Czasami trafiają nam się książki, które opowiadają o czymś tragicznym wywołanym wydarzeniem jakie mocno zakorzeniło się w naszej pamięci. Jednak niewielu lubi zbyt dużo czytać o tym jak ktoś roztrząsa takie chwile, bardzo smutne dla narodu i świata. Osobiście bałam się, że poczuje zniesmaczenie. Jednak za tym złem i niesprawiedliwością kryła się inna historia. Inna prawda.
Tytuł oryginału: A fall of marigolds
Tłumaczenie: Karolina Łachmacka
Wydawnictwo: Kobiece
Rok wydania: 2017
Ilość stron: 361
Kiedy Taryn sześć lat wcześniej otrzymuje szal, który ma być wzorem dla nowego, nie sądzi, iż dzień 11 września będzie ją prześladował przez długie lata. Wieże upadły, ukochany popełnił samobójstwo, a ona sama musiała sobie radzić z żalem i ogarniającym ją smutkiem. Tylko, co teraz, skoro właśnie, po wielu latach, ma przyjść na świat upragnione dziecko? To nie koniec złych wieści. Szal z nagietkami zaginął. Nikt nie wie gdzie jest. Ale ja wiem gdzie był we wrześni u 1911 roku.
Dwie historie życia, dwie kobiety o podobnych przeżyciach. Czy wydarzenia mogą ze sobą łączyć ludzi chociaż dzieli ich sto lat przepaści? Okazuje się, że jest to możliwe. Jeśli oczywiście autorka ma na tyle wyobraźni by coś takiego stworzyć. Połączyć fakty nie jest łatwo, gdy staramy się zawrzeć prawdę i wyimaginowaną opowieść o dwóch kobietach. Tak bardzo do siebie podobne w swoich przeżyciach, nie zdziwiłabym się, gdyby istniały naprawdę. Myślicie, że się nie da? Bo nie czytaliście Dziewczyny z nagietkowym szalem.
Fakt historyczny jaki wykorzystała autorka jest niesamowity. Jak to możliwe, że w 1911 i 2001 zdarzyły się dwa inne wypadki, ale skutki były takie same? Wyskakujący ludzie z okien. Ostatnie wiadomości wykrzykiwane w niebo. Płacz, dym, smutek. Tragiczne, prawdziwe i… niesamowicie interesujące. Fabryka Triangle Shirtwaist w Nowym Yorku istniała naprawdę tak samo jak jej pożar. Pielęgniarka Clara widziała wszystko na własne oczy: płomienie, ciała na chodniku i ukochanego wyskakującego ze szwaczką, by wesprzeć ją w ostatnim tchnieniu życia. Widok ten oraz wyrzuty sumienia niszczą wszystko co dla niej drogocenne. Życie, miłość, uczucie bycia kochanym. Tylko, co dalej? Nie potrafi sobie poradzić z bólem. Ucieka na wysepkę niedaleko Manhattanu. Pracuje tam dnie i noce nie narzekając na nic. Wszyscy powoli dowiadują się kim jest i co przeżyła. Ale nikt nie potrafi jej pomóc, bo uzdrowienie może przyjść tylko od niej i od kogoś, kto ją pokocha taką jaką jest. Zmęczona, zlękniona, przerażona. Clara Wood już nie jest tą samą kobietą.
Taryn Michaels ma wspaniałą nastoletnią córkę, która nie poznała nigdy swojego ojca. Ten umarł w zamachu na bliźniacze wierze. Tylko, że ona niewiele o tym wie. Gdzie był, co robił. Nigdy nie poznała prawdy, bo jej matka nie potrafiła jej wykrzesać ze swych ust. Jest załamana. Stara się jakoś poukładać sobie życie. Gdyby nie przyjaciółka, stała praca, dużo zleceń i córka, prawdopodobnie już dawno by się załamała. Może i popełniła samobójstwo? Nie potrafi rozmawiać o tragedi i nikt nawet nie próbuje ją do tego namawiać. Jednak, w tym dniu dostała ważne zlecenie iw tym dniu straciła szal z nagietkami. Parę lat później ona, on i kolorowy materiał trafiają do Times’a na pierwszą stronę. Wtedy Taryn już nie ma jak się ukryć przed smutną przeszłością. Z przerażaniem kryje się w pracy i mieszkaniu, a córka zastanawia się, co przed nią ukrywała. Wszystko dzieje się nie tak jak powinno.
Zapewne zapytacie: o co chodzi z tym szalem? Otóż Clara poznaje, męża zmarłej właścicielki, a Taryn przechowuje go w ramach swojej pracy. Był z nimi w złych chwilach. Doprowadził do zakończenia ich męki. W jaki sposób może to zrobić zwykły materiał? Może jest magiczny? Może potrafi zdziałać cuda? A może po prostu łączy ludzi?
Sama fabuła jest prosta i nieskomplikowana. Clara opiekuje się chorym na szkarlatynę. Zaprzyjaźnia się z nim. Spełnia więcej niż obowiązek pielęgniarki. Zaczyna powoli otwierać się na to, przed czym uciekła na wyspę Ellis. Podobnie jest z Taryn. Gdy fotografia trafia na łamy gazety jej życie przewraca się. Musi stanąć na nogi, bo jej czas odrętwienia minął. Zakończenia można się domyślić, chociaż uprzedzam, że u każdej z bohaterek wygląda ono inaczej. Jest szczęście ale i ulga oraz spokój i harmonia. Jednak tyle emocji i uczuć na łamach powieści powoduje pewną refleksje. Nad czym? Tego dowiecie się sami, czytając.
Podsumowując: Jestem zaintrygowana, że z czegoś okropnego, co wpłynęło na tysiące, a nawet miliony osób, można zrobić coś pięknego. To nie jest powieść warta Literackiego Oskara. To nie jest powieść, której należą się hołdy. To nie jest powieść, którą będziesz czytać, co chwile. Bo ona tego nie potrzebuje. Daje wszystko, co nieuchwytne, chwilowe i tymczasowe. Daje nadzieję. Daje przemyślenia. Daje obraz tego, jak wygląda życie osoby po tragedii. Daje prawdę o wnętrzu zdruzgotanego człowieka przez męczarnie wywołane śmiercią najbliższego. Czytaj, kiedy uznasz, że brakuje Ci nadziei. Nadziei na lepsze jutro.
Jestem szczerze zaintrygowana tą książką. Lubię, jak w powieściach przeplata się kilka historii, które jakoś do siebie nawiązują. Mam nadzieję, że biblioteki w moim mieście mają tę książkę w swoich zbiorach :)
OdpowiedzUsuńdopiero wyjdzie wiec bedziesz musiala poczekac :(
UsuńJak zobaczyłam datę 11 września od razu pomyślałam o WTC, a potem miałam lekkie zdziwienie, kiedy rok mi się nie zgadzał. Zaintrygowała mnie ta powieść, muszę sama się przekonać jak autorka to wszystko połączyła, bo z recenzji zapowiada się naprawdę genialnie.
OdpowiedzUsuńciesze sie slyszac te slowa :) lekka i przyjemna lektura
UsuńOoooo taka wyjątkowa pozycja? Trza się będzie zainteresować omawianą książką:)
OdpowiedzUsuńha ale to obyczajówka nie wiem jak wytrzymasz :d
UsuńPrzepiękna, wyjątkowa, refleksyjna, zapadająca w pamięć, niezwykle wartościowa powieść. Jedna z piękniejszych przeze mnie przeczytanych. Polecam gorąco!
OdpowiedzUsuńwidze ze sie zgadzamy :)
UsuńCzuję, że w moim przypadku bez chusteczek się nie obejdzie. Interesująca a zarazem trudna wydaje się ta książka, mimo iż piszesz, że fabuła jest nieskomplikowana. Dam jej szansę, z przyjemnością, choć co to za przyjemność czytać o życiu po tragedii...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
http://tworze-czytam-fotografuje.blogspot.com
Dokladnie tak jest. Sama tematyka jest ciezka dla wielu, ale to jest opisane dosc spokojnie tak jakos zrównoważone :)
UsuńMam ten tytuł na oku. Prawdę mówiąc uwielbiam książki Wydawnictwa Kobiecego, wiele wśród nich perełek.
OdpowiedzUsuńtez ich uwielbiam maja wiele ciekawych pozycji :)
UsuńTwoja recenzja, a w szczególności ostatnie zdanie sprawia, że jestem bardzo ciekawa tej książki. Chciałabym się przekonać o tym jej "fenomenie", bo myślę, że mogę to tak nazwać. Podkradam zatem tytuł.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie ;)
Nie wiedzialam ze jest juz fenomenem ale jesli tak to coz warto sie samemu przekonac:)
UsuńMuszę koniecznie przeczytać tę książkę, gdyż bardzo mnie intryguje historia Taryn.
OdpowiedzUsuńwiec zapraszam do czytania :D
UsuńBardzo dobrze napisana historia. Nie mogłam się od niej oderwać :)
OdpowiedzUsuńcos w niej jest, dokladnie :)
Usuńach zapowiada się piękna powieść warta naszej uwagi, która pozwoli nam na zastanowienie się przez chwilę, czy warto tak gonić, czy uciekać
OdpowiedzUsuńtak pieknie napisalas ze nie mam co dodac :D
UsuńJa dopiero zabieram się za lekturę ;) ale boję się, że będzie to trudna książka.
OdpowiedzUsuńBywaly trudniejsze jak Zafona ta tutaj przy nim to pikus :D
UsuńSłyszałam już trochę o tej książce i nie jestem pewna, czy ją przeczytam. Może tak, a może nie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Caroline Livre