sobota, 24 stycznia 2015

"Gwiazda Mohawka" - Sławomir Bral

Cóż to była za wspaniała przygoda!! Intryga, odwaga, chytrość, miłość, determinacja. Wszystko to we cudownej krainie rdzennych mieszkańców ameryki. Autor zasługuje na brawa, a tłumacz może być dumny ze swojej roboty. Lecz zacznijmy od początku!!!




Wydawnictwo: Glob
Rok wydania: 1986
Liczba stron: 312

Jaguar z ludu Mohawk jest w drodze do świętego miejsca gdzie ma wydłubać czerwony kamień na cybuch fajki pokoju. Podczas swojej podróży schodzi ze ścieżki, jednakże w jego planach nie było walki z potężnym zwierzęciem – jaguarem. Mając w ręku sztylet, a w sercu odwagę, powala wielkiego kota ratując młodą Shoamin. Dziewczyna łowiła ryby i ani trochę nie spodziewała się zagrożenia. W podzięce za ratunek zaprowadza młodzieńca do swojej wioski, lecz jak przykazuje prawo – nie wolno im ze sobą rozmawiać, ponieważ są z innego plemienia. Jako, że Jaguar wykazał się walecznością, odwagą i szacunkiem do Shaomin zaproszono go do wspólnego ogniska. Tam poznaje syna wodza – Sasay'ga – który również wyrusza w podróż do świętego miejsca. W trakcie wyprawy napotykają na białych, którzy uknuli intrygę z plemieniem Pawnee. Porwą dziewczęta z innych wiosek po to by je sprzedać. Czy im się uda? Oj nie powiem!

Powieść jakiej w dzisiejszych czasach szukać z lupa przy oku! Czegoś tak wspaniałego trudno znaleźć. Gdyby Mickiewicz opisywał przyrodę jak autor Gwiazdy Mohawka, wtedy Pan Tadeusz byłby rozchwytywany przez młodzież. Czytając nie ma się pojęcia co stanie się za dwie, pięć, trzydzieści, sto stron! Historia Jaguara i Sasay'gi nie jest przewidywalna, jak większość dzisiejszych powieści. Ta lektura daje do myślenia, rozkręca szare komórki, daje wyobraźni pole do popisu. Cudowna bez dwóch zdań! Język, którym jest napisana książka nie należy do najprostszych, ale daleko mu również do Tolkiena. Nie trzeba czytać po trzy razy jednego zdania by zrozumieć jego sens, ale obojętnie też się nie przejdzie. Zresztą wszystko co można opisać ukażą fragmenty książki:

Na koniec kilka obrazków z książki. Są dynamiczne, obrazują idealnie to co autor chciał wyrazić słowami.



























Podsumowując: Zakochałam się w tej książce i bije się w klatkę piersiową, iż dopiero teraz po nią sięgnęłam. Wyobraźcie sobie ile lat ten skarb stał na półce! Owszem parę razy podchodziłam do niej, ale trudno było mi się skupić na tego typu przygodzie. W końcu udało się zrealizować cel. Zdecydowanie jest to jedna z lepszych powieści o Indianach, jakie udało mi się przeczytać w całości!

Książka bierze udział w Wyzwaniu: Kiedyś Przeczytam u Lustra Rzeczywistości!

6 komentarzy:

  1. Wydaje mi się, że mam tą książkę ... chyba :>
    Zachęcasz do czytania ;)
    Kasiunia z STL :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już samo wydanie jest świetne, a Twoja recenzja jeszcze bardziej zachęcająco :)
    I pomysł z tymi fragmentami powieści odnoszącymi się do poszczególnych części i motywów w książce jest absolutnie niebanalny i klasy :) Gratki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za te mile słowa :3 Ano tak jakoś spodobało mi sie cytowanie hihi Książka naprawdę warta wszystkich cennych minut naszego życia!

      Usuń
  3. Indianie Cree! Super, ostatnio czytałam o nich w "Odmieńcu! Freda Bodswortha i bardzo mi się spodobało! Myślę, że to może być ciekawa lektura. : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj na pewno! Jestem sama sobą zaskoczona, że tak mnie wciągneło! :)

      Usuń

Witaj przybyszu! Skoro już tutaj dotarłeś będę rada, jeśli pozostawisz po sobie ślad. Dziękuję za przeczytanie kawałka mej książkowej rzeczywistości. Mam nadzieję, że los ponownie kiedyś Cię tu przyśle. Za każdy komentarz serdecznie dziękuję. Na pewno się odwdzięczę!