czwartek, 25 lutego 2016

„Rura” Anatolij Krym

Od razu mówię: nie przypadła mi do gustu. Wcale, ani troszkę, nawet minimalnie. Po prostu padłam ze znużenia. Nie widzę w tej powieści nic ciekawego. Czytałam i nie rozumiałam, po co ja to czytam. I przyznaje się, że porzuciłam ją w 1/3. Gdybym ruszyła dalej najzwyczajniej straciłabym kolejne godziny mojego życia. A one są zbyt cenne by czytać takie coś.

źródła


Tytuł oryginalny: Truba
Tłumaczenie: Walentyna Mikołajczyk – Trzcińska
Wydawnictwo: Zysk i s-ka
Tok wydania: 2011

Ilość stron: 333











Ukraina przez pomarańczową rewolucją. Kiedy następuje tak zwany zamach stanu, najważniejsi stołkiem uciekają z torbami pełnymi pieniędzy do… rury gazowej. Jeden z nich uznał, że to najlepszy sposób aby się ukryć przez rewolucjonistami. Rura gazociągowa niestety jest ciemna i… nie da się już zawrócić. Drzwi otwiera się tylko z zewnątrz. Więc nasi bohaterowie utknęli w jaskini gazowej. Następują perypetie tych, którzy tam zostali zamknięci. Wydawać się może, co tu ich takiego czeka? Ano śmierć, bo jak Rosjanie puszczą gaz to po nich. Koniec. Basta. Puf.

Ich przygoda wydaje się mieć cel humorystyczny, nieco sarkastyczny, taka zwykła ironia losu. Dla mnie to było wynudzenie się takie, że czytając błagałam kierowce by jechał szybciej, aby moja męka się skończyła i mogła schować do torby książkę i nigdy więcej jej nie otwierać. Pewnie czytałabym dalej gdyby nie fakt, że znów los chciał mi dopomóc i przysyłał listonosza. Więc...co ja widzę w tej powieści? Niewiele. Najzwyczajniej nie rozumiem humoru autora. Czytam i nie wiem śmiać się z głupoty dialogów bohaterów czy płakać nad ich poziomem intelektualnym.

Fabuła więc jest nużąca (piszę to już chyba trzeci raz?), nic się w niej nie dzieje. Idą sobie rurą i spotykają jakiegoś wojaka, który kompletnie stracił orientacje w czasie. Bo dla niego ZSRR nadal istnieje. Miał to być ten komiczny akcent, a wyszedł głupi i bezsensowny. Bohaterowie dla mnie są na jedno kopyto. Nikt nie jest ciekawy, niczym szczególnym się nie wyróżnia. Każdy mówi gorzej od drugiego.

Podsumowując: Nikomu nie proponuje tej książki. Chyba, że rozumiesz całą historię i zamierzenie autora wobec tej zgrai ludzi gubiących się w rurach gazociągowych. Dla mnie… książka bezwartościowa. Tylko biedne drzewko zostało ogołocone. Chlip!

21 komentarzy:

  1. Stanowcza opinia, ale dzięki niej wiem, żeby w najbliższej przyszłości unikać tej pozycji. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostro! No, ale jeśli książka jest słaba, nie można było inaczej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. I taka opinia jest najlepsza :D
    Nie ma co owijać w bawełnę tylko powiedzieć prosto z mostu jak jest :P
    Co powiesz na obs za obs ?-zacznij a ja się zrewanżuję
    Zapraszam również na darmowy konkurs który sama organizuję :D

    magicworldprincesscarmen.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się, że napisałaś szczerą opinię :)) Dzięki niej uniknę wpadki z lekturą, bo kiedyś już gdzieś widziałam tą książkę i pewnie kiedyś bym ją kupiła, bo sam jej opis zachęcał do zakupu :P Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No cóż, niektóre książki nie są dla wszystkich, to chyba normalne :) Ważne, że szczerze napisałaś co myślisz!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki za ostrzeżenie. Będę omijać tę książkę z daleka, tym bardziej, że mam co czytać, więc wolę nie trawić niepotrzebnie czasu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapewne nie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pomysł ciekawy i dość oryginalny, szkoda że wykonanie grosze. Może i bym przeczytała gdyby było ciekawsze ale jeżeli jest aż tak źle to raczej nie sięgnę po tę pozycję. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Raczej nie przeczytam tej książki. Faktycznie wydaje się dosyć słaba ;/

    Pozdrawiam ♥,
    yudemere

    OdpowiedzUsuń
  10. Zdarza mi się trafiać na książki, które rzekomo pełne są humoru, a ja nie mogę przez nie przebrnąć, np. kompletnie nie trafia do mnie angielski humor. ;) Kiedy czytałam Twoją recenzję zaintrygowałaś mnie, ale raczej nie zdecyduje się by na własnej skórze próbować przebrnąć przez rurę. ;) Przypomniało mi się jak czytałam "Powrót" Izabeli Sowy. Moja opinia nie była tak ostra, bo przecież nie wszyscy lubią to samo, ale najchętniej też wylałabym na to coś wiadro pomyj. Nie! Sto wiader pomyj! Przy kolejnej okazji to zrobię bo Twoja recenzja szczerze mnie ujęła. :D

    OdpowiedzUsuń

Witaj przybyszu! Skoro już tutaj dotarłeś będę rada, jeśli pozostawisz po sobie ślad. Dziękuję za przeczytanie kawałka mej książkowej rzeczywistości. Mam nadzieję, że los ponownie kiedyś Cię tu przyśle. Za każdy komentarz serdecznie dziękuję. Na pewno się odwdzięczę!