poniedziałek, 11 stycznia 2016

„Zwiadowcy - Oblężenie Macindaw” - John Flanagan

Jejciu, ale się naczekałam aby szósta część dotarła do moich rąk. Ale naprawdę było warto! Gwiazdor mnie uszczęśliwił, a teraz ja mogę Was. Otóż przypomnę, że skończyliśmy gdy Will z Horace'm docierają do zamku Macindaw, a ich przyjaciółka z dzieciństwa zostaje zamknięta w wieży. Brzmi jak baśń, no nie? Tylko, że to nie jest tak piękne jak być powinno, bo Alyss grozi śmiertelne niebezpieczeństwo!

źródło




Tytuł oryginału: Rangers Apprentice. The Siege of Macindaw
Tłumaczenie: Dorota Strukowska
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 392











Jak sam tytuł wskazuje ma nastąpić oblężenie, leżącego na północy Araluenu, zamku Macindaw. Teraz króluje na nim Karen więc wszystko się pogmatwało. Nasi bohaterowie przesiadują w pobliskim lesie Grimsdell. Jest on owiany bardzo złą sławą, a to wszystko dzięki czarnoksiężnikowi Malkallmowi. Jednym słowem: beznadzieja. Ale czy na pewno? Otóż sytuacja jest nie najlepsza, lecz zawsze znajdzie się jakieś rozwiązanie. Zwłaszcza, że mamy do czynienia ze Zwiadowcą, rycerzem oraz czarnoksiężnikiem. Takie trio nie da sobie w kasze dmuchać! Oj nie!

Akcja jest naprawdę prężna, wszystko mknie tak szybko, że nawet nie wiem kiedy skończyłam. Bardzo mi się podobało to, że rozdziały nie były zbyt długie i można było wczuć się w rolę wszystkich głównych bohaterów. No dobrze, prawie wszystkich. Ale to nie zmienia faktu, iż jest to bardzo dobrym rozegraniem. Samo tłumaczenie należy tym razem do kogoś innego i ani na trochę nie miałam wrażenie, że tak właśnie jest. Świetna robota!

Bohaterowie! Will, Horace i Alyss. Ta trójca robi wielkie wrażenie. Niedawno mieli po piętnaście lat, a teraz młodzi, sprawni i utalentowani! Ale...(zaczynam uwielbiać to słowo!) każdy z nich ma swoje ograniczenia. Horace nie grzeszy inteligencją i bystrością, Will ma swoje złe chwile, z którymi jakoś, a dokładnie nijako radzi oraz Alyss bojąca się wysokości, i choć nie wiem co robiąca, nie dająca sobie rady z mesmerycznymi zabawami. Jednym słowem: wspaniale! Uwielbiam gdy bohaterowie posiadają wady i są tak widoczne w trakcie akcji. I to tej najbardziej zagęszczonej walką, krwią i zapachem śmierci!

Co tu dużo mówić, to kolejny sukces autora. Zdecydowanie! Sam pomysł z lasem i dziwadłami o nocnej porze było śmiałym podejściem. Zwłaszcza, że w tym świecie czegoś takiego jak magia nie ma. Nauka wyjaśniła wszystko. Bardzo podoba mi się dojrzałe podejście do bohaterów. W końcu mają swoje lata, ale nie orbi z nich ideałów. I to sprawia, że książka jest doskonała. Dobry bohater o wielu zaletach? Jest. Dodatkowo kilka wad? Są! Czytając nie miałam wrażenia, iż zagubiłam się w jakiejś lekturce dla miłośniczek wampirów, idealnych nadnaturalnych i innych nieśmiertelnych. No dobrze to nie prawdziwe fantasy ani science-fiction ale...takie miałam, a dokładnie nie miałam odczuć i się bardzo z tego ciesze. To jest zupełnie inna bajka. Taka średniowieczna z królewnami i rycerzami przy boku. A także niejakimi zwiadowcami, dziwnymi mutantami i utalentowanymi młodymi ludźmi. Kto lubi niech sięga!

źródła

Kilka cytatów:

Ostrzegawczo:
„Horace zachmurzył się lekko. Nazwisko wydawało mu się jakby znajome. No, i przysiągłby, iż nieokrzesany, niedbale odziany zbir w żadnym razie nie ma prawa do tytułu rycerskiego. Jednak nie odezwał się. Wyrażając wątpliwości, niewiele by zyskał, jeszcze bardziej zrażając do siebie osobnika, który sprawiał wrażenie kogoś, kogo zraża się bardzo łatwo.”

Uważnie:
„Will ciągle czekał. Aż wreszcie poczuł, że przyszła odpowiednia chwila. Chwila, kiedy kąt wznoszenia, poprawka na wiatr i naciąg zgrywają się w jeden harmonijny akord. Pozwolił cięciwie łagodnie wysunąć się z palców. Zajęczała głęboko, posyłając strzałę w drogę do celu.”

Zrozumiale:
„Zdawał sobie bowiem sprawę, że gospodarz nie czyni żadnych złośliwych przytyków do jego młodego wieku, lecz po prostu żartuje. Horace sięgnął na drugi kraniec stołu, nalał sobie jeszcze jeden kubek czarnej kawy.”


Podsumowując: Tak więc nic innego mi nie zostało jak tylko namawiać do przeczytania i kolejnej części Zwiadowców. Dla mnie to jest numer obowiązkowy i warty dorwania. Naprawdę, bo jak już ktoś zacznie czytać i przebrnie (wcale nie mówię, że są złe! Wręcz bajeczne!) przez cztery tomy to już koniec. Przepadłeś na zawsze jak z Potterem!

6 komentarzy:

  1. Strasznie mnie intryguje ta historia, ale nie wiem, czy mam aktualnie czas na rozpoczynanie takiej obszernej serii. :)
    Pozdrawiam,
    Geek of books&tvseries&films

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oczywiscie ze masz na te serie zawsze jest czas ::D

      Usuń
  2. Niestety nie jestem w temacie jeśli chodzi o tę twórczość i sądząc po Twoim wpisie - mam dużo zaległości :D

    OdpowiedzUsuń
  3. jak już 6 część jest super jak i poprzednie, a zazwyczaj dalsze część są hmm mierne to warto po tą lekturę sięgnąć

    OdpowiedzUsuń

Witaj przybyszu! Skoro już tutaj dotarłeś będę rada, jeśli pozostawisz po sobie ślad. Dziękuję za przeczytanie kawałka mej książkowej rzeczywistości. Mam nadzieję, że los ponownie kiedyś Cię tu przyśle. Za każdy komentarz serdecznie dziękuję. Na pewno się odwdzięczę!