. Wszystko rozpoczyna się właśnie w tej zabitej deskami mieścinie. Do gospody trafia pewien żeglarz taszczący ze sobą marynarski kufer. Mało tego każe zwać siebie kapitanem. Co za typek! Milczący, włóczący się godzinami po zatoce z lunetą, a gdy wypije zbyt dużo podśpiewuje marynarskie pieśni i opowieści. Kto by się spodziewał, że jego obecność doprowadzi do wielkiej przygody? Otóż w dniu jego śmierci wszystko się rozpoczęło!



Jim Hawkins, bo to on jest głównym bohaterem powieści, to młody chłopak, który wplątał się w niezłe bagno. Wraz z dziedzicem, lekarzem Liveseyem i Silverem – kucharzem okrętowym podążają na Hispanioli do Wyspy Skarbów. Znacie historie o piracie Flincie? Ten oto morski wyga zdobył skarb, który zakopał w jednym i tylko jemu znanym miejscu. No prawie. Bo narysował mapę, w której posiadanie wszedł Jimm. Idealny początek przygody, czyż nie?

Chłopak jest bardzo ufny wobec sądu i władzy. Podnieca się morską przygodą i poddaje się często chwili wkopując się w kłopoty nie raz ratujące mu życie. Na szczęście potrafi przezwyciężyć wstręt, co jest bardzo przydatne w jego karierze majtka na pokładzie. Jest młody więc jego zachowanie jest równie odważne co głupie. Silver natomiast to kaleki kucharz pokładowy opowiadający różności Jimmowi. Zdobywa jego zaufanie, chociaż prędko dowiadujemy się jaki z niego gagatek. Na szczęście ma głowę na karku, co z pomysłowością chłopaka daje nam wybuchowy misz masz.


Akcja toczy się szybko, bez zbędnych informacji, które tylko mogłyby nużyć czytelnika. Krótkie przemyślenia bohaterów dają nam poczucie całości. Czytając ma się wrażenie, jakby się było częścią załogi i dryfowało wraz z nimi po morzu. Tak więc spokojnie dzięki doskonałemu tłumaczeniu możemy stać się jednym z poszukiwaczy szczęścia i odkrywać wskazówki prowadzące do skarbu.

Na koniec muszę dodać, że samo wydanie książki jest przecudne. Okładka jest dziełem ilustratora, który pokazał też co nieco na stronicach tej pozycji. Mapa jest na tyle wyraźna i zrozumiała, że możemy podpatrzyć, gdzie akurat nasi bohaterowie wylądowali. Po prostu miodzio!

źródło


Kilka cytatów:

Nieprzyjemnie:
Zdarzały się wieczory, gdy wypił więcej rumu, niż mogła znieść jego głowa, a wówczas siedział w kącie i wyśpiewywał swoje plugawe, stare i dzikie marynarskie pieśni, nie bacząc na nikogo, ale bywało i tak, że nakazywał podać rumu wszystkim i zmuszał całe wystraszone towarzystwo do wysłuchiwania jego opowieści lub do wtórowania jego pieśniom.”

Nerwowo:
Możecie sobie wyobrazić, jak byłem zakłopotany i wystraszony, a mój lęk jeszcze bardziej wzrósł, gdy spostrzegłem, że nieznajomy sam wyraźnie się boi. Chwycił za rękojeść kordelasa i wysunął go trochę z pochwy, a kiedyśmy tak czekali, przez cały czas przełykał głośno ślinę, jakby miał, jak to się mówi, gulę w gardle.”

Mylnie:
Prawdę powiedziawszy, już od pierwszej chwili. Gdy w liście dziedzica zobaczyłem wzmiankę o Długim Johnnie, zaczęło mnie dręczyć przeczucie, ze może to być ten sam żeglarz kuternoga, którego tak długo wypatrywałem w starym „Admirale Benbow”. Wystarczyło mi jednak jedno spojrzenie na tego mężczyznę, bym się upewnił, ze moje obawy były płonne.”


Cytaty pochodzą z: R.L.Stevenson, Wyspa skarbów, Media Rodzina, 2014, s. 16, 24, 76.

źródło
Podsumowując: Jestem zachwycona! Od dawna marzyło mi się przeczytanie tego tytułu i proszę bardzo – udało się! Warto było czekać tyle czasu. Pozycja godna polecenia!




7 komentarzy:

  1. Tak, warto znać tę książkę. To już klasyka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mnie zachęciłaś! Ta książka kojarzy mi się z niesamowitą przygodą, chętnie po nią sięgnę. I zgadzam się wydanie wygląda ekstra! :)
    Pozdrawiam,
    http://magiel-kulturalny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. mnie nigdy jakoś nie zachęcała ta powieść ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja bym jednak nie pogardziła tymi "zbędnymi informacjami" :) Preferuję je nad szybką akcję.

    OdpowiedzUsuń

Witaj przybyszu! Skoro już tutaj dotarłeś będę rada, jeśli pozostawisz po sobie ślad. Dziękuję za przeczytanie kawałka mej książkowej rzeczywistości. Mam nadzieję, że los ponownie kiedyś Cię tu przyśle. Za każdy komentarz serdecznie dziękuję. Na pewno się odwdzięczę!