czwartek, 10 listopada 2016

„Deszcz padający od środka?” - Krzysztof Szczyciński


Od czego by tu zacząć? Może od tego, że przeczytawszy fragment zaostrzyłam ząbki na ciąg dalszy. Ale gdybyście widzieli mój szok jak zobaczyłam książkę z pięćdziesięcioma pięcioma stronami. No pięknie. I co dalej? Aaaaaa psikus. Zobaczcie sami!




Soran, bo tak zwie się główny bohater, „zasypia”. Rozpoczyna wewnętrzna podróż po wspomnieniach, a także przemyśleniach towarzyszących mu od lat. Mamy do czynienia z dzieciństwem, ale i życiem dorosłym. To dość niecodzienne wspomnienia ze względu na to, co się w nich dzieje. Troszeczkę psychodeliczne i niezrozumiałe. Krótka opowieść o życiu Sorana doprowadza do pewnych przemyśleń. Raczej nad nim samym i osób, które go otaczały. Ale...

Przyznam, że obejrzałam ją dokładnie. Bardzo dokładnie. A następnie z herbatką na stoliku zabrałam za czytanie. Nie trwało to długo, ale skończyłam w mgnieniu oka i…. i siadłam na kanapie myśląc. Bo co innego mogłam zrobić po czymś takim? Tylko myśleć. I co tam w głowie mi wykiełkowało? Ano, że trochę szkoda, iż to takie krótkie. Mogłabym więcej pochłonąć. Ale żeby nie być gołosłownym uzasadnię dlaczego. Akurat tu trzeba przyznać, że autor ma swój styl. Jest dość ciekawy i czyta się prędko. Nie ma się problemów ze zrozumieniem, ale...Ale sprawia, iż wyobraźnia rusza swoje trybiki. Niestety rzeczą nad którą ubolewam to fakt nierozwinięcia niektórych możliwych fragmentów. Gdyby autor chciał, zrobiłby to na kolejne sto stron. Tak, widzę tu potencjał. I tak szkoda, że nie został wykorzystany. Trochę tu, trochę tam i byłoby coś. Z drugiej strony nie do końca rozumiem po co były tego rodzaju przemyślenia, skoro za bardzo niczego nie tworzyły dalej. Jak już pisałam , czegoś mi brakuje. Ale żeby nie było. Jest dobrze. Trochę to jak taka krótka przypowiastka. Czy można z niej coś wyciągnąć? Tak. Ale to raczej każdy po swojemu. Bo zależy to od interpretacji. Z drugiej strony zakończenie jest takie proste. Chodzi o to, że każdy mógłby na nie wpaść. Ale gdybym na przykład czytała dwieście stron miała wielkie oczy i nagle bach zakończenie. To bym się uśmiechnęła pod nosem. Ha! Cwaniak!

Podsumowując: Jest niewykorzystany potencjał, który przy dobrym rozwinięciu i znalezieniu jakiegoś koła ratunkowego w stylu ciekawej fabuły, mógłby zakończyć się niezłą lektura na dobrym poziomie. Póki co jest to zwykła książeczka, która wskazuje na możliwości autora. Dlatego czekam na coś więcej, a to sobie zachowam na pamiątkę, że ktoś taki już coś kiedyś napisał i może stworzyć coś nowego.

13 komentarzy:

  1. Może kiedyś powstanie rozwinięcie, szkoda, ze taki niedosyt.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię czytać ksiązki polskich autorów, ale ta chyba do mnie nie przemówiła tym razem.
    Pozdrawiam,
    Zaczytana Wiedźma
    ZaczytanaWiedźma.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że jednak autor nie wykorzystał w pełni swoich możliwości. ;/

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiadała się naprawdę dobrze, ale szkoda że autor bardziej się nie postarał.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nominowałam cię do Liebster Award ;) Serdecznie zapraszam do odpowiedzenia na moje pytania!

    http://posrodpolek.blogspot.com/2016/11/liebster-award-1.html

    Pozdrawiam,
    Aelin

    OdpowiedzUsuń
  6. już dawno nie czytałam nic z Polskiej twórczości

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie zaintrygował tytuł - ciekawa jestem czy to, że już on wywołał we mnie refleksje miałoby miejsce także w przypadku treści.

    OdpowiedzUsuń

Witaj przybyszu! Skoro już tutaj dotarłeś będę rada, jeśli pozostawisz po sobie ślad. Dziękuję za przeczytanie kawałka mej książkowej rzeczywistości. Mam nadzieję, że los ponownie kiedyś Cię tu przyśle. Za każdy komentarz serdecznie dziękuję. Na pewno się odwdzięczę!