Kiedy
otrzymałam książki pomyślałam sobie: uczta erotyczna. Ba! A
czemu nie? To też lektura, tylko innego kalibru. Zabrałam się za
Calder'a. Wciągnęłam się od samego początku. To co przeczytałam.
To co do mnie dotarło…. Tak wiem, że to tylko książka i że
wiele z tych rzeczy była niemożliwa do stania się w realu…. Ale
z drugiej strony takie COŚ dzieje się codziennie. Głównie w
Ameryce. I wiecie co? Po zakończeniu lektury czuje się…. Czuje
się tak dobrze. Bo wiem, że to była dobra książka. Bardzo dobra.
I nie żałuje ani jednej sekundy. Erotyzm połączony z prawdziwą,
jedyną i wyjątkową miłością, a w tle desperackie akty wiary.
Wierzcie mi lub nie, lecz ta powieść ma w sobie siłę. Siłę
miłości, wytrwałości i wierności w przekonaniach. Czy gdybym
spotkała, przypadkiem, Caldera i Eden, pomogłabym im w ich
zamiarach? A Wy, drodzy czytelnicy, mielibyście tyle ODWAGI by to
zrobić?
Zapraszam
do recenzji.
źródło |
Tytuł oryginału: Becoming Calder: A sign of love novel.
Tłumaczenie: Petra Carpenter
Wydawnictwo: Helion
Rok wydania: 2016
Ilość stron:369