Ostatnimi czasy przeczytałam aż trzy książki, których akcja toczyła się w trakcie Drugiej Wojny Światowej. Dodatkowo obejrzałam bardzo dający do myślenia serial, co spowodowało w mojej głowie niezły mętlik. Myślałam, iż Kołysanka z Auschwitz jedynie mnie dobije. Jednakże stało się coś kompletnie innego. Książka jest idealnym zakończeniem serii o jakże trudnych czasach w historii świata.
Tytuł oryginału: Canción de cuna de Auschwitz
Tłumaczenie: Patrycja Zarawska
Wydawnictwo: Kobiece
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 2018
Rasa aryjska jest jedyną, która powinna zostać wywyższona ponad pozostałe. Naziści opanowują Europę, a następnie cały świat. Walczą o lepsze jutro, o nieskazitelność ludzkiej rasy. Tylko najsilniejszy przeżyją. Naturalna selekcja to jedynie wymówka, ponieważ nie do końca spełnia wymagania nowych panów świata. Dlatego stworzono obozy, takie jak Birkenau. Właśnie tam trafiali głównie Cyganie, gdzie dzieci miały jakiekolwiek szanse na przetrwanie. Tam również, z własnej woli, znalazła się Helene Hannemann - Niemka idealnie wpasowująca się w aryjski opis kobiety. Zdecydowała się nie opuszczać męża oraz piątki dzieci. W ten oto sposób trafiła do machiny śmierci, gdzie została dyrektorką przedszkola. Czy była w stanie uratować więcej niż piątkę swoich pociech?
Ta historia działa się naprawdę. Chociaż opisano ją w nieco bardziej przystępny sposób. O okrucieństwie Nazistów wiemy dość sporo, jednakże historie prosto z Birkenau są mniej znane. Głównie książki skupiają się o cierpieniu Żydów, w tej jednak poznajemy Cyganów. Jakże się zdziwiłam, gdy czytanie nie przysparzało mi żadnych trudności, lecz sprawiało przyjemność. Przecież tak być nie może! Powinnam cierpieć wraz z tymi ludźmi! Zasmucać się z każdą możliwą tragedią! Tylko skłamałabym, gdybym napisała, że właśnie tak było. Może z braku brutalnych szczegółów? Może po dwóch poprzednich książkach, ta nie robiła już takiego wrażenia? A może dlatego, iż już wiedziałam jak wygląda cały proces upodlenia niewinnych ludzi i zabrania im należnej godności?
Może dlatego, że ta książka miała dać nadzieję zamiast nieograniczonego przygnębienia.
Świat jest okrutny, pozbawiony złudzeń, lecz zawsze można w nim odnaleźć odrobinę światła. W Birkenau jedyny promyk znajdował się na ogrodzeniu obozu, gdy ktoś rzucił się na nie by zakończyć swe życie. Helene natomiast walczyła od początku do końca. Nawet stanęła twarzą w twarz z doktorem Mengele, aby wywalczyć choć chwilę radości dla najmłodszych. By dzieci mogły zapomnieć o wszach, ssącym żołądku czy przemarzniętym ciele. Jej wiara w dobroć nieraz była zachwiana. Wiedza jak wykorzystywana jest jej ciężka praca dobijała ją coraz bardziej. Lecz nie poddawała się. Liczyły na nią wszystkie dzieci oraz matki z obozu.
W 1943 Wojna przechodziła swoje apogeum. Z dnia na dzień coraz więcej osób trafiało do obozów by stać się jedynie numerkiem. To był jednak jedynie początek upodlenia. I chociaż byli traktowani jak zwierzęta, to nadal pozostawali ludźmi. Ludźmi przerażonymi i dziękującymi Bogu za każdy kolejny świt.
Prawda jest taka, że jeśli ktoś interesuje się tematyką nazistowskich obozów może być tą pozycją rozczarowany. Jest to zupełnie inna historia niż te poznane chociażby w szkole. Jednakże idealnie nadająca się dla młodzieży, która chciałaby zapoznać się z tragiczną historią w nieco lżejszy sposób.
Na końcu wspomnę o jednej zagadce, którą czytelnicy mogą rozwiązać. Prolog oraz epilog dotyczy 1953 roku. Jestem ciekawa ilu z Was odgadnie, kim jest osoba czytająca w samolocie. Podejmiecie te zadanie?
Podsumowując: Odnajdziecie tu wiele okrucieństw, śmiercionośnych praktyk niemieckich żołnierzy, lecz ich opis jest przystępny na tyle, aby nie niszczyć młodej psychiki. Żałuję, że właśnie taka pozycja jak ta nie była moją pierwszą lekturą na języku polskim, w związku z przerabianiem tematyki wojennej. Może wielu uczniom nie śniłyby się koszmary, nie opuszczaliby zajęć i nie prosili o inne lektury. Sadzę, że jest to dosyć ciekawy temat warty rozpatrzenia. Co Wy o tym sądzicie?
*Cytat pochodzi z: M. Escobar, Kołysanka z Auschwitz, Wydawnictwo Kobiece 2019, s. 120
Za możliwość przeczytania, dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.
Na taką książkę muszę mieć odpowiedni dzień i nastrój. To nie jest łatwa lektura.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się znajdzie.
UsuńZdecydowanie za ciężki temat dla mnie. Może na kiedyś, ale jeszcze nie na teraz. Tym niemniej, interesująca recenzja.
OdpowiedzUsuńBardzo cenię sobie literaturę obozową, więc na pewno przeczytam.:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że każda pozycja przybliżająca te okropne historyczne momenty jest niezwykle wartościowa. Warto jednak wybierać lektury, które nie spłycają powagi sytuacji ludzi tamtych wydarzeń. Niestety ostatnio powstaje mnóstwo książek, które to właśnie robią. Akurat tej nie czytałam :)
OdpowiedzUsuńCzy spłyca powagę sytuacji? Raczej nie. Jest wprost napisane jakie panowały warunki oraz jak ciężko było przeżyć. Wydaje mi się, że skupiono się na czymś innym niż kolejnym wypisywaniu katorgi tamtego życia. Na dzieciach.
Usuńprzymierzałam się do przeczytania tej książki, a po Twojej recenzji nie mam wątpliwości, żeby ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńCzytałam książkę i bardzo mnie ona poruszyła i na pewno ją kiedyś jeszcze raz przeczytam :D
OdpowiedzUsuńMÓJ BLOG
Już zapisałem na liście do przeczytania! :)
OdpowiedzUsuńKorci mnie, aby przeczytać tę książkę. Lubię dowiadywać się więcej z zakresu ciemnej strony historii. Jak tylko będę w odpowiednim nastroju, na pewno po nią sięgnę
OdpowiedzUsuńO nie! Nie dam rady. Wciąż mam traumę po literaturze wojennej z liceum. Bardzo cenię takie książki i wiem, że są potrzebne, ale muszę mieć na nie odpowiedni moment
OdpowiedzUsuńWydaje się ciekawa, ale chyba nie jestem gotowa na tego typu literaturę.
OdpowiedzUsuń