niedziela, 14 lipca 2019

Cress – Marissa Meyer


Jak już niektórzy z Was wiedzą, od lat uciekałam od sci-fi. Roboty i cyborgi w połączeniu z ludźmi oraz kosmosem raczej nie wzbudzało we mnie pozytywnych odczuć. Jednakże od dwóch lat pochłonęłam więcej książek z tego gatunku niżbym sobie wyobrażała. Wszystko zaczęło się od niepozornej Cinder, której postanowiłam dać szansę. Jak można zauważyć to Cinder, jak przystało na prawdziwą księżniczkę, dała szansę mnie. Na nowe przygody w nieznanym dotąd świecie. 




Tytuł oryginału: Cress 
Tłumaczenie: Magdalena Grajcar 
Seria: Saga Księżycowa – tom trzeci 
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc 
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 544 



Zabawmy się w kosmiczną grę. Wy będziecie pionkami, a ja będę Was obserwować i zapisywać każdy szczegół Waszego życia. Bo Wy Ziemianie jesteście nieco prymitywni, lecz potraficie sprawić wiele malutkich radości. Na przykład kiedy poszukujecie lekarstwa na chorobę, której nie jesteście wstanie wyleczyć. Gdy zmuszeni zginacie kolana przed jedyną właściwą Królową Księżyca Levaną. Lub poświęcając dla dobra Ziemi swojego Cesarza, który stanie się marionetką Księżycowych. Czyż to nie wspaniała zabawa? Zwłaszcza kiedy siedzę w wygodnej satelicie i mam dostęp do wszelkich Waszych tajemnic?! Och, zapomniałabym się przedstawić. Nazywam się Cress i jestem najlepszym szpiegiem jakiegokolwiek znaliście. 

Oraz Skorupką zamkniętą w najlepiej strzeżonym więzieniu. W Kosmosie. 

Historia oraz postać wydają się zdecydowanie ciekawsze, gdy przestawimy je w nieco pogardliwym tonie. Niestety Cress jest raczej zagubioną, młodą dziewczyną, poszukującą szczęścia na Ziemi. Jest zakochana w bohaterskich czynach, niezrozumiałym podejściu do życia oraz kruchości i ulotności ziemskiego życia. Chciałaby być gwiazdą jaśniejącą w światłach reflektorów, a miast tego jest nikim. Niczym. Sługą Księżycowej Królowej. 

A gdyby tak pewnego dnia wprowadzić jednoosobowy bunt na pokładzie? 

Trzecia część Sagi Księżycowej stała się wielogwiazdkową przygodą wśród niezmąconych ścieżek sci-fi. Moja ciekawość względem tego tomu była chyba największa, ponieważ naczytałam się i nasłuchałam wielu negatywnych opinii. Przegadana - te określenie wręcz mnie prześladowało. Czy to oznacza, że połowa tej wielostronicowej książki to dialogi o niczym? Dyskusje powtarzające się z poprzednich tomów? Nic nie wnoszące fakty? 

Tak. I nie. 

Przyznaje, iż dość często były wspominane rzeczy, o których dowiadywaliśmy się w poprzednich częściach. Ich powtarzanie może irytować i doprowadzać do przerzucania stron. Mnie natomiast pomogły usystematyzować wiedzę, przypomnieć to i owo, stworzyć wiązania fabularne oraz doprowadzić do momentu, w którym nie zastanawiałam się „o co tutaj chodziło?”. Mnie, jak zapewne każdemu czytelnikowi, również denerwują powtarzające się fragmenty z przemyśleń głównych bohaterów. Jęczenie na swój los, robienie z siebie ofiary lub wielkiego bohatera. Jednak w momencie uświadomienia sobie, jak daleko zaszła fabuła nadrobienie zaległości było banalnie proste. Ponadto przyznaje się, pierwsze co robiłam po powrocie do domu to klapnięcie na kanapę z tą książką. Wiecie co robiłam przed spaniem? Też klepałam, ale na łóżku… z tą książką. Szkoda tylko, że moje sny nie były tak gwiazdorsko obsadzone! 

W ten oto sposób dotarłam do bohaterów. Ci znający już tę serię poznali dość dobrze Cinder, Kaia, Scarlet, Wilka oraz Kapitana Thorne (który ma podobny problem, co Kapitan Jack Sparrow). Tej czwórki praktycznie nie trzeba przedstawiać. Dla osób nieco mniej zaznajomionych mogę jedynie zdradzić, iż ich imiona nie są przypadkowe i idealni wpasowują się w baśniowo-sajfajowy (tjaaa…) klimat tejże powieści. Jeśli ktoś zauważył to tytuły książek są od nazw głównych bohaterek, również tych baśniowych. Dla podkreślenia dodam, że nie jest to bezpodstawny wybór. Mogłabym nawet rzecz, iż autorka maczała w tym swoje pisarskie palce. PS: Grafik też. Wszędzie ten rzucający się w oczy czerwony kolor! Hmmm czyżby to był również zamierzony efekt? Hm?! Odpowiedź znajdziecie właśnie w tym tomie! 




Uwielbiacie filmy, gdzie nie macie zielonego pojęcia, co się właśnie wydarzyło i jak bohaterowie trafili tam gdzie są oraz dlaczego dzieje się tak, a nie inaczej? Uf, bo ja nie. To jest zbyt zagmatwane jak to pierwsze zdanie akapitu. Najzwyczajniej gubię się i muszę bardzo, bardzo lubić powieść/serię aby wielokrotnie przeczytać daną książkę (tak, to jest przytyk do siódmej części Pottera!). Sądzę że właśnie stąd wzięło się określenie „przegadania”. Jest sporo przystanków, później następuje szalona akcja (nawet na dwa lub trzy rozdziały!), a następnie powracamy do podsumowania i kolejnego przystanku. Przystanki omawiają wszystko to, co jest ważne dla kolejnego kroku. Dla wielu może być to nużące, doprowadzając do szału (bo ile razy można to samo wałkować) lub będące kamieniem milowym, przez który książka trafi w otchłań czarnej dziury. 

Więc jak to się stało, iż książka samodzielnie się obroniła? 

Cóż, jakby to ująć w skrócie (już nieźle się rozpisałam)? Baśniowe nawiązanie do bohaterów.  Powiązanie ich z futurystyczną przyszłością Ziemi. Wielokrotne małe zwroty akcji oraz dobre zaznajomienie z każdą postacią, wygrało z plotkami. Uwielbiam czytać o tej samej historii z perspektywy różnych osób. Tych dobry oraz złych. Poznawać ich sekrety, motywy oraz kłamstwa. Cierpienie wydaje się być prawdziwe, a emocje przestają być ukrywane. Jestem wszechwiedzącym widzem mogącym ocenić każdego, kto pojawi się na łamach powieści. To jest to, co znacznie przeciąga pozytywy nad negatywami. 

Nie byłabym sobą zapominając wspomnieć o tychże negatywach. Zaledwie dwa, lecz dość mocno mnie wytrąciły z równowagi. Pierwsze to oczywiście ckliwa historia miłosna. Możecie sobie ocenić, która jest bardziej irytująca, jednakże dla mnie w pełni nieprzekonywująca. Przynajmniej do pewnych fragmentów, gdy autora chyba nieco przesadziła z romantyzmem. Z drugiej strony całkiem zgrabnie wyszła z opałów, gdy na chwile znika jeden z głównych bohaterów. Jednak nadal głowie się, jak on się dostał do reszty ekipy? Wytłumaczenie między wierszami mnie nie zadowala. Zwłaszcza, że facet porównywany jest do Hana Solo. Halo! To trzeba było opisać! Lecz nigdy się nie dowiem, bo albo usunięto ten fragment lub najzwyczajniej nigdy nie powstał! 

Podsumowując: Kiedy jesteś świadomy, że Twoja czytelnicza historia jest u progu, wiesz już czy będziesz za nią tęsknić. Natomiast w Cress, tak samo jak w poprzednich tomach, otrzymujemy zalążek kolejnej przygody. Tym razem to Winter ma być nową, tytułową postacią. Czytelnicy otrzymali psikusa i muszą teraz czekać, aż dostaną kolejną dawkę sci-fi. Jednakże nie jestem pewna, czy wytrzymam tak długo. Już czuję jak swędzą mnie palce, aby sięgnąć raz jeszcze po całą dotychczasową Sagę i przebrnąć przez ten kosmos kolejny raz. Nie będą Was oszukiwać. Saga Księżycowa stała się jedną z moich ulubionych i zdecydowanie przodujących, jeśli chodzi o przyjemność z czytania! 


Za możliwość odbycia kosmicznej przygody dziękuję Wydawnictwu Papierowy Księżyc!

19 komentarzy:

  1. Znam autorę - próbowałam czytać jedną z jej książek ale poległam ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aj szkoda, jednak jest wiele innych książek :)

      Usuń
  2. Bardzo dobra recenzja, jednak ten typ literatury nie jest moim ulubionym.

    OdpowiedzUsuń
  3. Też mam tak często, że kiedy kończę czytać książkę, już tęsknię za jej bohaterami. 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja uwielbiam tę część, już nie mogę doczekać się "Winter" <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię sci-fi i będę miała oko na tę księżycową sagę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie to opisałaś :) Akurat nie czytam tego rodzaju książek, ale znam takich co uwielbiają :) Asia

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam całą serię! Stoi na półce wśród ulubionych pozycji i raczej na długo tam zostanie. Niecierpliwie wyczekuję Winter! Miye's Imaginations ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam całą serię! Nie mogę doczekać się kolejnej części <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak ładnie zreklamowałaś,że człowiek ma ochotę sięgnąć po gatunek, za którym nie przepada :-)

    OdpowiedzUsuń

Witaj przybyszu! Skoro już tutaj dotarłeś będę rada, jeśli pozostawisz po sobie ślad. Dziękuję za przeczytanie kawałka mej książkowej rzeczywistości. Mam nadzieję, że los ponownie kiedyś Cię tu przyśle. Za każdy komentarz serdecznie dziękuję. Na pewno się odwdzięczę!