wtorek, 16 stycznia 2018

„Listy do utraconej” - Brigid Kemmerer



Uwielbiam listy. Niestety w XXI wieku korespondencja tego typu praktycznie nie istnieje. Nawet rachunki wysyłane są już elektronicznie! Pocztówki zaginęły, tak samo jak cała reszta. Ale listy można pisać różnorodnie. Chociażby tak jak robiła to Juliet. Kto pomyślałby, jak wielką moc mogą mieć listy, w świecie gdzie elektronika wygrywa ze wszystkim?




Tytuł oryginału: Letters to the lost
Tłumaczenie: Piotr Grzegorzewski
Wydawnictwo: Ya!
Rok wydania: 2017

Liczba stron:  410





Nigdy nie spodziewała się odpowiedzi. Chociaż swoje skryte emocje wylewała na papier, nie sądziła aby kiedykolwiek mama na nie odpisała. Nie mogła, bo nie żyła, a skrzynką pocztową był jej nagrobek. Aż pewnego dnia, na kartce zauważa dopisek: Ja też.

Krótko i bez ceregiel. Taki wstęp Wam ukazuję. Nie potrzeba koloryzmów. Starczą te cztery zdania. Dlaczego? Bo mam do zaoferowania o wiele więcej niż początek historii. Zacznę od tego, co dla mnie najważniejsze. Otóż przekaz książki. Jest on nadzwyczajny. Gdy czytałam książkę otrzymałam sms z zapytaniem: czemu tak mnie wciągnęła? Odpisałam, że jest to związane z tematyką śmierci, życia po życiu, egzystencją, cierpieniem, smutkiem, żałobą oraz niezrozumieniem przez społeczeństwo. 

Przez długi czas zastanawiałam się jak to się stało, że taka zwykła książka praktycznie o niczym jest w stanie zrobić tak wielkie halo. Jak się okazuje związane jest to z tematyką uznawaną przez wiele narodów za tabu. Dodajmy do tego listy, które już dawno wyszły z mody, piękną historię matka-córka połączona z tragedią oraz chłopaka łobuza, który wcale nim nie jest. Niby nic ciekawego, a jednak. Dobra konstrukcja fabularna, akcja, logiczne wyjaśnienia niewyjaśnionych starczą, aby polubić tę powieść. Wątek romantyczny jest tak nijaki, że więcej w nim przyjaźni i chęci zrozumienia niż wielkiej miłości. Dokładnie to, co jest niespotykane, a zarazem przez to kusi jeszcze bardziej. Sprytnie. Bo to idealny sposób na przekazanie tego, co zapewne dla autorki było najważniejsze. Mało tego, każdy czytelnik zapewne coś wyniesie z lektury, ale CO to już indywidualna sprawa. Kolejny hit.

Relacja między bohaterami jest nietypowa ze względu na kontakt. Jest on ograniczony, a przez prawie całą książkę nie mają pojęcia o swoim prawdziwym ja. Pomimo tego, że spotykają się na żywo nie raz i nie dwa, nie potrafią odgadnąć kim są. Chociaż w dzisiejszych czasach aż mnie to dziwi. Przecież większość społeczeństwa jest chociażby na Fb i mam uwierzyć, iż młodzież w Ameryce nie posiada nawet skrawka o sobie informacji? Trochę naciągane. W końcu teraz zwykły Kowalski na podstawie paru informacji jest wstanie powiązać i znaleźć „obcą” osobę ze szkoły. Autorka tłumaczy to tym, że oboje nie chcieli wiedzieć kim są, dlatego niczego nie szukali. Jaaaasne. W normalnych okolicznościach? Niemożliwe. Ale niech jej będzie. Pomimo tego nie mogę powiedzieć nic złego, bo po prostu jest fantastycznie.

Podsumowując: Historia jakich wiele nawet na naszym polskim podwórku. Ona zagubiona, samotna i zrozpaczona, poszukująca sensu życia. On niezrozumiany, wyobcowany, pełen żalu i smutku do innych. Społeczeństwo głuche na wołanie o pomoc, ślepe na cierpienie, wierne stereotypom. Czy osoby pełne skrajnych uczuć i emocji, będące na straconej pozycji, nie otrzymujące przyjaznej ręki są w stanie porozumieć się z kimkolwiek? Czy mają jakąkolwiek przyszłość? Czy mogą kochać, lubić, szanować? A może nas wszystkich czeka śmierć, nieme odpowiedzi, niezapisane kartki i nicość? Znienawidzenie? Zapomnienie? Zniknięcie?


Za książkę dziękuję wydawnictwu YA!

27 komentarzy:

  1. Miło było przeczytać Twoją opinię na temat tej książki, gdyż właśnie też i u mnie pojawiła się ona na moim blogu ;)

    Ps. Przeniosłam bloga na platformę Wordpress.com, dlatego znaleźć mnie można teraz pod nowym adresem czytajimysl.wordpress.com
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za kolejną szczerą recenzję!

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomimo widocznej sztampy, czuję, że to coś dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ta opinia jest inna od tych, które do tej pory czytałam o tej książce. I chociaż poprzednie mnie nie zachęcały ta sprawiła, że się zatrzymałam, pomyślałam i zapragnęłam przeczytać... Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja własnie uświadomiłem sobie, że tak dawno nie napisłem żadnego...listu! :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja nie przepadam za takimi historiami :D

    OdpowiedzUsuń
  7. To raczej nie dla mnie :) mam ochotę na jakiś dobry kryminał, możesz coś polecić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mam :D Jedna z moich nowych odkryć z nadzieją ,że wydadzą resztę : http://recenzjedevi.blogspot.com/2017/08/przedpremierowoprzeczucie-tetsuya-honda.html

      Usuń
  8. Bardzo lubię książki z przekazem. Mnie ta pozycja intryguje od jakiegoś czasu i myślę, że niedługo ją przeczytam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam ją w ubiegłym roku i troszkę się zawiodłam. Naczytałam się mega pozytywnych recenzji, jaka to wzruszająca, ile to emocji itp a to była po prostu dobra młodzieżówka. Czytało się przyjemnie, nie mówię że jest zła - absolutnie nie jest, ale chyba miałam większe oczekiwania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach znam te uczucie! Też uważam, że jako młodzieżówka jest genialna.

      Usuń
  10. Uważam, że to troszkę schematyczna książka, ale bardzo mi się podobała :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Chętnie sięgnęłabym po tę książkę, czytam o niej różne opinie, ale w pewien sposób przyciąga mnie do siebie. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziękuję za szczerą recenzję tej książki, wczesniej czytałam kilka zachwytów na jeh temat

    OdpowiedzUsuń
  13. A mi bardzo podoba się pomysł na tą książkę. Na pewno po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń

Witaj przybyszu! Skoro już tutaj dotarłeś będę rada, jeśli pozostawisz po sobie ślad. Dziękuję za przeczytanie kawałka mej książkowej rzeczywistości. Mam nadzieję, że los ponownie kiedyś Cię tu przyśle. Za każdy komentarz serdecznie dziękuję. Na pewno się odwdzięczę!