„Dzięki miłości wszystko jest możliwe”
Lunathion – Miasto nadziei, marzeń i kłamstwa. Nieczysta energia pojawiła się na ulicach Księżycowego raju, niszcząc to, co ukochane przez wielu. Bryce jako pól fae jest wyrzutkiem niezasługującym na zbyt wiele. Jednak ze względu na wpływowego ojca oraz sprytną matkę, życie Bryce toczy się całkiem przyjemnie. Tak chwila trwa do momentu, gdy jej najlepsza przyjaciółka Danika zostaje zamordowana. Widok jej szczątek ciała na dywanie, po dziś dzień pozostaje w koszmarach Bryce.
Księżycowe Miasto to tytuł, który pozostanie w mojej pamięci dzięki różnorodności rasowej. Świat przedstawiony jest pełen dziwów, zaczynając od fae przez anioły i istoty wodne, a kończąc na istotach z mroków ziemi. Przyzwyczajenie się do tak wielu gatunków, odmian oraz nazw nastroszyło wiele kłopotów. Zrozumienie nie byłoby tak trudne, gdyby nie dodatkowe informacje odnośnie kultury, religii oraz historii kraju pogrążonego w wiecznym zgiełku.
Rozżalone anioły, sfrustrowani fae, stłamszeni ludzie. Wydarzenia przedstawione w książce są złożone z kilku ważnych historycznych punktów. To właśnie te punkty kulminacyjne miały wpływ na to, co zadziało się w życiu Bryce oraz Hunta. Danika, bardzo ważna jako bohaterka drugoplanowa, jest łącznikiem pomiędzy tym, co jest, a co być powinno. Tu nie ma podziału na dobrych i złych. W ręcz roi się od szarości racji.
Głównym tematem nad którym skupia się autorka jest przyczyna śmierci ważnej osoby dla Lunathionu. Bryce traktowana jest jak wyrzutek ze względu na jej mieszaną krew oraz lubowanie się w ostrym imprezowaniu. Niewielu jednak zastanawia się, co jest przyczyną takiego zachowania młodej kobiety. Ma dobrą pracę, wspaniałych przyjaciół oraz kochających rodziców. Czemu więc zachowuje się jak rozpieszczona oraz rozpuszczona nastolatka? Do tego wulgarna i wyzywająca. Jakie prawdziwe oblicze w sobie skrywa?
Gdzie podziały się emocje? Sięgając po książkę z gatunku fantastyki dla dorosłych oczekiwałam poważniejszych tematów, niż te które otrzymałam. Bryce jako główna bohaterka zdecydowanie nie jest dojrzała. Jej dziecinne zachowanie oraz szczeniackie odzywki nie mają nic wspólnego z powagą, z którą kojarzymy dorosłość. Dopiero poznając ją lepiej jako osobę, zaczynamy dostrzegać w niej coś więcej niż wulgarność. Odkrywamy jej potrzeby bliskości, akceptacji i ciepła. Potrzeb, które zamiast spełniać, pomaga zaspokajać innym.
„Bo tym właśnie byli. Obrońcami tych, którzy nie potrafili obronić się sami.”
Polskie wydawnictwo podzieliło powieść na dwie części. Wykorzystało tę samą okładkę, lecz w innych kolorach dając tym samym gratkę dla książkoholików. Część pierwsza jest ognista niczym charakter wilczej załogi. Natomiast druga stanowi odzwierciedlenie zlodowaciałych serc Bryce i Hunta. Tak jakby mieszkańcy Lunathionu zostali dotknięci życiowymi rozterkami na wszelkie emocjonalne rollecostery.
Czego zabrakło mi w książce? Dokładnego wyjaśnienia relacji pomiędzy domami oraz nazwami gatunków oraz ras. Podział społeczeństwa również wymaga dodatkowej informacji. Niestety świat przedstawiony jest mocno skomplikowany i zrozumienie samej treści powieści może przysporzyć bólu głowy. Również nieco więcej dodałabym nazw miejsc, o których mowa w samej powieści. Lubię mapy i bardzo doceniam fakt, że dzięki nim mogę śledzić oraz lepiej zrozumieć logistyczność zmian miejsc akcji, jednakże… co mi po mapie, z której niewiele się wyczyta? Choć ramka jest fantastyczna. Autor wykonał tu genialną robotę!
Podsumowując: Księżycowe miasto, miejsce gdzie marzenia nie mogą się pełnić, lecz wszelkie inicjatywy są mile widziane. Gdzie całkowita beztroska mylona jest z uzależnieniem. Gdzie współczucie jest zakazane. Gdzie wyrzuty sumienia muszą zostać schowane w odległej szufladzie Twojego umysłu. To właśnie tam, demony postanawiają wyjść z ukrycia i rozpocząć szaleńczą gonitwę z nieśmiertelnymi. Kto zawinił? Kto stanie się kozłem ofiarnym? I dlaczego mieszaniec oraz niewolnik odgrywają tu główną rolę?
Cytaty pochodzą z: Maas J. Sarah, Księżycowe miasto, Uroboros 2020, s. 292, 513
Tytuł oryginału: Crescent City
Tłumaczenie: Marcin Mortka
Wydawnictwo: Uroboros
Seria: Dom Ziemi i Krwi – tom I
Rok wydania: 2020
Klikając w link wspierasz mnie oraz Sowę Truskawkę i Sowę Bezę!
Jestem aktualnie po pierwszej części i mocno szukam chwili, by sięgnąć po drugą. Bardzo mi się spodobała Bryce, a Hunt i jego mroczna aura to ogromny smaczek. :)
OdpowiedzUsuńHa! Ta mroczna strona jest bardzo w stylu autorki ;)
UsuńTym razem nie mój gatunek czytelniczy.
OdpowiedzUsuńTo następnym razem :D
UsuńNie znam jeszcze twórczości tej autorki, ale siostra czytała wszystkie powieści wydane w Polsce i lubi jej pióro, więc może i ja się skuszę.
OdpowiedzUsuńJeśli lubicie podobne powieści to zapewne tak.
UsuńTa książka i autorka ma bardzo wielu fanów, choć się do nich nie zaliczam.
OdpowiedzUsuńNie każdy nim być musi ;)
UsuńSłyszałam dużo dobrego o tej serii i mega mnie ciekawi :)
OdpowiedzUsuńW takim razie łap za ksiażkę!
UsuńMiałam okazję zapoznać się z tym cyklem, ale wyjątkowo mnie nie zachwycił.
OdpowiedzUsuńJasne, i tak bywa :)
UsuńDla mnie druga część była zdecydowanie lepsza. Ale ta seria jest bardzo ciężka. Nie wiem, czy sięgnę po kolejną część.
OdpowiedzUsuńPrzyznam się, że ma w sobie nieco z "ciężkości". Równi się od poprzednich powieści autorki.
UsuńNie do końca mnie zachwyciła, ale inne serie autorki bardzo przypadły mi do gustu.
OdpowiedzUsuńAch to tak też może przecież bywać :D
Usuńczytałam bardzo skrajne opinie na temat tej serii, ale widzę, że sama się musze przekonać, czy to coś dla mnie ;-)
OdpowiedzUsuńTo będzie najlepsze wyjście ;)
UsuńJa nie czuję mięty do tego gatunku. Nie potrafię się odnaleźć w takich klimatach.
OdpowiedzUsuńJasne, rozumiem. Każdy ma swoje ulubione gatunki.
UsuńKojarzę autorkę - pierwszą książką jaką od niej czytałam był "Szklany tron". A potem jakoś straciłam nią zainteresowanie - myślałam, że wrócę przy "Dworach", ale pierwsza część jak leży nieprzeczytana, tak leży ;)
OdpowiedzUsuńAch to jej debiut więc warto dać szansę i nieco pociągnąć do choć trzeciego tomu. Powieść rozwija się razem z autorką!
UsuńGdy była premiera tej książki to nawet chciałam ją przeczytać. Później po całym szumie już mi przeszło. Poza tym inne książki autorki mi nie podeszły.
OdpowiedzUsuńSkoro nie podeszły to czasem nie warto się męczyć. Lepiej poczekać, a może za jakiś czas podejdzie :)
Usuń