Długo oczekiwana kontynuacja, a jednocześnie zwieńczenie książki będącej najpopularniejszym klasykiem na świecie. Nędznicy to opowieść zawierająca w sobie ogromne pokłady talentu autora. Talentu, którego nie każdy umiałby docenić. Wynika to z wielu chociażby zależności, czy predyspozycji czytelnika. Skoro jednak powieść osiągnęła sukces w obszarze kultury, to czy może mieć jakieś wady? Zapraszam!
Tytuł oryginału: Les Misérables
Tłumaczenie: Przekład Biblioteki Arcydzieł Literatury
Wydawnictwo: MG
Seria: Tom drugi
Liczba stron: 496
Stało się! Postanowił być w pełni samodzielny, ganiając za marzeniami. Mariusz wyrusza w ciężką podróż zwaną dorosłością. Chociaż Paryż tętni życiem, om sam traci je z każdym kolejnym dniem. Nie pracuje, popada w nędze i jest najzwyczajniej zakochany. Chociaż pierwsze miłostki są zazwyczaj krótkie, to ta może się skończyć tylko w jeden sposób. Wzajemnym zaspokojeniem uczuć. Akurat tak się złożyło, że Thenardier jest w to wszystko nieco zamieszany. A skoro on, to i Jean Valjean oraz Kozeta. Co wyniknie z tego niespodziewanego podziału ról?
Oba tomy tworzą nierozerwalną jedność. Wspólnie tworzą piękny obraz ludzi, z których każdy może zostać nazwany Nędznikiem. Sposób podzielenia powieści na dwa tomy pozwala dłużej cieszyć się kłębiącymi się w głowie emocjami. Umożliwia przetrawienie myśli, konsternacji oraz utworzenia jednolitej wersji adekwatnej do rozmyśleń Czytelnika. W wyniku przeczytania tomu pierwszego, otrzymałam ogromną wariację uczuć. Dlatego zrobienie przerwy, przemyślenia wszystkiego, ułożenia w logiczną całość było dla mnie nieco wybawieniem. Jak tom pierwszy połknęłam (po musicalu), tak drugi stał się chwilą rozkoszowania. Wszystko zaczynało nabierać jeszcze większych barw. Tych bardziej jasnych, kolorowych.
Jak już kiedyś wspomniałam, główni bohaterowie są najsilniejszym atutem powieści. Po poznaniu Jeana Valjeana oraz Kozety dostajemy dawkę młodzieńczego wybuchu w postaci Mariusza. Sposób jego myślenia, podejmowania decyzji i realizowania działań są całkowicie odwrotne od starszego pana. Nie tak dobrze przemyślane, posiadające dziury w planie i sporo niedomówień. Walka sama ze sobą kończy się zazwyczaj źle. Natomiast Jean staje się aniołem jaśniejszym od Kozety. Wszystko dzięki paskudnemu Thenardierowi. I chociaż jego córka Eponina konkuruje z Kozetą, to właśnie on, typowy krętacz jest najbarwniejszym bohaterem drugoplanowym książki!
Ale, ale… co z wadami? Chociaż mogłabym powiedzieć: Nie ma żadnych! Nie zrobię tego, bo są dwa małe mankamenty. Mnie one niezbyt przeszkadzały, lecz znajdą się marudy. Otóż czasami zbyt wiele opowiada się o Napoleonie, o wojnie z własnym sumieniem, przetwarzania tego samego materiału myślowego przez bohatera, czy najzwyczajniej wtrącenia obcojęzyczne. Niestety mało kto zna na tyle dobrze historie, chociażby Francji, aby bezbłędnie zrozumieć aluzje autora, wzmianki, koloryzacje, przekręcenia i inne smaczki. Smaczki, których my w większości nie zrozumiemy. Czy jest na to rada? Czytać, czytać i jeszcze raz czytać. Jak nie Nędzników, to nieco o historii. Wtedy zapewne będzie nam o wiele jaśniej!
Podsumowując: Ewidentnie jest to klasyk, który na długo zapadnie w mojej pamięci. Książka jako całość genialnie kreuje człowieka w sposób trudny do odnalezienia w innych powieściach. Bycie zwykłym śmiertelnikiem wydaje się być proste i trudne zarazem. Jednakże świadomość bycia nędzarzem jest o stokroć bardziej niezrozumiała. Bo każdy z nas ma coś do ukrycia. Każdy żałuje jakiegoś czynu. Każdy miłuje. Lecz nie każdy ma odwagę z tym wszystkim walczyć. A czy Ty Czytelniku posiadasz wystarczającą wewnętrzną siłę, by wykrzyczeć swoje grzechy?
Za możliwość przeczytania Nędzników, dziękuję Wydawnictwu MG!
Na pewno warto znać obydwa tomy, bo tak jak piszesz, to klasyka literatury.
OdpowiedzUsuńGłupio mi to pisać, ale z klasyką, jakoś mi nie po drodze. 😊
OdpowiedzUsuńA ja ostatnio sięgam po klasykę :) Może nie po Nędzników, ale na nowo odkrywam Pana Tadeusza.
Usuń"Nędznicy" to pozycja, która jest na moim "stosie hańby". Zawsze odkladalam na wieczne później, sama nie wiem czemu. Po Twoim tekście widzę, że mam co nadrabiać ;)
OdpowiedzUsuńJeden z wielu klasyków, z którymi nie miałem dotąd styczności. Cóż, może kiedyś zdołam to naprawić, a jestem pewien, że warto bo widziałem kiedyś naprawdę zacny film i nie mówię o musicalu sprzed paru lat, ale o produkcji z Gerardem Depardieu i Johnem Malkovichem.
OdpowiedzUsuńHmmmm, nie czytałem tylko oglądałem (i bardzo płakałem! ale ciiiii!) Czy tom I i II to zawartość filmu?
OdpowiedzUsuńTom I i II to jedna książka, która zawiera tysiąckroć więcej niż jakikolwiek film :) Wiele się wyjaśnię, jest większa logik i mniej niezrozumiałych scen. Chociaż film musicalowych, który obejrzałam miał naprawdę dobry scenariusz!
Usuńnie spotkałam się z tymi książkami dotąd, ale po twojej recenzji chętnie po nie sięgnę!
OdpowiedzUsuńCały czas zbieram się na odwagę aby sięgnąć po klasykę i chyba znalazłam książkę, która mnie do tego popchnie ;)
OdpowiedzUsuńEch, muszę się kiedyś zabrać za ten klasyk. Ostatnio polubiłam audiobooki, może poszukam tego.
OdpowiedzUsuńKlasyka zawsze w cenie. Mnie na razie bliżej do klimatu "Rozważnej i romantycznej" :)
OdpowiedzUsuńMusialabym zacząć od tomu pierwszego, a chyba nie znajdę na to teraz czasu ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam, uwielbiam i wręcz maniakalnie kocham :D
OdpowiedzUsuńKlasyka... Jakoś mi z nia nie po drodze, może kiedyś:)
OdpowiedzUsuńOglądałam film. Może książka też by mi się spodobała.
OdpowiedzUsuńWydawnictwo MG kojarzy mi się przede wszystkim z klasyką w ślicznym wydaniu. Bardzo ciekawa recenzja :)
OdpowiedzUsuń