Cóż to za ciekawy miesiąc był. (Tak wiem składnia nie ciekawa za to). Czytało się naaaaaprawdę dużo. I to nie tylko tych książek co są samą przyjemnością, ale też sporo naukowych bzdur (tak na nie mówię, muszę ten sarkazm ironię i wiele innych gorzkich słów z siebie wydusić). Tak koniec maja i moja nauka na egzaminy się zaczęła. Zamiast czytać książki w busie -uczę się. Zamiast czytać w przerwach -uczę się. Więc coś czuję, że czerwiec będzie kiepskim miesiącem. Ale MAJ BYŁ CUDOWNY! Mogłam czytać i czytać i czytać. Ale sądzę, że kolejny miesiąc też będzie dobry pod względem literatury. Taka dobra jakościówka, a nie ilościówka. Pewnie rozumiecie, prawda?
Ile przeczytałam.... fanfary.... 7 aż pozycji!!!
Książka miesiąca
Zdecydowanie Zafon "Cień wiatru" ze względu na to jak bardzo się nim zachwycałam, chociaż przyznaje, że początki były ciężkie. To taka lektura, do której się powoli przekonujemy. Od neutralności do uwielbienia!
Ale jest też druga pozycja, która skradła mi serce to: „Ostatnie królestwo” - Bernard Cornwell Jak to się stało, że wikingowie wygrały ze wszystkimi innymi? Nic na to nie poradzę. Jestem totalnie wciągnięta w tom pierwszy, a jest ich kilka! Aaaaaaa szykuje się nie mała uczta czytelnicza!
Ale... ale jest jeszcze jedna powieść "Igrzyska śmierci" - S. Collins Bo jakby inaczej mogło być. Lektura bardzo ciekawa i dająca trochę do myślenia.