poniedziałek, 18 maja 2020

Kandydatka – Racher E. Carter


Uwielbiam być zaskakiwana. Zwłaszcza w sensie pozytywnym, gdy moje oczekiwania nie są zbyt wygórowane. Lektura serii Czarnego Maga była dla mnie czymś nowym, a zarazem kojarzyła się z wyczerpaną baterią. Zawsze coś mi w niej brakowało. Posiadała wszelakie elementy powieści fantasy, a równocześnie jakieś zgrzyty wbijały się w moją czytelniczą świadomość. Tym razem moje odczucia otrzymały dawkę dobrej energii. Jak to się stało, że moja wiara w Ryiah odżyła? 




Tytuł oryginału: Candidate 
Tłumaczenie: Emilia Skowrońska 
Wydawnictwo: Uroboros 
Rok wydania: 2019 
Liczba stron: 410 



Ukończenie Akademii Magii to zaledwie początek drogi, jaka ukazuje się przed Ryiah. Choć trudy zdobycia upragnionego miejsca w wojskowych koszarach wydają się wystarczająco ją satysfakcjonować, to w rzeczywistości czeka na Ten Dzień. Dzień w którym będzie mogła wziąć udział w prestiżowym naborze kandydatów na Czarnego Maga. Może być ich tylko trzech: Mag Uzdrawiania, Alchemii oraz Bojowy. Zadanie jest bardzo proste. Należy zwyciężyć ze wszystkimi kandydatami ze swojej frakcji. Jednakże dla Ryiah to nie jest wyłącznie próba sił. To również wewnętrzna walka z samym Darrenem, tragicznie niebezpiecznym księciem. 

Trzeci tom był nieco łagodniejszy dla przeskoków czasowych. Choć nadal miałam małe problemy w orientacji czasowej, to przy uważnej lekturze udawało się załatać, powstałej w wyniku tego zagubienia, dziury. Miejsce akcji zaledwie dryfowało wraz z marzeniami bohaterki. Przenosiliśmy się głównie między bazą wojskową a zamkiem królewskim, co nie wymagał większego dyskomfortu. Natomiast pozwalało skupić się na Ryiah i jej życiu w aspekcie zawodowo-społecznym. Fabuła stała się bardziej wyraźna. Konkretne sceny, niebezpieczne walki oraz gry słowne pojawiały się jedno za drugim, nie pozwalając wytchnąć Czytelnikowi. Fragmenty mające uspokoić szaleńczą lekturę pojawiały się w idealnym momencie, gdy można było stracić skupienie. Rozkojarzenie czasowe oraz brak logiki nie występowało w takich ilościach jak w Adeptce. Natomiast końcowa intryga stała się już charakterystycznym punktem dla Carter. Ponownie dała czadu zmuszając swoich Czytelników do sięgnięcie po Ostatnią walkę



„» Nie mam zamiaru przepraszać za prawo, 
które przysługuje mi od urodzenia.« ” 



Zazwyczaj lubię skupiać się na postaciach drugoplanowych. Zapewne oddałabym cześć Ianowi, który jest zdecydowanie za mało doceniony. Choć jego zachowanie oraz słowa mają swój cel, to brakowało mi jego osoby. W Adeptce stał się dość ważnym pionkiem, który budował napięcie oraz wzbudzał emocje. Tym razem stał w cieniu i skupiał swoje działania na nieco innych elementach gry. Jednakże to Ryiah wygrała w tym starciu. Otóż poznajemy ją w Pierwszym roku, jako jeszcze nastolatkę, która chce spełnić swoje największe marzenie. Poznaje wielki świat pełen okrutnych arystokratów, bezwzględnych kobiet i szowinistycznych mężczyzn. W Kandydatce jest już młodą kobietą, dojrzałą do pełnienia swoich obowiązków oraz szczerego i oddanego wyrażania swoich uczuć. Jest lojalna i posiada w sobie iskrę starożytnego herosa. To twarda sztuka, która wyłącznie postawiona przed wyborem złym lub złym, staje się bezbronną panną wymagającą miłości, czułości oraz mentalnego wsparcia. W końcu udało mi się na nią spojrzeć z innej perspektywy. Tej dojrzalszej, bardziej realistycznej, wiernej. 

Skoro więc dotarłam do tej części o cząstce życia Ryiah, to będę równie bezwzględna w temacie uwielbianym przez kobiety. Miłości. To był praktycznie jedyny aspekt, jaki mogłabym określić mianem niepasującego. Choć tych dwoje jest szaleńczo w sobie zakochanych, to nie czuję tego. Przez wszystkie strony powieści, ani razu nie miałam wrażenia, iż są sobie przeznaczeni. Mnóstwo aluzji, niedopowiedzeń, szeptów, szpilek… tylko po to by nagle wypalić z szaleńczym obściskiwaniem się i wychrypieniem słów Kocham Cię. Osobiście nie odczuwałam napięcia jakie im towarzyszyło. Ich smutku wywołanego rozłąką. Ich żalu z powodu kłótni. Chciałabym to zwalić na ich charaktery. Mocne, twardo stąpające po ziemi, nieustępliwe. Niestety ta wymówka nie pomogła. Cóż, ale za to cała reszta otrzymała stosowny (dla mnie) progres. 

Podsumowując: Czasem obniżanie oczekiwań może zmniejszyć skale rozczarowań. Na tym etapie seria Czarnego Maga otrzymała świeże spojrzenie, które może rozprzestrzenić się na całość. Prostota języka oraz płynność akcji stała się motorem do dalszego czytania. Wzbudzała większe pozytywne emocje i miała wpływ na motywację do czytania. Jestem usatysfakcjonowana, ponieważ dzięki temu, iż uwierzyłam w historię opowiedzianą przez Carter, mogę zauważyć jasne i ciemne strony tworzenia powieści. Wraz z ukończeniem Kandydatki, dostrzegłam intencjonalność wyboru tejże formy czasowej w Adeptce i zaprzestania jej w Kandydatce. Elementy układanki zaczęły pojawiać się nieco bardziej intensywniej. Jak widać w chaosie również może być pewien porządek. 

Cytat pochodzi z: R.E. Carter, Kandydatka, Wydawnictwo Uroboros 2019, s. 198 



Za możliwość przeczytania, dziękuję Wydawnictwu Uroboros! 

16 komentarzy:

  1. Fajnie, że ogólnie ta seria zrobiła na Tobie tak dobre wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna recenzja, ale to nie mój gatunek czytelniczy. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Może w dalszej przyszłości po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Serię mam jeszcze przed sobą, ale widzę, że czeka mnie kawał świetnej przygody! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam już pierwszy tom, więc niebawem i ja rozpocznę przygodę z tą serią.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przed przeczytaniem pierwszego tomu skompletowałam całą serię. Źle ze mną ostatnio 😉

      Usuń
  6. Dziekuje za ciekawa recenzje :). Slyszalam o tej serii, ale nigdy nie czytalam. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo dobra recenzja. Książka już dodana do odpowiedniej aplikacji :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mój to gatunek, ale cieszę się, że u Ciebie mimo wszystko bilans po lekturze wychodzi na plus. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dużo o tej serii słyszałam ale nie wiem czy to coś dla mnie :D

    Mój blog

    OdpowiedzUsuń
  10. Gdy mam nie wielkie oczekiwania i ksiazka mnie w pozytywny sposob zaskoczy, równiez uwielbiam takie zaskoczenie. :D
    Ciekawi mnie alternatywna wizja akademii magii. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam ochotę na tę serię ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Przyjemnie wchodzić w serie, które dostarczają tyle satysfakcji czytelniczej. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podsunę mojej młodzieży pod rozwagę, takie przygody powinny ją zainteresować. :)

      Usuń
  13. Szczerze mówiąc to nie wiem czy mam ochotę na tę serię. Pierwszy tom czeka na swoją kolej tyyyle czasu, a ja ani razu nie miałam ochoty po niego sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  14. Słyszałam już o tej serii, nie czytałam jej bo to nie jest mój ulubiony gatunek

    OdpowiedzUsuń

Witaj przybyszu! Skoro już tutaj dotarłeś będę rada, jeśli pozostawisz po sobie ślad. Dziękuję za przeczytanie kawałka mej książkowej rzeczywistości. Mam nadzieję, że los ponownie kiedyś Cię tu przyśle. Za każdy komentarz serdecznie dziękuję. Na pewno się odwdzięczę!