niedziela, 28 czerwca 2020

Frontier – Paweł Laskowski


Mnóstwo sprzeczności kłębi się w mojej głowie. Od dawna nie czułam takich emocji, które walczyłyby o swoją rację. Sięgałam po tę książkę z myślą o przeżyciu niesamowitej przygody w niecodziennym klimacie. Czy tak też się stało? Frontier wzbudził we mnie małego, aczkolwiek czepialskiego potwora. Jak to się stało, że narodził się we mnie? Co wywołało we mnie takie przekształcenie? Czy potwór miał dobre intencje? Zapraszam! 



Tytuł: Frontier 
Autor: Paweł Laskowski 
Wydawnictwo: Novae Res 
Rok wydania: 2020 
Liczba stron: 457 



Londyn, okres rewolucji parowej. Przyszłość prostego człowieka maluje się nieciekawie. Maszyny zabierają pracę, dlatego społeczeństwo ogarnia panika. Następują migracje wewnętrzne oraz zewnętrzne. Świat staje otworem! Czyżby? Jak w tych zmianach mają poradzić sobie dzieci? Pozostawione same sobie lub zmuszone do ciężkiej pracy, aby mieć co włożyć do garnka? Scarlett Adams oraz Chris Kane należą do nowego pokolenia. Ta dwójka niepokornych urwisów zamierza za wszelką cenę iść za marzeniami i sprostać nowym wyzwaniom. Dorastają w świecie zmian, wychowywani na starą modłę. Jak potoczą się ich losy? Czy zdołają przetrwać najgorsze i zdążą wyrosnąć na dojrzałych obywateli Londynu? 

Przyciągnął mnie niecodzienny pomysł na fabułę. Anglia to państwo mające bogatą historię, z której można wyciągnąć bardzo wiele. Historia rozpoczyna się w 1841 roku. Kraj wkrótce zostanie ogarnięty przez rozwijający się przemysł ciężki oraz lekki. Najważniejsze odkrycia technologiczne zostały dokonane. Nadszedł złoty czas nowej epoki! Automatycznie na te hasła budzą się we mnie ogromne emocje. Ekscytacja wpływa na moją motywację do czytania. Napięcie wzrasta zwłaszcza po przeczytaniu przedsłowia. Nietypowe wyznanie, interesująca perspektywa. Nareszcie rozpoczynam przygodę, aby dość szybko ją przerywam. Dlaczego? 

Początkowo nie potrafiłam zorientować się w sytuacji. Przerywałam, aby znów po czasie kontynuować. Czytanie szło mi opornie choć byłam zainteresowana fabułą. Pojawiające się postacie potrafiły zwabić. Natomiast gdy napotkałam na pierwsze ślady bohaterów, ucieszyłam się jak małe dziecko. Nareszcie! - zawołałam w myślach. Początkowo nie zaskarbili mojej sympatii, jednakże z następnymi rozdziałami zmieniałam swoje zdanie… wielokrotnie! Moje myśli nie mogły się zdecydować, czy polubić tę dwójkę, a może powinnam dać sobie z nimi spokój? Więź z czytelnikiem tworzyła się i urywała jednocześnie. Czy to w ogóle możliwe?! Scarlet to młoda, choć twarda babka. Zna swoje możliwości, wie czego chce, a zarazem walczy o lepsze życie dla siebie oraz brata. Chris to typowy buntownik z wyboru, który walczy dla samej walki. Szuka ważniejszego punktu odniesienia, a gdy go odnajduje to zostaje mu odbierany z każdym ciosem w jego dumę. 

Ok, lecz nadal nie wyjaśniłam jaki miałam problem. Co to za zgrzyt wywołujący przerywniki w czytaniu? Zacytuję: „Chaos. Drugi pocałunek był już zdecydowanie lepszy. Odepchnęła. Nie z całej siły. Nadszedł trzeci.” Te zaledwie pięć zdań powodowało mętlik w głowie. Nie potrafiłam tego połączyć w całość. Wolałabym to nieco scalić, ująć inaczej. Zazwyczaj nie czepiam się konstrukcji zdań. Każdy pisze tak, jak potrafi. Jednak tym razem styl pisania wywoływał we mnie ciarki. Kiedy akcja się rozkręcała, a ja wciągałam w machinę książkoholika dostawałam orzechem po głowie. Inny przykład: „ - Gdzieś do centrum – Strzeliła bez prochu, tylko dym. Została cała.” Niestety, choć bardzo się starałam, nie potrafiłam dostroić się do myśli autora. 

Kolejnym dylematem był wątek romantyczny. Od początku było wiadome, że Chris i Scarlet zostaną połączeni uczuciem. To zrozumiały zabieg, mogący urozmaicić nieco mroczniejsze elementy przygody. Z jednej strony buzia uśmiechała się do tych dwoje, bo początki ich uczucia były wręcz przeurocze. Z drugiej… wyszło to nieco sztucznie. Poszło w kierunku dramatu Romea i Julii. Czy im kibicowałam? Jako parze niespecjalnie, jednak pod względem jednostkowym – zdecydowanie tak! Wprowadzenie czytelnika w świat boksu oraz sztuki nadawał intrygującego smaku. Takiego, który wynagradzał niektóre zgrzyty. Kreacja indywidualna postaci wypadła zaskakująco dobrze. Historia, pragnienia, umiejętności oraz rozterki potrafiły zainteresować i zbudować chęć do śledzenia dalszych losów. 

Warto podkreślić znaczenie tytułu Frontier. Wyraz ten oznacza granice pomiędzy ziemiami lub krajami. Autor wyjaśnia nam w przedmowie, jakie dla niego ma znaczenie ów wyraz. Określa to jako miejsce, które przegrało z przyszłością. Tradycyjne podejście odeszło do lamusa, aby rozpocząć nowe chwile pełne niespotykanych dotąd możliwości. Gdyby tak się zastanowić, to idealnie pasuje to do czasu akcji: rewolucji parowej w Anglii. 

Podsumowując: Na samym końcu chciałabym podkreślić, że jest to debiut. Autor sam przyznaje „ Otóż pisząc ten tekst, jestem nastolatkiem, nie mam na karku więcej niż dwadzieścia lat (...)” i wydaje tę książkę po to by móc sobie kiedyś powiedzieć „Było warto”! Pytanie z mojej strony brzmi: czy było warto czytać? Prawdopodobnie gdyby nieco popracować nad tekstem, mógłby wyjść z tego kawałek solidnej literatury przygodowej. Bohaterowie mają przyszłość, a miejsce i czas akcji jest niesamowicie odmienny. Mam więc nadzieję, iż Paweł Laskowski, jako starszy pan, będzie mógł powiedzieć: Było warto! 

Cytaty pochodzą z: P. Laskowski, Frontier, Novae Res 2020, s. 169, 326, 13 



Za możliwość przeczytania, dziękuję Wydawnictwu Novae Res!

18 komentarzy:

  1. Hmmm... widzę, że raczej jest średnio, ale jakoś czuję się tym tytułem zainteresowana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro czujesz to czas zareagować rozpoczynając czytanie! :)

      Usuń
  2. Widzę, że jednak poczekam na kolejną książkę autora, potencjał jest, a to bardzo cieszy, teraz za nim musi nadążyć warsztat, ale to można wykształcić tylko poprzez pisanie, zatem spokojnie poczekam. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Choć wiem, że nie mogę spodziewać się po tej książce zbyt wiele, to jednakbardzo lubię wspierać debiutantów. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobnie! Uwielbiam chwile gdy mogę wesprzeć debiutantów oraz polskich pisarzy <3

      Usuń
  4. Miałam możliwość zrecenzowania tej książki. Długo nie mogłam się zdecydować i koniec końców odpuściłam. Widzę, że dobrze zrobiłam. Zarys fabuły mnie kusił, ale z tego co widzę, również nie odnalazłabym się za bardzo w stylu autora i ciężko by mi się czytało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach rozumiem teraz rozterki. Fabuła mocno kusiła, zdecydowanie tak! Miło że podzieliłaś się swoimi przemyśleniami!

      Usuń
  5. Sama nie wiem, czy się zdecyduję. Z jednej strony pomysł na fabułę wydaje się niezwykle interesujący, hipnotyzujący wręcz. Tylko to nieco słabsze wykonanie mnie troszkę odpycha. Przytoczone zdania nijak mi się podobają, a to, co piszesz o bohaterach, też nie zachęca. Na razie chyba odpuszczę. Może kiedyś. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś tysiąc razy lepsze od wcale! Mimo wszystko gorąco polecam przekonać się samemu :)

      Usuń
  6. Właśnie to mnie boli na polskim rynku - niedopracowane publikacje. I tracą na tym Autorzy, którzy mają świetne pomysły, ale nikt doświadczony nie poprowadził ich w odpowiednim kierunku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysł jest doprawdy mega dobry! Fabula miała to coś, jednak zabrakło paru akcentów. Mam nadzieję, że uda się autorowi napisać i wydać coś jeszcze!

      Usuń
  7. Dziekuje za ciekawa recenzje, fajnie, ze rzecz dzieje sie w dalekiej przeszlosci :) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie słyszałam o tej książce, ale myślę, że warto samemu sprawdzić i ocenić.

    OdpowiedzUsuń
  9. Debiuty warto wspierać. Może po tę książkę sięgnę.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń

Witaj przybyszu! Skoro już tutaj dotarłeś będę rada, jeśli pozostawisz po sobie ślad. Dziękuję za przeczytanie kawałka mej książkowej rzeczywistości. Mam nadzieję, że los ponownie kiedyś Cię tu przyśle. Za każdy komentarz serdecznie dziękuję. Na pewno się odwdzięczę!