Ostatnio natrafiam na sporo powieści przeznaczonych na jeden cel – odkrycia w nich dreszczyku emocji. Po zerknięciu na okładkę oraz opis dzisiejszej pozycji, uznałam że może to być całkiem ciekawa przygoda. Klimat nieco bajkowy, z namiastką dziwnych wydarzeń prosto z Serii Niefortunnych Zdarzeń (kto czytał?!). Nastolatka, nieznanych mężczyzna i rozbita rodzina. Prosty, znany schemat. Czy potrafił wzbudzić większą ekscytację?
Tytuł: Lee Schubienik
Wydawnictwo: Novae Res
Rok wydania: 2020
Liczba stron: 366
Historia ta zaczyna się dość zwyczajnie. Alicja jako córka owdowiałego bogacza, musi sprostać wyzwaniu. Narzeczona ojca oraz jej młodszy brat pojawiają się w ich rezydencji zbyt często. Pobiera nauki w domu wraz z Derekiem, co zdecydowanie się jej nie podoba. Wyrusza w odludne miejsca takie jak pobliski las, aby pobyć sama ze swoimi myślami. Aż napotyka na tajemniczego, niezidentyfikowanego mężczyznę, który próbuje popełnić samobójstwo. Rozpoczyna rozmowę, by odwieść go od tego czynu. Tak oto nawiązuje się pewnego rodzaju wieź, którą trudno będzie zerwać. Kim jest niedoszły wisielec? Czemu przedstawia się jako Lee Schubienik? Dlaczego Alicja nie pozostawia tego wydarzenia daleko za sobą? Czym kieruje się postępując z dnia na dzień, coraz bardziej nierozważnie? Czy to empatia, bunt, a może lęk przez nieznanym?
Wybór imienia dla głównej bohaterki wzbudził już we mnie pewne podejrzenia. Tajemniczy mężczyzna, a do tego siedemnastoletnia Alicja (jak ta z Krainy Czarów)? Dziwak, niepospolity, wręcz namacalnie smutny i przerażający jednocześnie (wspominałam o Kapeluszniku?!). Mój mózg nastawił się na fale, za którymi niekoniecznie chciałam podążać. Dlatego szybko ucięłam te porównania, by dokładniej skupić się na fabule. Ta zdawała się całkiem szybko mknąć zostawiając po sobie ślady rozterek płynących prosto z umysłu Alicji. Jej złość oraz żal wywołany nową sytuacją jest podsycany przez empatię wywoływaną przez Lee Schubienika. Skrępowana, a jednocześnie zaniepokojona brnie w relację, która niekoniecznie zakończy się dobrze. Czego można oczekiwać od ekscentryka z lasu?
Żaden wiek, ani przeżycia nie pomogą w zrozumieniu tego, co dzieje się w umyśle człowieka muszącego patrzeć na rozpad lub nowy układ w rodzinie. Alicja przeżywa udrękę wywołaną pojawieniem się nowej partnerki w życiu jej ojca. Jest młoda, wie jak wydawać czyjeś pieniądze oraz ma młodszego brata. Ten buntownik i mruk zarazem idealnie pasuje do głównej bohaterki. Emocje jakie towarzyszą jej w ciągu każdego dnia skaczą sinusoidalnie. Wściekłość nakazuje jej robić rzeczy zakazane, takie jak nocne wypady do lasu. W opisach możemy odczuć jej lęk, gniew i głębię rozpaczy. Spotkanie z tajemniczym mężczyzną nasyca w niej w te uczucia i potęguje strach. Jednakże jak to mają siedemnastolatki z dobrego domu, nie potrafi odejść bez udzielenia pomocy. Okazywanie litości może nie wyjść jej za dobrze, natomiast ON doskonale to wykorzysta.
„<< Bo nie ma na świecie nic smutniejszego od człowieka,
który patrząc w lustro, widzi w nim siebie.>>”
W trakcie lektury zastanawiałam się do czego to wszystko dąży? Na pierwszy rzut można dostrzec, iż autorka stara się wprowadzić nieco nerwową atmosferę i podsycać negatywne uczucia u Czytelnika. Lee Schubienik jako postać we mgle staje się główną zagadką, która podsyca pytanie: o co tu w tym wszystkim chodzi? Jaki jest cel? Do czego dążymy? Serwuje nam odpowiedzi powoli, nieśpiesznie rysując sytuację życiową Alicji. Dostosowując tempo akcji do jej życiowych rozmyślań, napotykamy na sporo typowych problemów wieku nastoletniego. Uraza, pogarda, zakłopotanie oraz szybsze bicie serca, niewielki zawał na widok pięknych oczu i głód przygody. Alicja wydaje się być nadzwyczajną nastolatką w nieco nietypowym świecie pełnym salonów, sukien, lokajów, służących i cudownych balów do późnego wieczoru. Zwyczajną, nieco pospolitą dziewczyną popełniającą jeden poważny błąd. Poznaje Lee Schubienika.
Podsumowując: Choć zakwalifikowano powieść do horrorów, w moim odczuciu jest to raczej delikatna gęsia skórka przeznaczona dla nieco młodszego czytelnika. Przygotowująca do większych emocji oraz dreszczyku, który spędzi sen z powiek. Lee Schubienik mogłabym przeczytać kilka lat temu jako wprowadzenie do literatury grozy. Jednakże nie zmienia to faktu, iż niespotykana przygoda Alicji potrafiła mnie wciągnąć, zainteresować i wzbudzić negatywne uczucia wobec postaci pojawiających się w tejże historii. Najciekawszym akcentem jest o, że ciąg dalszy nastąpi, a ja nadal jestem zaciekawiona kim naprawdę jest Alicja?
Cytat pochodzi z: A. Konefał, Lee Schubienik, Novae Res 2020, s. 104
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Novae Res!
Nie lubię horrorów. Wszystkie jedno, czy wywołujących tylko gęsią skórkę, czy przyprawiających o stan przedzawałowy. Raczej nie dla mnie to książka. :) Ciekawie poprowadziły Cię myśli w kierunku "Alicji w Krainie Czarów"... :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że Cię wciągnęła. Ja raczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńOh, już myślałem że będzie to pełnokrwisty horror :)
OdpowiedzUsuńZaproponuję tę książkę młodszemu pokoleniu w mojej rodzinie. 😊
OdpowiedzUsuńLubię odnajdywać inne książki w książkach :) Czasem to zupełnie niezamierzone przez autora!
OdpowiedzUsuńHorrory lubię, ale to raczej nje moja kategoria wiekiwa. Kilkanaście lat temu pewnie dałabym się porwać takiej lekturze ;)
OdpowiedzUsuńMówi się, że książek nie ocenia się po okładce. Ale ta okładka jest rewelacyjna ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem, czy moja młodzież da się skusić na tę przygodę czytelniczą, podsunę tytuł pod rozwagę.
OdpowiedzUsuńNie przemówiła do mnie ta historia, może dlatego, że to właśnie groza w wersji light, a ja lubię naprawdę się bać ;)
OdpowiedzUsuńZnowu się dowiedziałem o istnieniu kolejnej intrygującej powieści. Tylko niestety za mało czasu na książki. Może kiedyś.
OdpowiedzUsuńO nie horrory, niezależnie od podgatunku to nie dla mnie ������
OdpowiedzUsuńInteresująca książka :D
OdpowiedzUsuńMój blog
Lubię czasem przeczytać książkę, która skierowana jest do młodszego czytelnika. Ta wydaje się ciekawa, więc dam jej pewnie szansę. ;)
OdpowiedzUsuńJak ja lubię takie mroczne okładki, przemawiają do mnie swoim klimatem. :)
OdpowiedzUsuń