niedziela, 24 stycznia 2021

Nimfa - Andrzej Konefał


Potencjał – to pierwszy wyraz jaki przychodzi mi do głowy gdy myślę o Nimfie. Andrzej Konefał odbębnił kawał dobrej roboty konstruując frapującą fabułę oraz ozdabiając ją prędką akcją. Kobieta żelazo połączona z kurą domową staje się zderzeniem dwóch odmiennych światów. Jedna klnie lepiej niż szewc, druga boi się każdej większej zmiany. Nimfa zawsze realizuje wybrane zadania, natomiast Katarzyna wciąż natrafia na problemy. Mimo dzielących je różnic odnajdują wspólny cel. 

Powściągliwie podeszłam do samej lektury. Okładka robi piorunujące pierwsze wrażenie. Budzi wyobraźnię i zachęca do zapoznania się z detali. Jednakże sam opis nie wprowadza Czytelnika w trans książkoholika. Jest dość mętny i mało charakterystyczny. Jednak z drugiej strony, nie użyto w nim łamańców językowych w postaci marketingowych bzdur. Wiele odnalazło odzwierciedlenie w powieści. Co nie oznacza, że nie miałam czasem crashu w głowie, ponieważ moje oczekiwania jakoś się nie urzeczywistniały. Czy to oznaczało porzucenie czytania? 

Narracja głównie prowadzona jest przez dwie osoby. Poznajemy w ten sposób szczegóły z obu stron, a zarazem odkrywamy ich życie z trzeciej perspektywy. Dostrzegamy nie tylko pozytywne strony, lecz również popełniane błędy i różnorodne przekonania. Razem z nimi analizujemy najbliższe otoczenie przeprowadzając szczegółowy wywiad środowiskowy. Odkrywamy prawdy, ukrywane przed nami przez długi czas. Stajemy się obserwatorami wielkich zmian. Czy to starczy, aby polubić bohaterki? 

Świat przedstawiony stworzony został na wzór amerykańskich filmów science-fiction. Polska stała się krajem, w którym wielkie koncerny, poza produkcją luksusowego towaru, zajmują się naukowymi badaniami. W podziemiach kryją tajemnice wszechświata, z pozaziemskimi istotami w roli głównej. Autor nie bał się wybrać swojego kraju i osadzić w nim fabułę powieści. Wykorzystał jedno miejsce wraz z okolicą, aby zawęzić lokalizację, a jednocześnie ułatwić Czytelnikowi orientację w terenie. 


"Wirusem jest zawiść i wstręt do wszystkiego, co piękne.


Mankamenty ciągnęły się przez całą fabułę. Momenty, w których traciłam orientację fabularną zdarzały się, co kilka stron. Miałam wrażenie jakby wycięto cały akapit. Czułam się zagubiona, bo logika podpowiadała mi, że musi być coś więcej. Z drugiej strony moja ciekawość nie została zaspokojona, więc rosły oczekiwania, co znajdę w kolejnych rozdziałach. Zastanawiam się, skąd wzięły się te luki lub skróty myślowe? Choć nie raziły mocno w oczy, to ich występowanie jest zastanawiające... 

Na początku zadałam pytanie odnośnie porzucenia czytania. Przyznaje się, że lektura trwała dość długo, jednakże nie miała swojego źródła w zniechęceniu. Nimfa jest debiutem, który zaliczam do udanych. Całościowo historia wzbudza zainteresowanie, pobudza do myślenia na kilku płaszczyznach oraz daje do zastanowienia, co by było gdyby? Tematyka, choć typowo zamerykanizowana, odnalazła odzwierciedlenie na polskim podwórku. Z tego powodu czułam ogromną radość. Brak strachu przed wyborem miejsca akcji, jest ogromny plusem, który zawsze biorę pod uwagę. 

Podsumowując: Debiut – to wyraz, który odstrasza wielu Czytelników. Dodajmy do tego polski, a nagle wielu książkoholików zamyka swoje serca na wiele lat. Nimfa plasuje się całkiem dobrze głównie, dzięki oryginalnemu na rodzimym rynku wydawniczym pomyśle. Science-fiction pozwala na wiele absurdalnych możliwości, jednakże to umiejętność łączenia ich w jedno sprawia, że nie są wyłącznie geekowską gadką bez pokrycia. Mam ogromną nadzieję, że kiedyś nastąpi rewydanie Nimfy oraz będzie okazja przeczytać następne powieści autora. 

Cytat pochodzi z: A. Konefał, Nimfa, Oficynka 2020, s. 215




Tytuł: Nimfa 
Autor: Andrzej Konefał 
Wydawnictwo: Oficynka 
Rok wydania: 2020 
Liczba stron: 237 


22 komentarze:

  1. Sądzę, że warto książkę przeczytać i ja może się skusze

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaciekawiłaś mnie, mimo przedstawionym mankamentów, brzmi jak całkiem ciekawy pomysł na fabułę! :D Ostatnio co raz częściej sięgam po pozycje science-fiction czy cyberpunkowe, więc może i ta mnie zachwyci :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również lubię since-fiction, chociaż bliżej mi do space opery, bo wydaje mi się delikatniejsza. Jednak trochę obawiam się "Nimfy" bo te mankamenty mnie denerwują i przerażają :)

      Usuń
  3. Nie boję się debiutów, niektóre są rewelacyjne - ale ta książka to zupełne nie moje tematy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że dam szansę temu debiutowi. Jest to książka w moim klimacie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zawsze staram się wspierać debiuty, jednak tym razem, to zupełnie nie moje klimaty czytelnicze. 😊

    OdpowiedzUsuń
  6. Trudno jest napisać dobrą powieść sf, ale ja bym dała szansę tej pozycji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, nie czytałam ich wiele, ale dobrze, że wciąż powstają kolejne.

      Usuń
  7. Chętnie spotkam się z książką, często właśnie w debiutach dostaję powiew świeżości w pomysłach na fabułę. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hm.. nie mój gatunek, nie przepadam za science fiction, ale coś w Twoim opisie sprawia, że z chęcią sięgnę po tę książkę

    OdpowiedzUsuń
  9. Brzmi bardzo ciekawie, jak sie odrobię to poszukam na księgarskich półkach

    OdpowiedzUsuń
  10. Z jednej strony jestem teraz bardzo ciekawa, bo lubię dające do myślenia science fiction, a z drugiej obawiam się tych nielogiczności i przeskoków fabuły... Świetna recenzja!

    OdpowiedzUsuń
  11. Nic mnie taknie denerwuje jak mankamenty fabularne. Takich książek nie da się czytać.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dorze mi się relaksuje w takich klimatach przygód czytelniczych, wyobraźnia intrygująco pracuje, odciąga myśli od zwykłej codzienności. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziekuje za ciekawa recenzje. Nie sadzilam, ze polscy czytelnicy niechetnie reaguja na polskie debiuty, szkoda, bo to przeciez wspaniala okazja, zeby lepiej zrozumiec i poznac ludzi, z ktorymi zyjemy na co dzien. Szczegolnie, jesli jest to nowy literacki glos :). Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Przyznam, że okładka w ogóle nie zwróciłaby mojej uwagi. Nie przepadam za tego typu grafiką. Gatunek również nie leży w moich klimatach, a jednak czuje się zainteyhowana książką. Kto wie, może w przyszłości dam jej szansę i sięgnę po nią.

    OdpowiedzUsuń
  15. Debiuty bardzo często bywają mylnie skreślane przez czytelników, ale widzę, że w tym przypadku to zupełnie zbędne.

    OdpowiedzUsuń
  16. Okładka zupełnie nie w moim stylu. Nigdy nie zwróciłabym na nią uwagi. Sama historia też do mnie nie przemawia. Wolę jednak nieco inne opowieści.

    OdpowiedzUsuń
  17. Czyli bardziej lektura dla ambitnych, albo dla swiadomych czytelnikow, ktorzy potrafia rozkoszowac sie literatura, ale moze byc wyzwaniem dla tych, ktorzy szukaja lektury lekkiej, przyjemnej, ktora od razu wciagnie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Debiuty faktycznie czasem mnie odstraszają, ale czasem po nie sięgam, jeśli wielu ludzi poleca te pozycje :) być może i tym razem tak będzie

    OdpowiedzUsuń
  19. A ja lubię dawać szanse debiutom. Ostatnio trafiam na takie, które mają w sobie potencjał, który przy odpowiedniej pracy będzie zdecydowanie lepsze. Kinga

    OdpowiedzUsuń
  20. faktycznie, okładka totalnie przyciąga i jak ją tylko zobaczyłam to od razu chciałam przeczytać, ale fabułą jest dla mnie bez polotu, nic nadzwyczaj interesującego

    OdpowiedzUsuń

Witaj przybyszu! Skoro już tutaj dotarłeś będę rada, jeśli pozostawisz po sobie ślad. Dziękuję za przeczytanie kawałka mej książkowej rzeczywistości. Mam nadzieję, że los ponownie kiedyś Cię tu przyśle. Za każdy komentarz serdecznie dziękuję. Na pewno się odwdzięczę!