poniedziałek, 18 lutego 2019

„Pustynna włócznia – tom 1” - Peter V. Brett

Przyznam, że czekałam z utęsknieniem wołając od progu biblioteki, że chce kolejne części. I udało się. Czy bałam się, że stanie się coś złego? Troszkę. I na dodatek moje obawy spełniły się. Co dokładnie? Zapraszam do czytania!

źródło



Tytuł oryginału: The Desert Spear
Tłumaczenie: Marcin Mortka
Wydawnictwo: Fabryka Snów
Rok wydania: 2010

Ilość stron: 515










Arlen i jego dwójka przyjaciół są tak naprawdę odstawieni na tor boczny. Prawdziwa wartość tej książki znajduje się na pierwszych kilkuset stronicach. Poznajemy Ahmanna Jardira. Jest on dopiero dzieckiem i zostaje zesłany na specjalne szkolenie, aby przywrócić w przyszłości chwałę jego rodzinie. Od samego początku przyjaźni się z chłopcem, któremu nie jest dane życie wojownika. Od najmłodszych lat Jardir uczy się być dzielnym, nie sprzeciwiający się rozkazom, lojalnym i walecznym. Do momentu, gdy zdobywa coś, co sprawia, że nazywa siebie Wybawicielem świata.

Przyznam, że akcent arabsko-muzułmański najzwyczajniej mi się nie podoba. Nie lubię tych klimatów i nie potrafię najzwyczajniej się w nie wczuć. Wiem, jak to jest strasznie oraz jak wygląda struktura społeczna. Ale żeby o tym pisać? Narzekałabym dalej gdyby nie fakt, że naprawdę ale to naprawdę Brett się postarał. Napisał to tak, że ich kultura nie może poczuć się zrównana z ziemią. Czyta się przyjemnie i bez zgrzytów. Przyznam jednak, że potrzebowałam co najmniej stu pięćdziesięciu stron by wczuć się w klimat.

Historia Jardira jest irytująca. Bardzo. Ta ciągła nauka, bicie się, nauka i znów bicie po mordach. Ale jest na pewno dobrze opisana. Może w normalnych okolicznościach jest to nudne, ale nie tym razem. Jednym słowem chyba tylko umiejętności pisarskie autora uratowały całą książkę. Bo jeśli się czyta coś na co nie ma się ochoty, a jest to ważna część całej serii, to trzeba mieć głowę by coś takiego stworzyć. 

Ogólnikowo nie jest źle. Jest dobrze. Nie sądziłam, że się wciągnę. Ja, nie lubiąca tematów tego typu czytam o demonach, walce i wielkim Wybawicielu z plemienia najmniej lubianego w całym mieście. Takie tam, stereotypy... Tak czy siak są one wykorzystane w tle, ale nie o to chodzi. Są też pokazane losy kobiet, dama'ting, które potrafią rządzić nawet władcą.

Podsumowując: Jest trochę Arlena, Rojera i Leeshy, ale tak w pełni skupiamy się na Jardirze. Dlaczego? Sądzę, że to było bardzo dobre posunięcie, bo dzięki temu poznajemy prawdziwy świat Bretta. Czy trzeba przejść przez tę księgę, by zrozumieć całą historię o Wybawicielu? Oj tak trzeba, i to bardzo!. Polecam!

13 komentarzy:

  1. Niestety, troszkę nie moje klimaty. Jednak tematyka, jak i styl może być interesujący dla wielu osób :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To raczej nie moje klimaty. Nie zdecyduję się na tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czuję Twój ból - też nie przepadam za historią Jardira :D. Na co dzień też nie lubię tamtejszej kultury, więc nigdy nie sięgnęłabym po książkę, która jest w pełni na niej skupiona. Przez oba tomy Pustynnej włóczni przebrnęłam z trudem. Jedynym jasnym promykiem były wspominki o Leeshy i innych bohaterach. Na szczęście w kolejnych tomach Jardira i innych jest mniej więcej po równo, więc można odetchnąć od kultury arabskiej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta historia nie wzbudza mojego zainteresowania - nie mój klimat

    OdpowiedzUsuń
  5. Widywałem tą książkę na półkach księgarni, ale nigdy nie zdecydowałem się nawet po nią sięgnąć w sumie z podobnego powodu, że nie kręcą mnie klimaty bliskowschodnie nawet w sosie fantasy. Jednak twoja mała recenzja sprawiła, że co nieco poczułem się zainteresowany.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo chce przeczytać! Już kilka lat czeka w kolejce ;p

    OdpowiedzUsuń
  7. historie z kulturą arabską lubię, więc może skuszę się na tą książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie, chyba nie mój gatunek tak do końca :)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie:
    Eli z https://czytamytu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja akurat za takimi książkami nie przepadam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam wrażenie, że mogłaby mnie zaciekawić ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. A do mnie książki w arabsko-muzułmańskim klimacie jak najbardziej przemawiają. Być może dlatego, że kultura ta jest tak odmienna od naszej jest ona tak interesująca.

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajnie, że udało trafić mi się na twój blog 💞 słyszałam wiele dobrego o tej serii i naprawdę biorę ją pod uwagę, ale nie mam pojęcia kiedy uda mi się przeczytać tak długą serię. Grzbiety tych książek są bezbłędne! 💕

    OdpowiedzUsuń

Witaj przybyszu! Skoro już tutaj dotarłeś będę rada, jeśli pozostawisz po sobie ślad. Dziękuję za przeczytanie kawałka mej książkowej rzeczywistości. Mam nadzieję, że los ponownie kiedyś Cię tu przyśle. Za każdy komentarz serdecznie dziękuję. Na pewno się odwdzięczę!