Pamiętam jak będąc dzieckiem czytałam książki do poduszki. Wiem, wiem. Niezły żart. Czytałam o każdej możliwiej porze dnia. Między graniem w Mario, oglądaniem Reksia, a bieganiem na świeżym powietrzu (kopanie w piłkę <3). Bajkowe seriale kryminalno-przygodowe również były mi bliskie. Dobro zwycięża, ale bohaterowie ponownie nie mogą złapać największego łotra. Ech, ale naciągam! Przecież te realistyczne seriale z aktorami były o wiele ciekawsze! Więc… o czym będzie ciąg dalszy mej wypowiedzi?
Tytuł: Wyśniona jedenastka
Autor: Paweł Fleszar
Liczba rozdziałów: 10
Według tytułu powinnam zacząć opowiadać o pewnej wyśnionej jedenastce. Jednakże zaczęłam od przydługawego wstępu, który może niektórych z Was nakierował na pewne odkrycie. Jeśli ktoś lubi tego typu wyrazowe zagadki to zapraszam do wykombinowania rozwiązania. Tymczasem nadeszła chwila, aby wspomnieć, o najważniejszej kwestii. Opowiadaniu nietypowemu w swojej typowości. Sięgnęłam po nią z czystej ciekawości i podobnie zakończyłam z nią przygodę. Wszystko wynikało z zastanowienia się nad jednym, lecz rozlazłym, faktem. Dlaczego książka opowiadająca o piłkarzach oraz dziennikarzowi łączy w sobie nieco kryminalnej przygody, dramatu oraz thrillera? Nie wiem skąd taki pomysł. Są ważniejsze rzeczy do omówienia. Fabuła.
Z założenia typowy, prosty facet. W praniu? Maciej jest raczej irytującym typkiem, któremu wydaje się wiele rzeczy. Jako dziennikarz daje sobie radę całkiem dobrze. Jest znanym i cenionym człowiekiem w świecie sportowych pismaków. Wydaje się, że jest ideałem w nie idealności. Może nie ma wszystkiego, ale ma to co lubi. Wszystko zmienia się po poznaniu Agnieszki. Kobiety o wiele ciekawszej od jej lubego. Mniej sztampowej. Mało nudnej. O wiele żywszej. Mającej większego powera. Nagle ich życie jest zagrożone, w pracy co raz więcej konfliktów. Na dodatek pojawia się pewien przedmiot, który chociaż nie jest w zasięgu ręki, nadal pojawia się w rozmowach dwójki bohaterów. Tutaj następuje mój osobisty problem. Przez kilka rozdziałów nie do końca wiedziała, w jaką stronę płynie fabuła. Czułam się dość mocno zagubiona, dlatego trudno jest mi nawet opisać początki. Dopiero później dotarło do mnie coś więcej.
Jak widać pomimo pewnych zawiłości nadal starałam się nie stracić nadziei oraz chęci do dalszego czytania. Myślę, że wynikało to z pierwszego wrażenia. Otóż podobała mi się ta różna od dotychczasowych forma. Nieco dziennikarskiego slangu połączona z obyczajowym życiem Macieja oraz akcją mknąca ku czemuś. Los chciał, że po którymś rozdziale byłam zmęczona już ciągłymi dywagacjami o sporcie. Zawsze wolałam uczestniczyć niż słuchać/oglądać/czytać. Nie wiedziałam, że tyle może się tego znaleźć w książce. Myślałam raczej o pojedynczych stronach pełnych entuzjastycznych wymian zdań. Otrzymałam cząstkowy esej o wszystkim, co wydarzyło się w świecie sportu podczas trwania całej czasu akcji powieści.
Tu przychodzi do mnie pewne rozmyślenie. Czy to aby na pewno powieść? Cóż, tak. Ale taka typowa? Nie. Zdecydowanie spodoba się komuś, kto lubi czytać oraz kocha sport. Sam przeszukuje różnych informacji o sukcesach i porażkach ulubionych zawodników. Śledzi wzloty i upadki klubów. Nie pogardzi długim rozmowom między dziennikarzami, ani szybkiej akcji. Bo tej akurat tutaj nie brakuje. Te dwa elementy przeplatają się między sobą na okrągło. Właściwie to ten zabieg trzymał mnie nadal w garści i powodował, że chciałam poznać zakończenie. Tajemnica może nie była dla mnie interesująca, lecz sposób dotarcia do jej odkrycia już tak. Jak się okazało dostałam totalny zawrót dla mojej głowy.
Ale, ale...o co chodzi z tym ostatnim rozdziałem?! Dla mnie to się nie trzyma niczego. Owszem gdyby to zekranizować i dobrze nagrać można by osiągnąć jedno wielkie WOW. Widziałam już takie zabiegi. Lecz co z napisaniem tego typu konfuzją dla czytelnika? Chyba nie do końca pojęłam zamysł autora. Jednakże uważam, że trzeba mieć nieco odwagi aby zrobić coś tak nieoczekiwanego.
Podsumowując: Myślę, że sama powieść mogłaby znaleźć wielu fanów. Tych lubiących sport, piłkę, siatkówkę, zagadki i wszystko inne krążące w tej tematyce. Osobiście brakowało mi paru rozwinięć niektórych sytuacji. Wolałabym, aby fabuła rozciągnęła się na boki. Opowiedziała nieco więcej niż o najnowszych wydarzeniach z życia sportowców. Czy Wyśniona jedenastka jest zostanie odkryta ze wszelakich tajemnic? Jaka niespodzianka czeka na czytelnika? Czy znalazłam właśnie książką odpowiednią dla pewnego rodzaju odbiorców? Czytelników od dawna zaniedbywanych w tej kategorii? Oczekujcie i sprawdźcie sami!
Za możliwość przeczytania Wyśnionej jedenastki, dziękuję autorowi.
Ja akurat za sportem nie przepadam.
OdpowiedzUsuńTo zupełnie nie moja tematyka.:)
OdpowiedzUsuńHmmmm specyficzna tematyka! Musiałbym spróbować :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie, ale mojemu mężowi mogłoby się spodobać ;)
OdpowiedzUsuńTematyka zupełnie nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńciekawa tematyka książki, dość nietypowa.
OdpowiedzUsuń