sobota, 25 stycznia 2020

Powódź - Paweł Fleszar

Polskie powieści niezmiernie cieszą moje oczy i półki od paru lat. Zawsze z chęcią sięgam po coś nowego, naszego, biało-czerwonego. W ostatnim czasie sporo żalu i agresji zostało wyrzuconych w internetową otchłań nienawiści bez dna. Jednak niezmiennie nadal czytam, próbuję, smakuję i czasami czuję rozczarowanie. Czy się zawiodłam? Jak przebrnęłam przez kolejne spotkanie z autorem? 




Tytuł: Powódź 
Autor: Paweł Fleszar 
Wydawnictwo: Księży Młyn 
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 209 



Kraków. Miasto królów, emanujące polskością. Jest to również miejsce pełne smutku, wspomnień i rozpaczy. Dlatego nikogo nie dziwi, gdy Kuba wyskakuje z wieżowca popełniając samobójstwo. Jednak, jak to bywa w książkach, jego najlepszy kumpel z dzieciństwa nie wierzy w bajeczkę o targnięciu się na własne życie. Kris, nieco zaleciały już facet z problemami, postanawia odkryć prawdę. Choć od dawna jego relacje z Kubą były w fazie agonalnej, nie potrafi odpuścić sprawy samobójstwa przyjaciela. Zwłaszcza gdy do jego rąk trafia portret z podpisem: Zły człowiek zabrał Zuzę i odtąd moje życie straciło sens. Kris może nie jest królem życia, ale zdecydowanie potrafi wziąć sprawy w swoje ręce. Rozpoczyna śledztwo! 

Jakie było moje pierwsze wrażenie? Otóż zostałam zaintrygowana kartką z kalendarza oraz wycinkami z gazet. Tego jeszcze nie widziałam, a ten sposób przekazania wiedzy o świecie przedstawionym jest nadzwyczaj oryginalny. Lubię gdy kreatywność przechodzi na inne formy, zwłaszcza w książkach. Ponadto tego rodzaju przerywniki pozwoliły mi na lepszą organizację w czasie i spokojniejsze podejście do tematu. Przerywanie lektury nie bolało, aczkolwiek historia nadal tkwiła w głowie do kolejnego spotkania. 

Moją największą bolączką były opisy miasta oraz wszelkie wzmianki o mieście. Choć nigdy nie przepadałam za tego typu urealnieniem, to przyznaję im pełną słuszność. Trzeba się nieźle napracować oraz całkiem dobrze znać miejsce, aby móc opisać coś tak szczegółowego! Jednakże to nie moja bajka, którą aczkolwiek doceniam. Kolejnym elementem sprawiającym trudność w odbiorze są sceny erotyczne. W ostatnim przypadku skrytykowałam tę część lektury. Tym razem muszę stwierdzić, iż dostrzegłam podłoże fabularne (obyczajowe) oraz niewielką (lecz istniejącą) przyczynę dodania tego elementu. Choć dla mnie sama akcja spokojnie obroniłaby się i bez tych wyskoków. Co nie zmienia faktu, że coś mi tu nie pasowało… 

Tylko co? Otóż Kris jako typowy, bezpłciowy bohater próbuje rozwiązać zagadkę samobójstwa Kuby. Nie ma zbytnio od czego zacząć, co chwile włazi w ślepe zaułki, a jego kompania jest dość nietypowa. Dwóch nastolatków odgrywa rolę zacniejszą niżbym się spodziewała. Bystrzy, mądrzy i nieźle radzący sobie w brutalnym świecie. Są motorem do działań, które realizuje Kris. Choć próbuje być facetem z prawdziwego kryminalnego filmu, to zostaje co najwyżej gościem od brudnej roboty. I choć jest mało przyjazną postacią, to prędzej czy później staje się całkiem dobrym odbiciem społeczeństwa. Takiego poszukującego, zagubionego i bardzo upierdliwego. 

Śledztwo jest dość niekonwencjonalne, ponieważ Krisowi pomagają nastolatkowie. Są pełni werwy i młodzieńczego wigoru. Nie potrafią słuchać, gdy trzeba oraz zawsze wiedzą wszystko lepiej. Zaskakiwało mnie to jak dobrze Kris sobie radził z ich humorami, fochami oraz nieskrywaną burzą hormonalną. Choć były wzloty i upadki, to właśnie młodość pomogła mu odnaleźć wszelkie poszlaki. Miły jest fakt docenienia młodszej publiczności, ich spryt i obeznanie w technologii. Ukazania połączenia starego z nowym i możliwości kooperacji ze sobą. Jest to akcent, na który warto zwrócić uwagę i mieć baczenie. Ponieważ właśnie w ten sposób dochodzenie otrzymało inny wymiar. Kris otrzymał szansę od losu i stara się ją wykorzystać najlepiej jak potrafi. 

Podsumowując: Wzloty i upadki. Decyzje oraz ich konsekwencje. Powódź to krótka proza zawierająca w sobie najważniejsze elementy powieści. Nieco grozy, groźnych postaci, normalnych bohaterów oraz najzwyczajniejszych życiowych problemów. Najciekawszym elementem jest rozwiązanie zagadki śmierci Kuby oraz to w jaki sposób do tego dochodzi. Choć im dalej w fabułę, tym miałam wrażenie filmowego scenariusza, lecz nie zmienia to moich finalnych odczuć. Kryminał ten jest idealny na popołudniowy relaks, miło spędzony weekend oraz zapomnienie o skomplikowanych i wymuszających zbyt intensywną pracę szarych komórek. Dla osób zapracowanych, przemęczonych, lecz nadal chcących poczytać coś dobrego do poduszki. Po prostu, do czytania.


4 komentarze:

  1. Słyszałam o tej książce i mam zamiar ją nabyć. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio dość często napotykam tę książkę na blogach. Jeszcze nie miałam okazji jej czytać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakiś czas temu było o niej głośno. Sam mam ją w planach przeczytać.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam tę książkę i również ją polecam. 😊

    OdpowiedzUsuń

Witaj przybyszu! Skoro już tutaj dotarłeś będę rada, jeśli pozostawisz po sobie ślad. Dziękuję za przeczytanie kawałka mej książkowej rzeczywistości. Mam nadzieję, że los ponownie kiedyś Cię tu przyśle. Za każdy komentarz serdecznie dziękuję. Na pewno się odwdzięczę!