sobota, 12 lutego 2022

Pocięte opowieści – Michał Kozaczko






Wspomnienia zaś stanowią nasze dziedzictwo.


Książka trafiła do mnie przez mgłę niepewności, pożyczonego zaufania wielkości winogrona i niczym nie zmąconej wiary w ludzkie marzenia. Ekscytacja jeszcze nie rozpoczętą lekturą miała wysoki poziom wynikający z zaczytanych fragmentów informacji. Przyspieszone tętno. Gęsia skórka. Nieregularny oddech. Typ literatury nie należący do moich ulubionych, stał w postaci fizycznej na półce, czekając cierpliwie aż nadejdzie ta chwila. Chwila w której pożegnam wszelkie zmartwienia i rozpocznę niespotykaną przygodę po świecie wykreowanym przez Michała Kozaczko.

Fabuła Pociętych opowieści stanowi trzon do złożoności akcji. Początkowo poznajemy Netha przygotowującego przedstawienie. W dalszych rozdziałach poznajemy jego los oraz pozostałych bohaterów. Towarzyszymy im w podróży między czasem. Na życiowych zakrętach czujemy nutkę strachu i kilogramy pozytywnych zdziwień. Oparcie się podnoszeniu kącików ust ku górze stanowi nie lada wyzwanie. Dla śmiałków czeka splot wielu wydarzeń, początkowo niezrozumiałych. Wytrwali połączą je w opowieść o wielu twarzach.

Pierwsze zetknięte z lekturą było jak zachłyśnięcie się świeżym powietrzem, po dekadzie wdychania wielkomiejskiego smrodu. Jak letnia bryza wśród pyłu i duchoty, wprawiająca ciało w taneczny ruch książkoholika. Pstrokate znaczniki pojawiają się na wielu stronicach. Wystają ledwo widzialne mając za zadanie zachować w pamięci najbardziej sarkastyczne wypowiedzi. Wypowiedzi zawierające w sobie często ukryty przekaz przenoszący nasze przemyślenia na drugą stronę lustra. Weź głęboki wydech. Usłysz ciszę wokół siebie. Rozluźni naprężone mięśnie. Zabieram Cię Czytelniku na wycieczkę po Pociętych opowieściach!

Poznajcie Khahada, Tyrmisza i Agnes. Trzech indywidualnych bohaterów zawieruszonych wśród powieści. Przedstawienie ich w klasyczny sposób było wręcz świętokradztwem, aczkolwiek działania wymykające się spod wszelkiej kontroli są tu (jakkolwiek to brzmi) mile widziane. Khahad to krasnolud o złotym sercu i twardej głowie. Jego niezmącona niczym miłość do rusznicy połączona z hobbistycznym udziałem w wojenkach, jest jak krasnoludzki miodek na złamane serce. Złoty Cyngiel, bo taki jest jego przydomek, potrafi zadziwić spostrzegawczością niczym wzrok orła. Jego podejście do życia stawia innych nieraz w zakłopotanie, które w rzeczywistości jest bolącą i okrutną prawdą. Dyć na „pierwszy rzut trollowego oka” wszystko jest takim jakim być powinno. Przynajmniej w pewnej, niszowej i włochatej perspektywie.

Kapitan straży miejskiej to bohater o sztywnym kręgosłupie i wszelkich kościstych częściach ciała. Niby żołnierski fach sprowadził oczekiwania do piwnicy, aczkolwiek w wielu sprawach ma własne, zbyt lojalne podejście. Miłość jest dla niego czymś abstrakcyjnym, dlatego odkrywa ją z kimś, kto doskonale wie jak włączyć w ruch przedmioty nierzeczywiste. Fach swój wykonuje znakomicie, wręcz zbyt należycie, lecz emocje kipiące z jego wykonywania są równie nieruchome jak jego postanowienia. Charakterystyczna cecha? Wąs jak u szlachcica i dorobek setki haków na istoty (póki co) mu nie zagrażające. Przynajmniej oni tak myślą do czasu… sądu ostatecznego.

Agnes, czarownica o wdzięku wiedźmy i królowej dramy. Mózg wszelkich operacji trójki bohaterów pozwalający na prowadzenie się w tańcu życia i śmierci przez wiercipiętę krasnoluda i zdradzieckiego strażnika. Magia jaką operuje mogłaby zniweczyć plany wielu, lecz jej wrodzony talent do nie dokonywania wyborów doprowadza do ekscytujących zdarzeń. Bierna w życiu prywatnym, nieangażująca się w sprawy wysokiej rangi, za to budująca napięcie niczym naciągnięta nić do bólu jej wytrzymałości. Uważajcie na nią młokosy, bo Agnes zaczaruje Wasz świat tak, aż przestaniecie wiedzieć, w którym to dokładnie czasie istniejecie!




Przedstawienie trójki bohaterów było zamysłem przemyślanym, dającym upust mym emocjom po przeczytanej lekturze. Fabularnie poznajemy wiele postaci mogących pozostanie równie ważnymi figurami na szachownicy bogów, lecz autor, jako najważniejszy z najważniejszych, z jakiegoś powodu wybrał właśnie ich. Stają się paliwem akcji doprowadzając Czytelnika do obłędu przesycenia ironią ich losu. Bez wiedzy kim są, kim się stają i kim mogą być, historia pociętych opowieści mogłaby stać się trudna do zrozumienia.


Albo i nie. W końcu to Ruari rządzi nami wszystkimi!


Początkowo zapoznając się ze światem można odnieść wrażenie, jakbyśmy zostali rzuceni na głęboką wodę. Choć nic znaczącego się nie wydarzyło, czujemy niepokojący płomyczek. Ogień który z każdą następna stroną staje się coraz większy i zmuszający do zadania pytania: o co tu naprawdę chodzi? Biorąc pod uwagę dalsze wydarzenia wciąż pozostawię Was w tej niepewności. Żart nie byłby żartem, gdy zna się jego przebieg, prawda? Tak więc drogi Czytelniku, daj się ponieść fali ogarniającej twój lubujący się w historiach umysł i rozpocznij czytanie delektując się złożonością zdań oraz trafnych spostrzeżeń. Bo tych, jest tu dosłownie „za wiele”!

Rurari. Zaskoczenie. Te dwa zestawy wyrazów łączą ze sobą moje zdumienie, podziw i egzystencję ironii. Uwielbiam postacie drugoplanowe, a autor Pociętych opowieści dokonał niemożliwego. Stworzył dla nich odrębne miejsce w książce. Czytając zastanawiasz się kto faktycznie w głowie twórcy jest najważniejszy w tej historii? Kto jest spoiwem zła i dobra? Gdzie napotkamy punkt kulminacyjny? Pytań rodzi się wiele, lecz zauroczenie postaciami drugoplanowymi… jest ekstremalnie fantastyczne!

Podsumowując: Skoro zdradzam niewielkie spoiwa pociętych opowieści, zaspoileruje jeszcze jedną. Satyra – najbardziej niedoceniona i jednoczenia najtrudniejsza forma pisemna wyrazu historii. W Czytelniczym życiu przeczytałam ich zaledwie kilka. Naliczyłabym na palcach jednej ręki. Niestety tłumaczenia z języka obcego najczęściej psują to, co w satyrach najważniejsze – sens połączenia konkretnych wyrazów w jedno zdanie. Michał Kozaczko stanął na podium i zrealizował brakujące ogniowo na polskim rynku wydawniczym. Pokazał, że jak się ma pomysł i chęci można zrealizować w rodzimym języku fantastyczną powieść o potencjale godnym polecenia.

Cytat pochodzi z: M. Kozaczko, Pocięte opowieści, Papierowy Motyl 2018, s. 25




Niech dym nas połączy!





Tytuł: Pocięte opowieści
Autor: Michał Kozaczko
Wydawnictwo: Papierowy Motyl
Rok wydania: 2018
Liczba stron: 402

8 komentarzy:

  1. Jeszcze zastanowię się nad lekturą tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Spotykam się ostatnio z samymi dobrymi opiniami na temat tej powieści :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa może być ta książka, a jej lektura to intrygujące doświadczenie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Skoro jest to powieść z potencjałem chętnie skuszę się na tę lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Satyra jest mocno niedocenioną formą, aczkolwiek jest na tyle specyficzna, że nie każdy znajdzie w niej dla siebie. Kinga

    OdpowiedzUsuń
  6. Paulina Kwiatkowska15 lutego 2022 13:15

    Może skuszę się na tę lekturę, ale raczej polecę ją siostrze.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem, czy potrafiłabym się odnaleźć w tej historii,skoro jak piszesz, nie wszystko jest w niej takie oczywiste.

    OdpowiedzUsuń
  8. Poszukam tej książki, zachęciłaś mnie bardzo do jej przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń

Witaj przybyszu! Skoro już tutaj dotarłeś będę rada, jeśli pozostawisz po sobie ślad. Dziękuję za przeczytanie kawałka mej książkowej rzeczywistości. Mam nadzieję, że los ponownie kiedyś Cię tu przyśle. Za każdy komentarz serdecznie dziękuję. Na pewno się odwdzięczę!