To
już ostatni tom opowiadany przez Takeo Otori, prawowitego następcy
Shigeru, który według pewnej przepowiedni ma władać od morza do
morza. Trylogia ta, opowiadająca losy chłopca z Mino, pochłonęła
mnie całkowicie. Złapała w swe sidła i nie pozwala wypuścić,
dopóki nie dotarłam do ostatniej strony książki.
Tytuł
oryginału: Brilliance of the Moon
Tłumaczenie: Barbara Kopeć - Umiastowska
Tłumaczenie: Barbara Kopeć - Umiastowska
Wydawnictwo:
W.A.B.
Rok
wydania: 2008
Ilość
stron: 419
Takeo
Otori to chłopak, który z małego, nieznanego miasteczka musiał
odejść do Hagi, by stać się mężczyzną odpowiedzialnym za nie
tylko swój los, ale również tysiąca innych. Na jego barkach
spoczął ogromny ciężar, bo to właśnie szlachta decyduje o życiu
i śmierci swych podwładnych, a to najcięższe zadanie dla chłopca
z Mino. Wychowywany w wierze Ukrytych nie jest łatwo przesądzać o
losach wiernych przyjaciół oraz ukochanej Kaede. Dziewczyny, która
pod wpływem okrutnych przeżyć nie zapomina, że i jej dana jest
miłość wiernego kochanka.
Głównym
celem Takeo jest zadanie ostatecznego ciosu braciom Otori panujących
w Hagi o wiele lat za długo. Spiskowcom należy się śmierć, która
ma zostać dokonana przez Jato. Tylko czy mu się uda? Nadchodzi lato
– czas wojny i pięciu bitew: czterech wygranych i jedna przegrana.
Które to będą? Co stanie się z
mnichami w Terayamie?
Jaki los czeka wyrzutka
Jo – Ana? Co zrobi Plemię, po czyjej stronie stanie? Czy Kaede
zostanie szczęśliwą żoną?
Pytań
jest naprawdę sporo, a co najważniejsze na wszystkie otrzymamy
odpowiedzi. Powieść skonstruowana jest w sposób przemyślany.
Każdy szczegół pełni swoją rolę w
zawiłym świecie, pełnym okrucieństwa, żądzy mordu oraz zemsty,
która przechodzi z pokolenia na pokolenie. Czytając
miałam świetną zabawę wymyślając jak skończą się wszystkie z
pięciu bitew o ziemie Trzech Krain. I muszę przyznać, iż autorka
potrafiła mnie zaskoczyć. Bardzo
interesująca jest geneza religii Ukrytych. Dopiero pod sam koniec
byłam pewna swoich przypuszczeń.
Język oczywiście i tym razem był bogaty w słownictwo tworzące
piękne zdania, które dla mnie były jak balsam dla książkoholikowej
duszy czytelnika. Jestem zakochana w jej stylu. Na
dodatek nie tylko główni, ale i drugoplanowi bohaterowie są tak
dobrze opisani i wpleceni w losy Takeo i Kaede, że wydaje się to
niemożliwe do sprostania w zaledwie kilkuset stronach. Ach,
cudownie. Ot co!
Parę
cytatów:
Agresywnie:
„
Zamiast się rozstąpić i pozwolić konnym przejechać, ludzie
rzucili się na nich. Dwaj chłopi zginęli natychmiast,
przepołowieni ciosami między, lecz rozwścieczony tłum zdążył
już obalić jednego konia i zrzucić jeźdźca. Po chwili podobny
los spotkał pozostałych – mimo zbroi nie zdołali użyć broni,
ludzie ściągnęli ich z siodeł i zatłukli na śmierć jak psy.”
Emocjonująco:
„Byłem
zbyt poruszony, by móc mówić dalej. Zamrugałem, łzy napłynęły
mi do oczu. Ze ściśniętym sercem wspomniałem ostatnie spotkanie z
Ichiro. Żałowałem, że nie powiedziałem mu więcej, nie okazałem
należytej wdzięczności i szacunku. Zastanawiałem się jak zginął,
czy jego śmierć była okrutna i poniżająca. Pragnąłem, by
martwe oczy otworzyły się, bezkrwawe usta przemówiły. Jakże
niedostępni są zmarli, jak całkowicie od nas odchodzą! Nawet gdy
wracają do nas ich duchy, nigdy nie mówią o swoim cierpieniu.”
Prosząco:
„
-Tu byliśmy bezpieczni, lecz kiedy wyjedziemy, wszystko się zmieni.
-szepnąłem. -Mam nadzieję ,że uda się nam pozostać razem, ale
mogą nas rozłączyć. Wielu ludzi pragnie mojej śmierci, lecz ja
nie umrę, póki przepowiednia się nie spełni, póki nie wywalczymy
pokoju od morza do morza. Chcę, byś mi obiecała, że cokolwiek się
stanie, cokolwiek ci powiedzą, nie uwierzysz, że nie żyję, póki
nie zobaczysz tego na własne oczy. Obiecaj, że się nie zabijesz,
póki nie sprawdzisz, że naprawdę umarłem.”
Gorączkowo:
„
(…) Zamiast odprawiać poranne modlitwy, mnisi szykowali się do
kontrataku wojsk Otori i długotrwałego oblężenia. Migotliwe
płomienie pochodni rzucały ruchome cienie na posępne twarze ludzi,
gotujących się do wojny. (…) Dołączyliśmy do stłoczonych na
ścieżce zbrojnych i ruszyliśmy pod górę krętą, stromą górską
ścieżką, tą samą która w zeszłym roku schodziłem z Makoto w
pierwszym śniegu. Niebo płonęło, słońce rozjaśniało ośnieżone
szczyty różem i złotem, powietrze było zimne, że nie czuliśmy
dłoni i policzków.”
Niebezpiecznie:
„
Zbliżał się ku mnie bez słowa; domyślałem się, że ukrywa za
plecami broń, lecz nie widziałem jej wyraźnie. Nie dostrzegłem
ruchu, usłyszałem jedynie dźwięk, jakby metaliczne szczęknięcie.
Jedną ręką obróciłem konia, drugą dobyłem Jato; Aoi, który
zobaczył, że olbrzym chce zadać cios, uskoczył na bok i łańcuch
potwora ze świstem przeleciał mi koło ucha.”
Cytaty pochodzą z: L. Hearn, W blasku księżyca, Wydawnictwo W.A.B., 2008 r.
Podsumowując:
Wciągająca lektura
pełna zwrotów akcji, dzięki których nie zanudzisz się na śmierć.
Wspaniały kraj w wirze wojny o władzę poparte nadzieją tysięcy
mieszkańców. Takeo jest rozwiązaniem wszelkich trosk. Czy mu się
uda? Przeczytaj sam i daj porwać się wspaniałej historii rodu Otori.
A tak zapytam... Będzie może recenzja kolejnych tomów ?
OdpowiedzUsuńOwszem! 4 i 5 cześć leżą w pogotowiu i czekają na swoją kolej :)
UsuńMatko, ta seria ma sporo tomów. Podziwiam za wytrwałość czytelniczą!
OdpowiedzUsuńoooo ta okładka jest boska!!muszę dorwać te tomy ;D
OdpowiedzUsuńokladka tak samo boska jak powiesc :D powodzenia w szukaniu!
UsuńOd jakiegoś czasu mam tę książkę na półce, ale czeka i się kurzy, bo nie czytałam poprzednich tomów. Stąd pytanie, czy nieznajomość poprzednich części będzie bardzo przeszkadzać w lekturze? Czy lepiej jednak najpierw znaleźć poprzednie części i je przeczytać?
OdpowiedzUsuń