niedziela, 22 września 2019

Władcy Łuku – Conn Iggulden

Jakiś czas temu miałam przyjemność sięgnąć po Narodziny Imperium. To zaledwie pierwsza książka z pięciotomowego cyklu historycznego rozpoczynająca się losami młodego Dżyngis-chana. Sam już tytuł zwalił moje ksiażkoholikowe zapędy z nóg, lecz sama lektura doprowadziła do najszczerszej ekscytacji. Jak możecie się domyślić, nie mogłam się wręcz doczekać aż ponownie otworzę wrota do mongolskiego imperium. Czy nowa przygoda dorównała poprzedniej? Zapraszam po więcej! 




Tytuł oryginału: Lords of the Bow 
Tłumaczenie: Anna i Jarosław Fejdych
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Seria: Zdobywca – tom drugi 
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 510 


Stało się! Temudżyn z Wilków przyjął nowe imię. Jako Dżyngis-chan postanawia zjednoczyć wszystkie plemiona, a następnie ruszyć na Kinów. Traktowani przez nich jak bydło pod rzeź, nareszcie będą mogli stawić czoło najeźdźcom! Jak można się było spodziewać nowy przywódca będzie miał ręce pełne pracy. Waśnie, pokoleniowe kłótnie, nieokiełznana energia ku walce oraz zwyczajne problemy rodzinne. To wszystko to zaledwie wierzchołek góry lodowej, z którą Dżyngis będzie musiał sobie poradzić. Czy utrzyma wielotysięczną armię w ryzach? Jak pokona Kinów? Jakich rozwiązań wykorzysta by podbić Państwo Xixia? Czy stanie się władcą absolutnym? 

Fabuła rozpościera się na przestrzeni kilku lat. Wynika to głównie z prowadzonych wojen oraz tego, że nie wszystko można wygrywać… mieczem. Biorąc pod uwagę okoliczności jestem zadowolona jak gładko autor przechodził z jednej osi czasu do kolejnej, bez zbędnych powtórzeń. Łatwo przypomniałam sobie okoliczności sprzed lat lub łączyłam kropki wspomnień w jedno. Ponadto krótkie wprowadzenia fabularne ułatwiały odnalezienie się w tłumie wielorakiej akcji. Zgubiłam się zaledwie raz, gdy nie wiedziałam kto, z kim i dlaczego. Nie przeszkodziło mi to w zrozumieniu akcentu, który wrażenie oszołomienia zamienił w ciekawość. W końcu chciałam znać odpowiedź na pytanie: co da mi ta wskazówka? Czy będzie mieć wpływ na życie jednego z bohaterów? 

Historia Fakty Odkrycia Tajemnice, wydanie 3/2018-2019 r; s. 30-31

Dżyngis-chan kojarzył mi się z brutalnym władcą, dla którego liczyły się jedynie podboje. Czytając Władcy Łuku oraz magazyn z tekstem o tym mongolskim wojowniku, zrozumiałam jak łatwo można się zwieść poprzez brak informacji. Choć jest to tylko książka, autor w notce do siebie sprostowuje wszystkie niehistoryczne dodatki wprowadzone przez niego dla podsycenia akcji. Zaczęłam się nawet zastanawiać: skoro i tak w szkole katują nas historią całego świata, dlaczego o Dżyngisie jest tak niewiele? To była dopiero postać historyczna! W książce nie tylko poznajemy zimnego i bezwzględnego jak stal mężczyznę, ale również męża, ojca, brata. Przywódcę dla którego nie tylko rodzina, ale całe plemię jest najważniejsze. To czy mają co jeść, gdzie spać i czy są zdrowi. Często pojawiające się przemyślenia braci są ciekawym odzwierciedleniem tego, co czytelnikowi się wydaje. Autor w ten sposób pokazał, że choć mongolski naród lubi walczyć i zabierać wszystko siłą, to jednostki w tym społeczeństwie całkowicie się różnią. Dobra kreacja bohaterów mających problemy nie tylko osobowościowe ale również rodzinne i przynależnościowe. Takie małe drobne szczegóły sprawiły, że postacie stały się ponownie żywe. 

Tak, sama treść broni się ponad wszelkimi dodatkami wprowadzonymi przez autora. Dokonana różnorodność potęgowała namacalność historii tworząc obraz niezwyciężonej, lecz równie kruchej armii sławnego Dżyngis-chana. Wszystko to było możliwe dzięki wspaniałemu tłumaczeniu, które ani na moment mnie nie zawiodło. Imiona oraz nazwy własne pozostały w oryginale. Niektórym mogłoby to przysporzyć nieco kłopotu, choćby z braku odnośników jak je czytać. Tak samo ubolewam nad brakiem mapy. Tylko czy to jest aż tak istotne? Sama powieść prezentuje się wyśmienicie! 

Podsumowując: Istotnie Zdobywca staje się jedną z moich ulubionych serii. Przede mną jeszcze trzy tomy pełne wielkich bitew. Mam przeczucie, że moje ogromne zainteresowanie oraz chęć pochłonięcia jakiejkolwiek wiedzy historycznej staje się coraz większa! Choć zdaje sobie sprawę z tego, iż życie Dżyngisa powoli dobiega końca, to możliwość poznania zakończenia całej serii nakręca mnie jeszcze bardziej! Powieść kierowana jest dla fanów historii, megahitu kinowego oraz przygody pełnej krwi, zdrady, pożądania, wierności i lojalności. O tak! Nie możecie tego przegapić! 


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Papierowy Księżyc!

9 komentarzy:

  1. To nie moje klimaty, ale historia na pewno zyska wielu zwolenników. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasami od razu skreślamy jakąś książkę, bo to "nie nasz klimat", ale czasami warto dać im szansę.Ja nigdy nie lubiłam historii, a teraz chętnie czytam powieści z historią w tle - pewnie dzięki takim powieściom moja wiedza historyczna poszerzyła się znacznie bardziej niż na lekcjach historii ;) I wiem, że czasami trzeba mieć świadomość i umiejętność odróżnienia faktów od fikcji literackiej, ale osadzenie powieści w danej epoce historycznej daje więcej niż czytanie o tym w podręczniku. Dlatego myślę, że również zarówno "Narodziny imperium", jak i dalsze książki z serii mogłyby mi się spodobać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To zupełnie nie moje klimaty,, ale wiem komu polecić :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Chociaż uwielbiam książki tego wydawnictwa, to ta seria niestety mnie nie interesuje, ale super, że podbiła Twoje czytelnicze serce. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyznam, że źle kojarzę Dżingys-chana, więc chętnie przeczytałabym te książki, aby dokładniej poznać jego losu. Zwłaszcza, że zachwalasz :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie słyszałam nic nigdy o tej serii, jednak jestem zaintygowana. Poszukam całej serii i przekonam się czy to coś dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Brzmi intrygująco. Z pewnością kiedyś poznam się bliżej z serią. Lubię takie klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapisuję w pamięci, może to być całkiem przyjemna wakacyjna lektura.

    OdpowiedzUsuń

Witaj przybyszu! Skoro już tutaj dotarłeś będę rada, jeśli pozostawisz po sobie ślad. Dziękuję za przeczytanie kawałka mej książkowej rzeczywistości. Mam nadzieję, że los ponownie kiedyś Cię tu przyśle. Za każdy komentarz serdecznie dziękuję. Na pewno się odwdzięczę!