piątek, 12 czerwca 2020

Ostatnia walka – Rachel E. Carter


Historia dobiegła końca. Nadzwyczajnie żywiołowa Ryiah oraz zawsze stojący w cieniu Darren. Połączyli siły przechodząc z wielkim hukiem do historii literatury fantastycznej. Z nadzieją patrzę na przyszłość tej serii, ponieważ ma w sobie ogromny potencjał warty zapamiętania. Ostatnia walka pokazała na co stać autorkę oraz jak wiele ma nam jeszcze do zaoferowania. Skąd we mnie ta zmiana? Pierwszy rok zapowiadał ciekawą opowieść o dziewczynie, która marzy. Adeptka prezentowała w sobie szaleńczy pęd wraz z mgłą otaczającą pragnienia tejże dziewczyny. Kandydatka stała się nagrodą ukazaną po przeczekaniu oparów szaleństwa. Natomiast Ostatnia walka zaprezentowała kobietę, która poświęci spełnione marzenia, aby pozostać wierną sobie. Jakie więc zakończenie mogła otrzymać historia o dziewczynie i chłopcu? 




Tytuł: Ostatnia walka 
Tłumaczenie: Małgorzata Fabianowska
Wydawnictwo: Uroboros 
Seria: Czarny mag - tom IV 
Rok wydania: 2020 


Od zawsze walczy o to, co kocha. Wpierw o miejsce w Akademii Magii, następnie każdego dnia o swoje pozostanie w czołówce najlepszych magów bojowych, a teraz musi stawić czoło niebezpiecznej intrydze. Ryiah w końcu zrozumiała jak jej decyzje mogą mieć wpływ na przyszłe pokolenia Jeraru. Jako kobieta pochodząca z plebsu ma teraz władzę oraz wspaniałego męża, a także należy do elity Królestwa. Niestety jej świat jest zagrożony, rebelianci zamierzają stawić czoło piętrzącym się zagrożeniom. Lud zamierza wzniecić bunt, który zmieni dotychczasowe układy. Po której stronie stanie Ryiah? Wybierze koronę, miłość, rodzinę, czy ucieknie? Którą drogę uzna za właściwą? 

Powinnam zapewne zachować to na sam koniec, jednakże muszę to wykrzyknąć już teraz. O żeż Ty! To było najlepsze zakończenie od kilkudziesięciu książek! Właśnie czegoś takiego poszukiwałam od bardzo, bardzo dawna. Ogromna dawka intrygi, bezproblemowe wyjaśnienia, logiczna spójność i wielka moc więzi międzyludzkich, która przenosi wszelakie góry. Happy end? Otwarte zakończenie? Oj, autorka poleciała jeszcze dalej! Stworzyła niesamowitą możliwość, które jest połączeniem obu stylów. Czytelnik nie tylko może wyobrazić sobie dalsze losy głównych bohaterów, ale również poznać jego zakończenie. Niemożliwe? Nie w wykonaniu Carter! 

Rozpoczęłam z przytupem rzucając najlepszy kąsek na sam początek. Jednak samo zakończenie nie ułatwia sprawy, ponieważ nikt nie lubi dobrych ostatnich stron powieści. Wszyscy oczekujemy wyśmienitej lektury, której akcja doprowadza do czytelniczego szaleństwa. Moja euforia rozpoczęła się nieco później, jednakże czasem warto nieco poczekać. Czułam ogromną ekscytację poznając całą sieć intryg stworzoną przez prostych ludzi. Szarych myszek nikt nie podejrzewa o niecne zamiary. Ryiah jako osoba przebojowa z silną wolą i niesamowitą energią, szła na pierwszy ogień wszelkich złośliwości ze strony Korony. Jednakże ludzie roli, którzy ciężka pracą zdobyli dobrą posadę, raczej siedzą cichutko w swoich domach i wyłącznie wykonują polecenia. Kto spodziewałby się sprzeciwu ze strony osób, którym dano szansę na lepsze, bogatsze życie? 


(…) Każdy z nas coś ukrywa. 
Każdy ma swoją szarą strefę. 
Czas niewinności minął bezpowrotnie.” 


W końcu otrzymałam pełniejszą charakterystykę postaci Ryiah oraz Darrena. Wcześniej ich działania oraz decyzje, choć podyktowane pewnymi wartościami, nie przemawiały do mnie. Postaciom brakowało tego czegoś, co przekonałoby mnie do ich polubienia. W trzecim tomie zmieniłam nieco zdanie i zaczęłam żywić o wiele pozytywniejsze uczucia do tej dwójki. Dopiero teraz, gdy Ostateczna walka otworzyła przed sobą swoją zawartość, wszelkie negatywne wrażenia zaczęły być zastępowane czymś o wiele przyjemniejszym. Nie tylko ich postępowanie zdominowało akcję, ale również myśli i uczucia. Milczące momenty miały swój jasno określony cel, a sens dialogów pobudzał moją pamięć do szperania w poznanej wcześniej fabule. Frustracja oraz niezrozumienie zostało zastąpione sympatią i zadowoleniem z rozwoju jaki został dokonany na przestrzeni czterech tomów. Zachowanie Ryiah od początku budziło we mnie podrażnienie. Teraz, rozumiejąc w pełni jej pobudki, mogłam poczuć ulgę oraz dostrzec troskę o bliskie jej osoby. Podobnie było z Darrenem. Oto mroczny książę, nienastępca (jakże irytujące określenie!), najlepszy i najwspanialszy! Raczej nie budowało to jakichkolwiek chęci poznania go choćby nieco bliżej, nie mówiąc już o jakiejkolwiek serdeczności z mojej strony. Jego ukryte intencje były odkrywane w Kandydatce, aby w końcu otrzymać pełny obraz jego duszy. Duszy chłopca uwikłanego w traumatyczne wydarzenia wywołujące bezsilność, zmęczenie oraz uwielbienie i miłość jednocześnie. Jednakże wszystkie te stany emocjonalne oraz uczucia mogą mieć dwojakie zakończenie. Złożona budowa psychologiczna głównych bohaterów ukazała, jak charakterystyka postaci może wpłynąć na odbiór całej serii. 

Podsumowując: Właśnie otrzymałam najbardziej oszałamiające zakończenie, jakiego nie mogłam się spodziewać. Chemia między Ryiah, a Darrenem wręcz (nareszcie!) kipiała jak przy erupcji wulkanu. Natomiast ich troski oraz zmartwienia były potęgowane przez tajemniczych sojuszników. Jak już zapewne wiecie, postacie drugoplanowe są moimi konikami, więc i tutaj odnalazłam swoich ulubieńców. Ale o tym cicho szaaa! Poszukujecie niesamowitej przygody? Chcecie przeczytać coś fantastycznie odmiennego niż dotychczasowo? Jesteście sfrustrowani ciągłym powtarzającym się schematem zakończeń? Czarny mag może zaserwować Wam wyśmienitą przygodę, natomiast Ostatnia walka zaprezentować jedno z najbardziej nieoczekiwanych rozwiązań dworskich intryg. Jesteście gotowi rozpocząć swój Pierwszy rok w Akademii w Jerarze? 

Cytat pochodzi z: R. E. Carter, Ostatnia walka, Uroboros 2020, s. 52 


Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Uroboros! 

23 komentarze:

  1. Ja mam zupełnie inne wrażenia po lekturze tej części - denerwowała mnie Riyah dramatyzująca na siłę i brak pomysłu autorki na poprowadzenie fabuły poza nią. Przecież inne postaci też mogłyby coś zrobić i wspólnymi siłami doprowadzić do pokoju. Ale jak widać każdy może w tej powieści zobaczyć coś innego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie irytowała w poprzednich częściach o wiele bardziej niż w ostatniej. Owszem inni bohaterowie choćby drugoplanowi mogliby wiele zdziałać i właśnie coś zaczęli (troszkę szkoda że opisane zostało tak późno). Najbardziej spodobało mi się zakończenie - było fantastyczne :)

      Usuń
  2. Jak jest już zakończenie to mogę w końcu kupić całość! Właśnie na nie czekałam, bo lubię nie przerywać sobie czytania czekaniem na kolejną część!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest, jest! Można brać tydzień urlopu i czytać :D

      Usuń
    2. Też tak lubię czytać niektóre serię, ale z książkami Sandersona bym tak nie mogła. Czekać kilka lat jak wyda całość, bo pisze naprzemienie kilka książek na raz

      Usuń
  3. Nie czytam fantastyki, ale recenzję przeczytałam z ogromną przyjemnością. 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Piekielnie trudno trafić na nietypowe zakończenie, zwłaszcza takie mega zaskakujące, które wstrząśnie czytelnikiem, chciałoby się ich więcej. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, zazwyczaj są mocno przewidywalne, a tu stworzono alternatywę, o której nikt nie mówi, ale wielu cieszy :D

      Usuń
    2. I to właśnie wywołuje ten wyczekiwany dreszczyk emocji, kiedy zbliżamy się do ostatnich stron książki. :) Świetnie, że udało Ci się na taką książkę trafić. :)

      Usuń
  5. Nie czytam fantastyki, ale cieszę się, że miałaś udaną lekturę i, że autorka ostatecznie w pełni się zrehabilitowała mam wrażenie. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam na półce i muszę się w końcu zabrać za tę książkę. Zwłaszcza, że jest ona wyczekana przeze mnie od dawna :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie słyszałam jeszcze o tej serii, ale magia i czarownice to jeden z moich ulubionych wątków

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziekuje za ciekawa recenzje, polece ksiazke znajomej, ktora uwielbia fantasytke. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Od dawna ciekawi mnie ta seria. Muszę nadrobić.

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam ten cykl. Czekam na kolejne spod pióra autorki ☺️

    OdpowiedzUsuń
  11. Pierwszy raz słyszę o tej książce, ale właśnie dzięki blogom takim jak Twój mogę się o takich nowościach dowiedzieć :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dobre i nieoczekiwane zakończenia są super ale muszą być spójne z historią

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciekawe zakończenie to wielki sukces! Aż mam ochotę przeczytać, jak to wszystko przebiegało:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ciekawe zakończenie, to ważne. Czasem takie nijakie potrafi zepsuć całe wrażenie o książce.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja dalej mam tę serię przed sobą. Jestem ciekawa zakończenia całej tej historii.


    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  16. Mam już całą serię, więc niebawem i ja będę miała tę serię za sobą.


    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń

Witaj przybyszu! Skoro już tutaj dotarłeś będę rada, jeśli pozostawisz po sobie ślad. Dziękuję za przeczytanie kawałka mej książkowej rzeczywistości. Mam nadzieję, że los ponownie kiedyś Cię tu przyśle. Za każdy komentarz serdecznie dziękuję. Na pewno się odwdzięczę!