Młoda nauczycielka borykająca się ze stratą jedynej rodziny oraz problemami finansowymi. Dziewczyna, która lubi czytać, interesuje się poezją oraz prawem. Umie wiele rzeczy, ale najważniejsza jest to, że potrafi myśleć. Nie sądziłam, że okładka, która wpadła mi w oko przez koronkowe dodatki do sukienki, może skrywać pod spodem naprawdę wartą polecenia powieść.
Anglia – XVIII wiek. Mary Finch rozpoczęła swoją podroż z akademii Bunbury do domu nieznanego przez nią stryja: Edwarda Fincha, zamieszkałego w Suffolku. W trakcie jazdy do gospody napotykają na drodze wypadek. Powóz zepsuty, a w rowie leży umierający mężczyzna. Towarzysze Mary zaproponowali pomoc poprzez...jazdę po doktora, nie myśląc o tym, że ktoś powinien zostać z rannym. Tak też dziewczyna pozostaje na posterunku odkrywając, iż mężczyzna posiada zegarek i papiery – ewidentnie należące do jej stryja. W gospodzie Pod Różą dowiaduje się, że niestety będzie musiała nadłożyć trochę drogi z powodu gonitwy koni. Wszelkie połączenia zajęte i jedyny sposób dostania się do celu to wyruszenie w stronę Norwich, zamiast Ipswich. Z pomocą przychodzi młody i całkiem przystojny kapitan Robert Holland....
Anglia – XVIII wiek. Mary Finch rozpoczęła swoją podroż z akademii Bunbury do domu nieznanego przez nią stryja: Edwarda Fincha, zamieszkałego w Suffolku. W trakcie jazdy do gospody napotykają na drodze wypadek. Powóz zepsuty, a w rowie leży umierający mężczyzna. Towarzysze Mary zaproponowali pomoc poprzez...jazdę po doktora, nie myśląc o tym, że ktoś powinien zostać z rannym. Tak też dziewczyna pozostaje na posterunku odkrywając, iż mężczyzna posiada zegarek i papiery – ewidentnie należące do jej stryja. W gospodzie Pod Różą dowiaduje się, że niestety będzie musiała nadłożyć trochę drogi z powodu gonitwy koni. Wszelkie połączenia zajęte i jedyny sposób dostania się do celu to wyruszenie w stronę Norwich, zamiast Ipswich. Z pomocą przychodzi młody i całkiem przystojny kapitan Robert Holland....
Powieść
ta zauroczyła mnie od samego początku. Tego typu klimaty jak
Anglia, XVII wiek, tajemnicza zagadka i przystojny wojak są prostym,
ale ewidentnie chwytliwym pomysłem. Bohaterowie są bardzo dobrze
wykreowani. Mamy różnorodne postacie, które tylko wzbogacają całą
historię Mary i Roberta. Powieść byłaby przecież nudna bez
wścibskich nieznajomych, wszystko wiedzących patronek,
dobrodusznych i wiernych służących oraz nikczemnych, ale jakże
przebiegłych mącicieli.
W
książce znajdziemy sporo opisów miejsc, w których akurat znaleźli
się nasi bohaterowie, jak i ich myśli, uczuć, emocji, nastrojów.
Niektórym może się przez to wydawać, że akcja ślimaczy się bez
końca, ale stanowczo mówię nie! Właśnie ten wydłużający
zabieg spowodował, iż mogłam lepiej poznać pannę Mary: jej
strach przed końmi, słodkiego rumienienia się po uszy, miłości
do prawa i poezji, uczuć, które nie wie gdzie powinna dokładnie
lokować. Mamy pełen obraz postaci, dzięki któremu wiemy dlaczego
podjęła taką decyzję, a nie inną.
Na
uwagę zasługuje również język odpowiadający manierom XVIII
Anglii. Buduje on klimat niezbędny w tego typu powieściach.
Bardzo dobry zabiegiem jest również opowiadanie historii bohaterów
z perspektywy nie tylko panny Finch, ale również kapitana Hollanda,
czy sprytnych nikczemników. Ponadto tytułowy szyfr Blackstone'a
jest doskonałym pokazaniem, że dziewczęta wcale nie są tylko do
dziergania, gotowania, rodzenia, a potem wychowywania dzieci. Są
mądre, inteligentne, pełne energii, odważne i potrafiące dążyć
do wybranego przez siebie celu.
Parę
cytatów:
Ekscytująco:
„Od
razu skręcili na King's Parade i Mary była w drodze. W drodze –
pomyślała. -Cóż za fascynujące wyrażenie! Była w drodze, lecz
nie wracała do szkoły! (…) Wyjrzała przez okno i zapatrzyła się
na wiejski krajobraz, który mijali. (…) A zatem ten widok, jazda
pospiesznym powozem, współpasażerowie, nawet harmider gospody Po
Orłem były dla niej niewątpliwie czymś zupełnie nowym i
stanowiły niezwykłą odmianę w jej życiu. Żaden uczeń,
uciekający na końcu semestru przed trudami szkoły, nie mógł mieć
pełniejszego poczucia odzyskanej wolności.””
Grzecznie:
„Podróż
do Newmarket odbyła się niemal w milczeniu. Mary nigdy wcześniej
nie konwersowała z grupą obcych mężczyzn i nie miała pojęcia,
jak rozpocząć rozmowę. Jej towarzysze z kolei wiedzieli bardzo
dobrze, o czym chcieliby podyskutować, nie czuli się jednak na
siłach podjąć któryś z takich tematów w jej obecności. (…)
Uważali jednak, że wyścigi konne, chociaż wyśmienity sport i
rozrywka stanowczo warta postawienia paru dniówek, nie są
odpowiednim tematem dla uszu młodej damy. Możliwe zatem były
jedynie sporadyczne wzmianki dotyczące aktualnych zdarzeń, podczas
gdy zabawne komentarze oceniające reakcje czyjejś żony w związku
z dzisiejszą przygodą mężczyźni zachowywali dla siebie.”
Zamartwiająco:
„-
Ale kto będzie doglądał rannego, kiedy pan będzie reperował gig?
- naciskała Mary. Popatrzyła po swoich towarzyszach, nikt nie
zareagował. - Chyba powinniśmy coś zrobić? - I zanim zdała sobie
sprawę z tego, że podjęła decyzję, zaoferowała się, że
również zostanie.
-
Och, panno Finch? - wykrzyknęła pani Oldworthy.
- To
bardzo szlachetne z pani strony -zauważył pan Treadgill. - Czy jest
pani wszakże pewna? Może ja powonieniem...
- Z
pańskimi płucami? Ależ zmarzłby pan tu na śmierć, panie
Treadgill.”
Zastanawiająco:
„
Dumała i biła się z myślami. Jak powinna zinterpretować słowa
rannego? Gdyby tylko mogła zadać mu jeszcze kilka pytań!
Straszliwe ryzyko, powiedział, lecz jakiego rodzaju ryzyko?
Ujawnienie, tak, z pewnością, ale ujawnienie czego? Morderstwa?
Rabu"
Bandycko:
„
- Kim...Kim pan jest? - zapytała. Zdziwienie wzmocniło jej głos,
choć nie czuła w sobie tej siły. - Czego pan chcesz?
-Cicho!
- polecił i wszedł do pomieszczenia. Skórzana maska i ciemna
chustka skrywały jego rysy, lecz śmiały krok, obojętny na efekt
ciężkich buciorów stukających na wypolerowanej podłodze,
sugerował władzę i stanowczość. Zrobił szorstki gest, po czym
bezgłośnie strzelił palcami. - Chodź tu, dziewczyno.”
Cytaty pochodzą z: R. Melikan, Szyfr Blackstone'a, Wydawnictwo Albatros, 2010 r.
Cytaty pochodzą z: R. Melikan, Szyfr Blackstone'a, Wydawnictwo Albatros, 2010 r.
Podsumowując:
Jeśli lubisz klimaty sprzed dwóch wieków to bardzo dobrym pomysłem
byłoby sięgnięcie po tą książkę. Nie bądź przerażony
opisami, lecz chłoń je niczym gąbka. Wtedy spotkasz nowych
przyjaciół, z którymi przeżyjesz cudowne, papierowe chwile.
Tematyka nie do końca w moim guście, ale okładka urocza!!!
OdpowiedzUsuńczytamy co lubimy, wiec cos sobie innego znajdziesz ;) - a okladka owszem przesliczna :)
UsuńAnglia XVIII wieku- uwielbiam :) Musze zapoznać się z powieścią :)
OdpowiedzUsuńTo szybciutko mykaj ;]
UsuńPowiem Ci, że okładka mnie po prostu urzekła. Jeśli treść jest równie dobra to na pewno będę zadowolona.
OdpowiedzUsuńTresc dosc specyficzna ale jak dla mnie to z 500 stron moglo byc nawet 1000 :D
UsuńRzadko wybieram takie klimaty, chyba jeszcze nie odkryłam uroku książkowych tamtych czasów :)
OdpowiedzUsuńA racja, to potrzeba aby tam w srodku cos sie przeklikalo i zawolalo czytaj mnie! jestem starociem! w dobrym klimacie! Kiedys przyjdzie dzien i poznasz uroki ;]
UsuńGdzie ty wygrzebałaś tę książkę?;) Pierwszy raz o niej słyszę, ale wyczuwam moje klimaty:))
OdpowiedzUsuńMoja droga w Carefourze na promocji - akurat wpadła w oko mojej mamie. Kupiłam jej na urodzin i tak sobie stała i czekała ;) Skoro przyciąganie cząsteczek działa to biegnij po nia szybciutko do biblioteki :3
UsuńOkładka urzekająca i dodatkowo dawna Anglia brzmi zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńBrzmi o tak! A jak się można wczuć!!!! <3
UsuńNie przepadam za takimi klimatami ale nie mówię nie, a nóż mi się spodoba ;D
OdpowiedzUsuńkazdy lubi co lubi ;) znajdziesz zapewne wiele ciekawych ksiazek :3
UsuńPytanie jeszcze w jaki sposób te opisy są... opisane ;p Osobiście nie lubię jak akcja się wlecze i ślimaczy zatrzymana opisami, ale tak jak piszesz - każdy czyta to co lubi :D
OdpowiedzUsuńOpisy nie sa jakos rozwlekle - po prostu dlugie i szczegolowe ;)
Usuń