Ona
i on. On i ona. Kolejna powieść o rozkwitającej miłość
pomiędzy dwojgiem ludzi. Stop! Nie rozkręcaj się! To
nie jest zwykła powiastka. Toć historia pełna humoru,
przemyślanych konstrukcji zdań, bez ckliwych rozmówek
małoletnich. Nie doznasz tu bezsensownych momentów akcji, czy
nudnych kreacji bohaterów. Tutaj ma się wrażenie, że wszystko ma
swoje dokładne miejsca, a każde wydarzenie posiada powód
istnienia. Dzięki rozmysłowi autorki czeka nasz czytelnicza
uczta!
Wydawnictwo:
Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza
Rok wydania:
1987
Ilość stron:
173
Berlin
– dom hrabiny Aurory Carolath. Piękność zamkniętą w komnatach
pełnych przepychu, zapominającą o istnieniu własnego męża,
kiedy to spotyka się z Wentzelem. Otóż dawno temu, jego
rodzice popełnili mezalians. Niemiec poślubił Polkę, a owocem ich
miłości stał się on: rozpieszczony, niemyślący, pyszałkowaty
mężczyzna. Wystarczy przypomnieć mu, iż płynie w nim
mieszana krew, a jest w stanie pojedynkować się z każdym, nawet
lepszym od siebie. Zaślepiony lawiruje między teatrem ( nie
chodzi tu o sztuki, a jedynie o grających w nich aktorkach), a
komnatami jego kochanek, gdzie dosłownie każda ma męża –
osobnika doprawdy niedomyślnego.
Jego
życie prawdopodobnie płynęłoby takim torem do końca swych dni
(bądź bankructwa), gdyby nie środek nocy, ulice Berlina i … ona.
Piękna, inteligentna oraz pełna wzgardy dla takich jak Wenztzel.
Powiadają, że skrzydła miłości mogą doprowadzić w miejsca, o
których nigdy się nam nie śniło. Otóż to samo spotkało
głównego bohatera lądującego na ziemiach zaboru pruskiego. Polska
krew odżyła, a chęć zdobycia Jadwigi staje się wyzwaniem na
długie miesiące.
Językiem
autorka tworzy cudowną atmosferę dziwiętnastowiecznej
Europy w czasach zaborów. Prawdą jest, że to nie najlepszy
okres w życiu Polaków, jednakże rozgrywająca się akcja pozwala
uwierzyć, iż nie każdy Niemiec to zło wcielone. Autorka w
piękny sposób przedstawia zmianę w zachowaniu, motywach działania
oraz systemie wartości młodego mężczyzny. Zagubienie w
„obcym” kraju, niezrozumienie sposobu myślenia innych, bezcelowe
szuranie stopami po podłodze za kulisowych pomieszczeń, to wszystko
obraca się o 180 stopni przez uzdrowicielską moc naszej kochanej
polskiej ziemi. W łamach powieści można napotkać sporo słów,
a nawet zdań w języku niemieckim, łacińskim oraz francuskim. Ale
nie zrażajcie się -wszystko zostało przetłumaczone!
Kilka
cytatów:
Zaciekle:
„
- No, dosyć tego! Przegrałeś bitwę, panie baronie Wertheim, bierz
się do odwrotu. Ze mną sobie nie pozwalaj, bo możesz pożałować
(…).
-Rozmówimy się na szpady, panie hrabio Croy-Dulmen! -krzyknął
podpity panicz.
- A
choćby na szydła! Jak się panu podoba! - odparł swobodnie hrabia.
- Tymczasem żegnam!
Minął
napastnika i spytał kobiety o adres. Baron włożył ręce w
kieszenie i roześmiał się lekceważąco:
-
Wylazło szydło z worka. Metysie! Warcholska krew twych przodków po
kądzieli nie ginie. Jako Niemiec, ja brud nie lubię. Ustępuję z
placu.”
Uparcie:
„
Ciocia Dora, jak zając po wielu kluczach, wróciła do punktu, skąd
wyszła.
-
Nieb oję się polskich czarów! -odparł hrabia, marszcząc brwi.
-Nie pójdę śladem ojca! Co zaś do posad, jeśli mi przyjdzie
ochota, nie ja, ale rząd będzie mnie prosił. O to może ciocia być
spokojna.
-
Więc pojedynek nieodwołany? - szepnęła.
-
Obydwaj nie należymy do tchórzów.
W
tej chwili otworzyły się drzwi do salonu; zajrzała posępna twarz
Urbana.
-
Konie podane!
-
Co, już jedziesz? Ach, Boże, jakże mi straszno! Weź szkalperzyk
na piersi, chłopaku. Będę się dzień cały modliła za ciebie.
-
Dziękuję! Nic mi nie będzie. Dziś wieczorem przyjdę do cioci na
herbatę. Do widzenia!”
Martwiąco:
„
Ciocia Dora spędziła dzień we łzach i modlitwie. Gdy kareta
wróciła z dworca i zatrzymała się u lewego skrzydła, a do niej
nikt nie przychodził, przemogła wstręt, jaki czuła do tej części
domu, i zbiegła sama po nowiny (…). Staruszka już miała wejść,
już podniosła nogę, gdy ją przykuł do podłogi żartobliwy głos
barona.
-
Doktorze, zacerujcie gładko, żeby piękne usta nie obraziły się
na szramach.
Ciocia
Dora zatuliła uszy dłońmi i uciekła z tego piekła. W takiej
chwili – taka mowa! O, czasy! O, młodzieży!”
Zachęcająco:
„
- Czy ciocia stuły jeszcze nie skończyła?
-
Będzie na czas, chłopaku, będzie! -zaśmiała się kiwając głową.
- To
mnie najwięcej obchodzi. Ale nie rozumiem ochoty ślęczenia nad
podobnym głupstwem. Czemu ciocia lepiej nie strzela do celu?
-
Fi! -strzepnęła rękami staruszka. -Więc bukietu nie zaniesiesz
Mili?
- A
to po co?
-
No, przecież major twój opiekun!
- A,
no to jemu się należy bukiet.
-
Rodzicom najlepiej odsłużymy się w dzieciach. Przez pamięć na
staranie majora warto zająć się córką. Ty tak umiesz być miłym
gdy chcesz.
Ciocia
Dora osładzała pigułkę tysiącem pieszczotliwych uśmiechów i
spojrzeń.”
Niezrozumiale:
„
Dopiero teraz ukazał się ktoś żywy – w osobie starego
zgarbionego lokaja w ciemnej liberii.
-
Czy pani przyjmuje? Oto mój bilet -rzekł po niemiecku hrabia
wyjmując bilet.
Ale
sługa rękami tylko strzepnął.
-
Pan nie mów po polsku? - spytał.
Wentzel
ramionami ruszył – nie rozumiał.
- To
proszę do oficyny...bo pani...tego...nie zechce gadać...tego nie
rozumie…- jąkał stary złą niemczyzną.
-
Może przyjmie spojrzawszy na bilet – protestował młody człowiek.
-
Eh, nie, żeby i z nieba bilet...tego...pani nikogo takiego...nie
widuje. To pan Jan...umie po szwabsku. Proszę
pana...ja...tego...zaprowadzę.”
Cytaty pochodzą z: M. Rodziewiczórna, Między ustami, a brzegiem pucharu, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, 1988 r.
Podsumowując:
To wspaniałą opowieść o uczuciu, które rozkwita na
przestrzeni czasu. Książka ukazująca piękno miłości, energii
budującej harmonię zmysłów oraz rozumu w młodzieńczych,
zdezintegrowanych ciałach Wenztzla i Jadwigi. Historia tych dwojga
na pewno udowodni Wam, że miłość jest w stanie uleczyć wszelkie
rany.
Lubię czasem przenieść się w czasy niewspółczesne, dlatego bardzo chętnie sięgnę po tę książkę, wydaje się naprawdę ciekawa :)
OdpowiedzUsuńCiesze sie ze zachęciłam!!!
UsuńMam tę książkę w starym wydaniu, ale muszę przyznać, że jeszcze jej nie czytałam. Czasu mi na wszystko brakuje niestety.
OdpowiedzUsuńszkoda, ale mam nadzieje ze kiedys znajdziesz na nia czas :)
UsuńTa książka kojarzy mi się z wakacjami u babci, bo u niej w biblioteczce stoi identyczne wydanie:)
OdpowiedzUsuńhahaha ale skojarzenie - to teraz do czytania :D
UsuńMam ją w domu, zastanawiałem się wiele razy czy nie zrobić podejścia, ale jakoś mimo wszystko odstrasza mnie sam fakt, że jest to powieść o miłości. :P
OdpowiedzUsuńhahahahaha nie dziwie Ci sie :D zwykla obyczajowka ;] ale dobra!
Usuńoo jakie Ty starocie czytasz hi hi aż zazdroszczę, że masz na nie ochotę
OdpowiedzUsuńhaha starocie tez fajne :D
UsuńHej Kochana! :) ; **
OdpowiedzUsuńWidzę, że blog aż tętni ! :) ♥♥
Rewelacja!
Oby tak dalej! ; *****
jestes cudowna :*****
UsuńNie powiem, że mam na nią jakąś ogromną chęć, ale bardzo sugestywnie o niej piszesz! Ta atmosfera trochę kusi, ale jeszcze nie tak, bym zmieniała aktualne plany czytelnicze na rzecz tego tytułu :)
OdpowiedzUsuńhihi ale to moze innym razem ;)
UsuńCałkiem możliwe :)
UsuńMoja mama czytała tę książkę chyba z 9 razy, a gdy była na przecenie w (uwaga!) Biedronce, szalała i od razu kupiła. I tak od roku książka grzeje miejsce i czeka, aż się za nią zabiorę. I dopóki nie przeczytałam Twojej recenzji, myślałam, że jeszcze długo sobie poczeka, ale chyba warto będzie się za to niedługo zabrać. :)
OdpowiedzUsuńJeżeli masz ochotę, zapraszam do mnie. Dopiero zaczynam z blogiem, będzie miło jak wpadniesz i coś po sobie zostawisz. :)
recenzje-koneko.blogspot.com
Koneko
ojej az 9 razy??? ja juz po 1 jestem calkowicie otumaniona :D ale warto ja przeczytac jest calkiem mila lektura :)
Usuń